6. „Czy podoba Ci się…”
Zobaczyłam morze, „jak ja kocham morze”.
Chodziłam po piasku, pływałam, było mi tak dobrze. Aż w końcu, jasne promyki słońca, obudziły mnie z mojego pięknego snu.
„Ehh... to był tylko sen, teraz muszę wstać.”
Gdy wreszcie, udało mi się wyjść, spod ciepłej kołdry, jak zawsze zaczęłam wykonywać poranną toaletę. Następnie założyłam zieloną bluzkę z jakimś śmiesznym obrazkiem, żółte spodenki i neonowe trampki za kostkę. Było około 9, więc nie mam się co śpieszyć. Po chwili szybko zeszłam na dół, aby zjeść śniadanie. Ale zobaczyłam tylko mamę, przygotowującą wyżej wymieniony posiłek.
„Ehh... to był tylko sen, teraz muszę wstać.”
Gdy wreszcie, udało mi się wyjść, spod ciepłej kołdry, jak zawsze zaczęłam wykonywać poranną toaletę. Następnie założyłam zieloną bluzkę z jakimś śmiesznym obrazkiem, żółte spodenki i neonowe trampki za kostkę. Było około 9, więc nie mam się co śpieszyć. Po chwili szybko zeszłam na dół, aby zjeść śniadanie. Ale zobaczyłam tylko mamę, przygotowującą wyżej wymieniony posiłek.
- Pomóc Ci? - zapytałam.
- Tak, poukładaj talerze – odpowiedziała.
Gdy już to zrobiłam, z góry, wolnym krokiem, zeszli
moi bracia, tata i wujek.
- Witajcie śpiochy – powitałam
ich, z uśmiechem.
- A ty, co taka radosna? - zapytał
się Bill.
- Nie twój biznes – powiedziałam. – Mamo, mogę dziś lecieć do Weasleyów ? - dokończyłam.
- Tak, ale... kim oni są? - odpowiedziała
mi.
- Tacy jedni... Bardzo mili, wszyscy
są rudzi, jest tam też Harry Potter i Hermiona Granger, a i nie zapominając o Carmen – wyjaśniłam.
- No dobrze, ale jak chcesz lecieć
na błyskawicy, to polecisz z Xavierem – oznajmiła.
- Ale mamo...
- Bez dyskusji.
Wiedziałam, że nie będzie chciała znosić jakiś uwag, bo jeszcze zmieni zdanie. Dlatego, nie widząc innego wyjścia, zgodziłam się.
Wiedziałam, że nie będzie chciała znosić jakiś uwag, bo jeszcze zmieni zdanie. Dlatego, nie widząc innego wyjścia, zgodziłam się.
~~♥~~
Trochę poczytałam i nawet
nie zauważyłam, jak na zegarek wskoczyła 11.
- Czas jechać - powiedziałam do siebie. - Xavier rusz tyłek!
- Już idę siostrzyczko, jak zawsze jesteś milutka. – Na co się uśmiechnęłam najsłodziej jak
potrafiłam.
- Och, nie marudź już i chwytaj
swoją czarną miotłę.
Jak powiedziałam tak zrobił, dodatkowo wziął mały plecak na wszelki wypadek.
Jak powiedziałam tak zrobił, dodatkowo wziął mały plecak na wszelki wypadek.
- To my już wychodzimy. Pa! - odezwał
się Xavier.
- Cześć – odpowiedział tata.
Lecieliśmy tak z 40 minut, no nic było
warto. Gdy już zobaczyliśmy Norę, uśmiech znowu zagościł mi na
twarzy. Mój brat szybciej wylądował, więc to ona zapukał. Otworzył mu George, chyba to on. A ja tylko, w drodze do drzwi powiedziałam.
- Szybciej się nie dało?! – Gdy
już doszłam, oznajmiłam. – Poznaj
Xaviera, a to jest George. A tak, poza tym to hej.
- Cześć, wchodźcie – powiedział
głos za nim.
- A gdzie Carmen? - spytałam.
- Nie pamiętasz? Pojechała z
rodzicami i resztą domowników na zakupy. Zostaliśmy tylko my – objaśnił Fred.
