1. „Ale słodko śpi, trzeba ją obudzić.”



                Obudziłam się, była tak na oko 7:00, a to przecież pierwszy dzień wakacji. To nie możliwe, ale cóż zrobić, byłam w szkole... „Nie chyba mi się to śni to nie może być szkoła…” Dopiero po chwili zaczęłam uświadamiać sobie, że jestem razem ze swoją przyjaciółką, która co prawda teraz smacznie drzemała. Ale co zrobić, w końcu sobie wszystko przypomniałam, „Olimpia dała nam karę za ten incydent z żabami” pomyślałam. Miałyśmy robić wszystko, co nam karze na szczęście nie musiałyśmy mieć na sobie tych durnowatych mundurków. Nie chciało mi się wstawać, więc tylko usiadłam na łóżku. „Ale słodko śpi, trzeba ją obudzić” przeszło mi przez myśli, gdy zobaczyłam śpiącą Carmi, ale do końca nie miałam pojęcia jak to zrobić. Miałam wiele pomysłów, ale do wszystkich musiałam ruszyć tyłek z łóżka, więc wybrałam najprostszy i najskuteczniejszy sposób. Chwyciłam poduszkę i mocno ją rzuciłam w stronę Carmi.
- 5 pkt. Dla Rose Martin piękny szczał, tłumy szaleją! – wrzasnęłam na całego.
Blacówna tylko przekręciła się na drugą stronę i nic sobie z tego nie robiła. Więc trzeba było użyć radykalniejszych środków. Szybko chwyciłam za różdżkę i wypowiedziałam: „Aguamenti”. Celnie wcelowując w Carmen, ta momentalnie rzuciła na mnie wzrok godny bazyliszka. Później wstała z myślą, żeby się na mnie zemścić. Wiedziałam co chce zrobić, bo znałam ją jak nikt inny, szybko zerwałam się z łóżka i zaczęłam uciekać, a ona mnie gonić. Po chwili zdałam sobie sprawę, że jest szansa, iż po prostu się zmęczyła. Ale ona tylko chwyciła moją prostą różdżkę i wypowiedziała to samo zaklęcie, co ja na nią. Zaczęłyśmy się śmiać w niebo głosy. Obie przemoczone, ale nie umiałyśmy się na siebie długo gniewać "taki jest nasz urok”, choć Carmen widocznie nie była zadowolona z pobudki. Aby trochę załagodzić sytuację powiedziałam.
- Też cię kocham świniopysku. - Ta tylko przewróciła oczami, ale znowu w jej oczach zagościły ogniki. Po czym jak na zawołanie przyszła do nas dyrektorka.
„Oczywiście, zawitała po to żeby dać nam zadania. A ponieważ był to mój pomysł z tymi żabami, to ja pewnie będę mieć większą część do zrobienia. Ale za to Carmen oberwie się za Ognistą” pomyślałam i zrobiłam krzywą minę. Później dyrektorka, swoim nużącym głosem zaczęła wykład.
- Brauxbatons ma lśnić, oczywiście, aby było trudniej nie możecie używać magii, oddajcie mi swoje różdżki! - Na co, obie się zdziwiłyśmy
- Ale proszę pani bez magii zajmie nam to CAŁĄ wieczność! - powiedziałyśmy razem, podkreślając przedostanie słowo. Ale Olimpia tylko zabrała nam magiczne przedmioty, zignorowała nasze zdania i kontynuowała.
- Bez gadania! Teraz przydzielę wam zadania: Martin zajmiesz się czyszczeniem pucharów i Wielkiej Sali, dodatkowo po skończeniu przyjdziesz do mnie do gabinetu i sobie pogadamy młoda panno! - „Oczywiście wystarczy tylko jedno słowo jakim jest Hagrid i kobieta robi, co jej każą” pomyślałam i uśmiechnęłam się łobuzersko. Carmen to zauważyła i od razu wiedziała, o co mi chodzi.
- A teraz ty, panno Black zajmiesz się podłogami i oknami, a kiedy ja będę rozmawiała z Rose ty będziesz pomagać w kuchni. – Jakoby moja przyjaciółka nie była w tym najlepsza „strach się bać, co wymyśli”, obie popatrzyłyśmy się na siebie, ale nic nie powiedziałyśmy i tak nic by to nie zmieniło.
 – A teraz ubierzcie się i do roboty! - skończyła i wyszła.
Carmen zrobiła głupią minę na co, ja się roześmiałam. Zabrałam swoje ciuchy, bo wciąż byłam w piżamie i to na dodatek mokrej. Weszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, ubrałam się w niebieską bluzkę z napisem „ jestem jaka jestem i się nie zmienię”, krótkie białe spodenki i długie skarpetki trochę przed kolano, jedna była naciągnięta, a druga opadnięta. Do tego niebieskie trampki za kostkę, które kochałam. „Tak, to mój styl”. Dodatkowo lekko pomalowałam rzęsy, upięłam swoje włosy w kolorze ciemnego blondu w kok i byłam gotowa. Gdy wyszłam na twarzy Carmi, można było odczytać niezadowolenie, w końcu wydusiła o co jej chodzi.
- Dłużej się nie dało? - powiedziała z grymasem na twarzy.
- Dało się. – Z uśmiechem jej odpowiedziałam. – Ale ty wiesz, że jesteśmy jedynymi uczennicami w szkole i wszystkie łazienki są wolne? - Nie czekając na jej odpowiedź dodałam. - Więc po co czekałaś ?
- Przyzwyczajenie – odpowiedziała, była już prawie sucha. Zmierzyła mnie jeszcze wzrokiem godnym bazyliszka i poszła do łazienki. A ja tylko przewróciłam oczami i czekałam na nią. Była szybsza ode mnie, założyła czarne spodenki, fioletową bluzkę i tego samego koloru trampki za kostkę. A swoje brązowe włosy zostawiła rozpuszczone.
- Gotowa! - powiedziała z satysfakcją w oczach.
- Okej, bierzmy się do roboty – powiedziałam z entuzjazmem.
- I z czego ty się tak cieszysz? - zapytała zdziwiona.
- Im szybciej to zrobimy tym szybciej będziemy miały to z głowy, tobie trzeba tłumaczyć wszystko jak dziecku... JAK DZIECKU! - podkreśliłam za co dostałam poduszką po twarzy.
- Ej,  a to za co? - powiedziałam zdziwiona.
- Ty już wiesz. – Tym razem ona odpowiedziała z radością i łobuzerskim uśmiechem.

~ I tak na sprzątaniu Beauxbatons, minęło nam co najmniej 6 godzin. ~

                 Gdy już padnięte rzuciłyśmy się na łóżko Carmi, zaczęłyśmy gadać "o wszystkim i o niczym", znamy się tylko 4 lata, a zachowujemy się jakbyśmy od niemowlaka były najlepszymi przyjaciółkami. Wspominałyśmy nasze kawały i incydent z Ognistą. Po jakieś godzinie rozmów, wraz z Carmen wyjęłyśmy zeszłoroczne zdjęcia z wakacji. Najpierw to ja, zaczęłam jej pokazywać zdjęcia. Oczywiście nie obyło się bez masy pytań... "standard"
- A kto to? - spytała Black, wskazując na niebrzydkiego blondyna.
- To Mc – powiedziałam z uśmiechem.
- Kto?
- Cormac McLaggen, czyli Mc – zaśmiałam się.
- Bo od razu, nie można było. – Zrobiła teatralny foch.
- Oj tam kochanieńka, a wyprzedzając twoje pytanie to w Anglii. – Uśmiechnęłam się do niej najładniej jak umiałam.
- A co ty robiłaś w Anglii? - Znowu się zdziwiła
- Na tydzień odwiedziłam wujka, a Mc mieszka niedaleko nas, więc się z nim zaprzyjaźniłam, naprawdę jest fajny – odpowiedziałam.
- 'Uuu' ktoś się zakochał? - zaśmiała się.
- Nie.. on mi się nie podoba! Tak jak tobie Draco! – powiedziałam może trochę zła, ale Mc był tylko kolegą.
Pokazałam jej jeszcze kilka śmiesznych zdjęć mojej rodziny i jak spędziłam wakacje, a gdy doszłyśmy do końca krzyknęła z radością.
- Teraz moja kolej!
- Pokazuj
Śmiałyśmy się strasznie. Znaczy ja bardziej, bo tylko Carmen Black ma taki talent do wychodzenia na zdjęciach. Doszliśmy do zdjęć pewnych rudzielców, których widzę pierwszy raz na oczy:
- A kto to? - spytałam z zaciekawieniem,
- Rodzina Weasleyów, opowiadałam Ci o nich – uśmiechnęła się.
- A tak, a o nich nic nie mówiłaś. – Wskazałam ręką na dwóch niebrzydkich bliźniaków.
- Ponieważ... kiedy byłam u nich. Wiesz, kiedy poznałam resztę rodziny, nie było ich w domu, a wrócili dzień po moim wyjeździe, więc ich nawet nie poznałam – westchnęła smutno.
- Będą inne okazje.
- Pewnie tak.
Zaśmiałyśmy się i nie zauważyłyśmy kiedy zasnęłyśmy.

I tak nam minął najbliższy tydzień. Kara, jak kara robiło się to nudne i monotonne. No może oprócz kilku wypadków przy pracy na przykład, kiedy Carmi przez przypadek była cała w pianie, albo kiedy wybuchły nam babeczki.