- A faktycznie, zapomniałam, to z
quiddicha jak na razie nici – powiedziałam trochę smucąc się. – Chyba, że… - uśmiechnęłam łobuzersko. – Xavier wiesz, że
cię kocham, prawda?
- Tak, zawsze jak czegoś chcesz –
na co, ja się tylko szerzej uśmiechnęłam.
- Oj, nie przesadzaj, to co zagrasz z
nami? - spytałam robiąc minę zbitego psa. Wiedziałam, że temu
się nie oprze, w końcu to mój kochany braciszek.
- Niech Ci będzie.
- No to co, mamy 4 graczy, po 2
styknie – powiedziałam. – A teraz na chwilę was przeprosimy,
ale pójdziemy po nasze rzeczy których zapomniałam zabrać. Chodź… ej… słyszysz mnie? Xavier, prawa, lewa… - Po chwili poszedł za
mną.
~Perspektywa George'a~
- To chyba się pogodzili
– powiedziałem trochę przybity. – No to, nie mam po co jej
zapraszać na bal, skoro ma chłopaka.
- Nic nie jest przesądzone, może to nie jest jej chłopak – odezwał się Fred.
- Czy ty do wszystkich mówisz, że ich kochasz? - powiedziałem, lekko zdenerwowany.
- Nie, ale... cóż począć, później się wyjaśni – odpowiedział.
- Jesteśmy, już za mną tęskniliście? – odezwała się rozbawiona Rose.
- Umieraliśmy z tęsknoty – odpowiedzieliśmy dziewczynie.
- Ma się to coś. – Na co, wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. – Dobra, to ja gram z Xavierem, a wy razem stoi ? - spytała się nas.
- Mi pasuje – odpowiedział jej Fred.
- Nic nie jest przesądzone, może to nie jest jej chłopak – odezwał się Fred.
- Czy ty do wszystkich mówisz, że ich kochasz? - powiedziałem, lekko zdenerwowany.
- Nie, ale... cóż począć, później się wyjaśni – odpowiedział.
- Jesteśmy, już za mną tęskniliście? – odezwała się rozbawiona Rose.
- Umieraliśmy z tęsknoty – odpowiedzieliśmy dziewczynie.
- Ma się to coś. – Na co, wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. – Dobra, to ja gram z Xavierem, a wy razem stoi ? - spytała się nas.
- Mi pasuje – odpowiedział jej Fred.
Chwyciliśmy miotły i
zaczęliśmy grać. Widać było, że Rose i Xavier dobrze się dogadywali, bo
wygrywali o 20 punktów. Później nastał remis, ale przez przypadek zagapiłem się i w ostatniej chwili, zdobyli wygrywające 10 punktów. No cóż, było 90 do 100.
- Wygraliśmy – powiedziała uradowana Rose. – To teraz wy musicie... - Wyciągnęła z kieszeni, dwie fasolki. – To zjeść – uśmiechnęła się łobuzersko.
- Nie ma sprawy, co to, może nam zrobić?! – odpowiedział, mój bliźniak.
- Macie – podała nam to, a my szybko wzięliśmy to do buzi.
W czasie jednego mrugnięcia, wyrosły nam królicze uszy, a ona wraz z Xavierem zaczęli się śmiać.
- Będziecie mieć tak przez godzinę – mówiła przez śmiech.
- Dobra mała, ja już idę. Później przylecę, około 17. – Przytulił ją i poleciał na swojej błyskawicy.
- Wygraliśmy – powiedziała uradowana Rose. – To teraz wy musicie... - Wyciągnęła z kieszeni, dwie fasolki. – To zjeść – uśmiechnęła się łobuzersko.
- Nie ma sprawy, co to, może nam zrobić?! – odpowiedział, mój bliźniak.
- Macie – podała nam to, a my szybko wzięliśmy to do buzi.
W czasie jednego mrugnięcia, wyrosły nam królicze uszy, a ona wraz z Xavierem zaczęli się śmiać.
- Będziecie mieć tak przez godzinę – mówiła przez śmiech.
- Dobra mała, ja już idę. Później przylecę, około 17. – Przytulił ją i poleciał na swojej błyskawicy.