~ TYDZIEŃ PÓŹNIEJ ~

Nareszcie skończyłyśmy karę, a radość nie schodziła z naszych twarzy.
- W końcu! - krzyknęła Carmen
A ja się zaśmiałam, gdyż powiedział to centralnie przed dyrektorką. Ale ona tylko popatrzyła się na nią dziwnie i poszła w swoją stronę.
Razem z Carmen obiecałyśmy sobie, że codziennie będziemy do siebie pisać sowy, a później rozeszłyśmy się. Po moją osobę przyjechał mój najstarszy brat, Xavier. Oczywiście nie obyło się bez teatralnego wystąpienia mojego brata, jaka ja jestem niegrzeczna. Ale u nas to norma. Magiczny samochód, aż się prosił o zmianę koloru, „ale to później”. Gdy weszliśmy do pojazdu, zaczęła grać muzyka, wraz z bratem bawiliśmy się w najlepsze, choć był i czas w którym się nie trawiliśmy. Po powrocie do domu szybko przywitałam się z domownikami i wbiegłam do swojego pokoju. Był taki sam jak go zapamiętałam, no może z jednym wyjątkiem. Poprosiłam Xaviera, aby zrobił mi tu taki tajny kącik w którym będę mogła robić wszystko i nic. Wystarczyło pociągnąć odpowiednią książkę. Cały dom był po remoncie, tylko mój pokój był nie naruszony. Ale to dobrze. „Jak zawsze odwiedziny Billa musiały zostawić ślad” pomyślałam przypominając sobie powód remontu. Niebieski pokój, kolorowo przyozdobiony, jasny i przyjemny. Kochałam to miejsce, spędzanie w nim czasu było lepsze niż eliksiry, które uwielbiałam.
Po godzinie przebrana i wykąpana zeszłam na dół na kolację dowiedziałam się, że jadę z rodzinką na wakacje... do Anglii.
„Znowu odwiedzę kochanego wujka i Mc”. 
Lubiłam go, nawet jeśli w Hogwarcie miał miano snoba. To tak jak z Draco, który tylko przy mnie i Carm się otwiera. Ale to dopiero za dwa dni. Od razu poleciałam jak na miotle lub po Ognistej na górę, aby napisać list do świniopyska.

Droga Carmi!
Wiem, wiem widziałyśmy się nie dawno, ale moja kochana już tęsknie.
Ale nie dlatego to do ciebie piszę, powód jest taki,
że chciałam pochwalić się wiadomością, że za 2 dni jadę do Mc.
Całuję Rose.

Szybko dałam krakersa sowie i przypięłam jej skrawek pergaminu do nogi. I powiedziałam.
- Do Carmen Black.
Na odpowiedź nie czekałam długo, bo po 15 min. moja sówka przyleciała z odpowiedzią i niedokończonym krakersem w pysku. . Była biała jak śnieg, dlatego nazwałam ją Śnieżka. Szybko rozwinęłam pergamin i przeczytałam zawartość:

Cieszę się krzywyoryjcu, jak za 2 dni to może pojedziesz
ze mną na nockę do Draco z chęcią cie przyjmie.
Jedziesz?
Carmen.


W trakcie czytania usłyszałam huk na dole. Postanowiłam, że zejdę i sprawdzę co się dzieję. A dopiero później odpowiem Carmen. Gdy tylko zeszłam po schodach oczom nie mogłam uwierzyć to ...

---------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział dedykuję C.B. : *

Komentarze

  1. Nominuję Cię do Liebster Award.
    Dzięki temu możesz rozsławić swojego bloga :D
    Więcej informacji u mnie --> http://czysta-kartka-papieru.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. wczoraj czytalam bloga jesli sie nie myle Twojej przyjaciółki :) ten o carmen black. fajnie to zrobilyscie, tylko czytelnikom mogą się mieszać historie ;p ale ja obiecuje, ze bede pisac oba :) fajnie sie to wszystko zaczyna i tylko moge podejrzewac, ze Rose wejdzie w jakieś relacje może z Georgem? haha przepraszam, ale na tamtym tak jest ;p dobrze piszesz, nie ma błędów, jak dla mnie wszystko jest super :) chce byc informowana o nowosciach :) pozdrawiam! www.fremione-niemozliwe-a-jednak.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja historia będzie nieco inna, a rose i carmen są takie z powodu tego, że pomagałam jej trochę z treścią jeszcze wprowadzę ninę ale to później. Tak to moja przyjaciółka, ale mamy 2 różne historie :)

      Usuń
  3. okej, w takim razie jeszcze lepiej :)PS. wyłącz weryfikacje w komantarzach. można szalu dostać ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co do Rose dobrze myślisz bo ona chciała wprowadzić Rona ale no cóż ... xD dowiesz się później

      Usuń
  4. Nominuję cię do Liebster Award . http://shewasstillinhiseyes.blogspot.com/ <--- tu znajdziesz więcej informacji . :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słoodko <3 Ahh. I ta JA. Fajnie, ale jednak ja cię do Draco nie zapraszałam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ty zdajesz sobie sprawę, że to moje opowiadanie

      Usuń
  6. Hmm... dużo błędów jest i to przeszkadza w czytaniu... no i na tym negatywne akcenty się kończą ^^ No, w końcu ktoś pisze lekko i humorystycznie, już lubię te dwie bohaterki, najwyraźniej intuicja mnie nie zawiodła ^^ I niebrzydcy bliźniacy, będzie Fred i George... jak ja ich kocham <3 Nom, nom, zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, taak jak pisałam pierwsze rozdziały dopiero zaczynałam moją przygodę z pisaniem. Dziękuję, za opinię :).

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Epilog.

47. „W tym świecie nawet ściany mają uszy.”

50. „Uratowana przed demonem, który wysysał resztki sił życiowych z otoczenia.”