A my wróciliśmy do Nory.
- To co robimy? - spytała się. – Walca będziemy się uczyć jak reszta wróci – kontynuowała.
- Może w coś zagramy? - zapytał się Fred.
- Może w butelkę.
- W co? - tym razem to ja się odezwałem.
- To taka gra, gdzie zadajesz komuś pytania lub wymyślasz wyzwanie, aby zobaczyć na kogo padło, kręci się butelką – wyjaśniła nam.
- No to gramy. – Razem z bratem, zgodziliśmy się.
- Króliki znajdźcie jakąś butelkę – powiedziała chichocząc.
- Ha, ha, ha, bardzo śmieszne – odezwał się z politowaniem Fred.
- A żebyś wiedział – odpowiedziała, a mój bliźniak wstał i poszedł.
Długo jej nie szukał, bo zaledwie, podszedł do szafki i wyciągnął jakąś starą manierkę.
- Mamy butelkę. Ja pierwszy – zakręciłem i padło na Rose.
„JEST!” pomyślałem.
- Niech będzie, prawda – uśmiechnęła się do mnie.
- Kim jest Xavier? - spytałem. Trochę jakby nieśmiało?
- Serio? Nie mogłeś zapytać od razu? Xavier to mój … jak by go nazwać – przerwała.
- Chłopak? - zapytał Fred. Na to ona, zaczęła się śmiać jak nigdy, aż z tego zrobiła się czerwona na twarzy.
- Nie... choć jakbyś to powiedział przy Carmen byłoby źle. Nawet nie chce słyszeć, że on ma dziewczynę. Kochała się w nim, ale… nieważne, nie mogę powiedzieć. No to wracając do pytania, Xavier to mój starszy brat.
Odetchnąłem z ulgą „kamień z serca”.
- To co robimy? - spytała się. – Walca będziemy się uczyć jak reszta wróci – kontynuowała.
- Może w coś zagramy? - zapytał się Fred.
- Może w butelkę.
- W co? - tym razem to ja się odezwałem.
- To taka gra, gdzie zadajesz komuś pytania lub wymyślasz wyzwanie, aby zobaczyć na kogo padło, kręci się butelką – wyjaśniła nam.
- No to gramy. – Razem z bratem, zgodziliśmy się.
- Króliki znajdźcie jakąś butelkę – powiedziała chichocząc.
- Ha, ha, ha, bardzo śmieszne – odezwał się z politowaniem Fred.
- A żebyś wiedział – odpowiedziała, a mój bliźniak wstał i poszedł.
Długo jej nie szukał, bo zaledwie, podszedł do szafki i wyciągnął jakąś starą manierkę.
- Mamy butelkę. Ja pierwszy – zakręciłem i padło na Rose.
„JEST!” pomyślałem.
- Niech będzie, prawda – uśmiechnęła się do mnie.
- Kim jest Xavier? - spytałem. Trochę jakby nieśmiało?
- Serio? Nie mogłeś zapytać od razu? Xavier to mój … jak by go nazwać – przerwała.
- Chłopak? - zapytał Fred. Na to ona, zaczęła się śmiać jak nigdy, aż z tego zrobiła się czerwona na twarzy.
- Nie... choć jakbyś to powiedział przy Carmen byłoby źle. Nawet nie chce słyszeć, że on ma dziewczynę. Kochała się w nim, ale… nieważne, nie mogę powiedzieć. No to wracając do pytania, Xavier to mój starszy brat.
Odetchnąłem z ulgą „kamień z serca”.
- To teraz ja... o Fred
prawda czy wyzwanie? - zapytała, kiedy padło na mojego bliźniaka.
- Wyzwanie.
- No dobrze, co byś musiał zrobić... - chwilę się namyśliła i powiedziała. – Masz ubrać się w kieckę – kiedy to usłyszałem zacząłem się śmiać. Widok mojego brata w sukience... bezcenne.
- Ale ja nie mam kostiumu – uśmiechnął się myśląc, że mu odpuści.
- Nie ma sprawy – wyczarowała sukienkę. – Proszę i szybko się przebierz.
- Wyzwanie.
- No dobrze, co byś musiał zrobić... - chwilę się namyśliła i powiedziała. – Masz ubrać się w kieckę – kiedy to usłyszałem zacząłem się śmiać. Widok mojego brata w sukience... bezcenne.
- Ale ja nie mam kostiumu – uśmiechnął się myśląc, że mu odpuści.
- Nie ma sprawy – wyczarowała sukienkę. – Proszę i szybko się przebierz.
~~♥~~
Po 10 minutach, zszedł ubrany w zieloną suknię matki. Na co my nie mogliśmy powstrzymać śmiechu.
- Teraz ja. - Zakręcił i gdy padło, na mnie odezwał się - George, co wybierasz?
- Wyzwanie.
- Twoim zadaniem jest przebrać się za królika. No wiesz musi pasować do uszu. Rose pomożesz? - Ta wyczarowała królicze przebranie, a po 15 minutach byłem już ubrany. Oczywiście śmiali się, ale cóż, sam chciałem się roześmiać.
- Moja kolej, Fred co chcesz?
- Prawda.
- Co sądzisz o Carm? - znałem odpowiedź, ale chciałem, aby to powiedział.
- Znaczy, jest ładna, ale traktuję ją jak siostrę – odpowiedział, ku mojemu zdziwieniu.
Pewnie przez to, że jest tu Rose. A jak Carmen wspominała, nie mają przed sobą tajemnic. Po chwili z zamyśleń wyrwała mnie blondynka, która tak cicho się odezwała, że Fred mógł tego nie usłyszeć.
- Może tu tkwi problem – szepnęła.
- Teraz ja. – Zakręcił i padło na Martinównę.
- Prawda - odpowiedziała, wyprzedzając pytanie.
- Dlaczego potrafisz się teleportować?
- Bo chodzę do Beauxbatons - odpowiedziała, jakby to było najnormalniejsza w świecie czynność.
- Moja kolej... no to George, prawda czy wyzwanie?
- Teraz ja. - Zakręcił i gdy padło, na mnie odezwał się - George, co wybierasz?
- Wyzwanie.
- Twoim zadaniem jest przebrać się za królika. No wiesz musi pasować do uszu. Rose pomożesz? - Ta wyczarowała królicze przebranie, a po 15 minutach byłem już ubrany. Oczywiście śmiali się, ale cóż, sam chciałem się roześmiać.
- Moja kolej, Fred co chcesz?
- Prawda.
- Co sądzisz o Carm? - znałem odpowiedź, ale chciałem, aby to powiedział.
- Znaczy, jest ładna, ale traktuję ją jak siostrę – odpowiedział, ku mojemu zdziwieniu.
Pewnie przez to, że jest tu Rose. A jak Carmen wspominała, nie mają przed sobą tajemnic. Po chwili z zamyśleń wyrwała mnie blondynka, która tak cicho się odezwała, że Fred mógł tego nie usłyszeć.
- Może tu tkwi problem – szepnęła.
- Teraz ja. – Zakręcił i padło na Martinównę.
- Prawda - odpowiedziała, wyprzedzając pytanie.
- Dlaczego potrafisz się teleportować?
- Bo chodzę do Beauxbatons - odpowiedziała, jakby to było najnormalniejsza w świecie czynność.
- Moja kolej... no to George, prawda czy wyzwanie?
I tak przeszło 10 minut gry, kiedy Fred chciał się mnie zapytać...
- Czy podoba Ci się… - Lecz na szczęście przerwała mu Ginny, która weszła do pokoju, a wraz z nią reszta. W osłupieniu patrzyli się na mnie i mojego klona.
- Dokończymy innym razem – oznajmiła Rose, a gdy Carmen przyszła do salonu dopowiedziała. – Graliśmy w quiddicha wraz z Xavieram – puściła do Carm "oczko". – Dlatego mają uszy, a te przebrania to dzięki grze – zaczęła się śmiać. A z nią Ron, Hermiona, Carmen, Harry i moja kochana siostrzyczka. – Dobra, uszy wam znikną... o już zniknęły, a teraz idźcie się przebrać. Chyba, że chcecie pozostać w tych strojach - a na jej twarzy, zagościł dobrze nam znany, łobuzerski uśmiech.
- Zdecydowanie nie, zaraz wrócimy – po czym, poszliśmy w stronę drzwi.
- Czy podoba Ci się… - Lecz na szczęście przerwała mu Ginny, która weszła do pokoju, a wraz z nią reszta. W osłupieniu patrzyli się na mnie i mojego klona.
- Dokończymy innym razem – oznajmiła Rose, a gdy Carmen przyszła do salonu dopowiedziała. – Graliśmy w quiddicha wraz z Xavieram – puściła do Carm "oczko". – Dlatego mają uszy, a te przebrania to dzięki grze – zaczęła się śmiać. A z nią Ron, Hermiona, Carmen, Harry i moja kochana siostrzyczka. – Dobra, uszy wam znikną... o już zniknęły, a teraz idźcie się przebrać. Chyba, że chcecie pozostać w tych strojach - a na jej twarzy, zagościł dobrze nam znany, łobuzerski uśmiech.
- Zdecydowanie nie, zaraz wrócimy – po czym, poszliśmy w stronę drzwi.
~~♥~~
Gdy byliśmy w naszym pokoju, przebierając się, nagle odezwał się mój bliźniak.
- Stary, ty jej wciąż nie zaprosiłeś.
- Wiem, ale co jeśli... a nieważne, trzeba być dobrej myśli.
- Stary, ty jej wciąż nie zaprosiłeś.
- Wiem, ale co jeśli... a nieważne, trzeba być dobrej myśli.
Po 5 minutach zeszliśmy,
podszedłem do Rose i poprosiłem, aby na chwilę poszła za mną do
kuchni, zgodziła się.
- O co chodzi ? - zapytała się podejrzliwie.
- O nic... znaczy … pójdziesz ze mną na ten bal? - spytałem w głębi duszy bojąc się odmowy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział dedykuję Mey bi i Herminji Weasley moim stałym czytelniczką za co dziękuję :D Jak czytacie zostawcie komentarz tak mało dla was, tak dużo dla mnie :).
- O co chodzi ? - zapytała się podejrzliwie.
- O nic... znaczy … pójdziesz ze mną na ten bal? - spytałem w głębi duszy bojąc się odmowy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział dedykuję Mey bi i Herminji Weasley moim stałym czytelniczką za co dziękuję :D Jak czytacie zostawcie komentarz tak mało dla was, tak dużo dla mnie :).
Za końcówkę pod kreseczkami dostaniesz szujo. Ponad to nigdy nie podobał mi sie Xavier. xD No i nie widziałam przejęcia ze strony Freda, gdy Rose mówiła o zakochaniu się Carm w ... twoim braciszku. Zielona sukienka zawsze spoko. <3
OdpowiedzUsuńA co miał się kurde rzucić z balkonu z zazdrości xD ? Aww też cię kocham no cóż trochę ci zajęło przeczytanie 5 więc się nie dziw :> szuja zawsze spoko :* Ach co do Xaviera zobaczysz w następnym :) może Fred nie rzuci się z balkonu ale... a z reszta przeczytasz za 2 dni :D Ach wiem zielony rządzi :>
UsuńZielona sukienka i królicze uszy ? Naprawdę niezłe połączenie ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję ze dedykację *.*
Rozdział genialny, zresztą jak zawsze <3
Czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że niedługo dodasz *.*
Ach chciałam dać jakiś komizm :) Heh Black pomogła, gdy obolała przyszłam do szkoły i jakoś tak jej ulubiona postać była w sukience :>
UsuńDziękuje i cieszę się, że się podoba <3
Głupia szuja, choć Fred w sukience to niecodzienne zjawisko. <3
UsuńJeszcze raz nazwiesz mnie szują, a wiem gdzie mieszkasz xD Ehh trza było mnie nie tykać xD
Usuńdziękuję za dedyk :) nie ma to jak wziac brata za chlopaka haha tez pomysl ;p ale krolicze uszy! swietny pomysl ;p czekam na nowosc i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMojego kolegę wzięli kiedyś za brata, bo dobrze się dogadujemy i jakoś tak sobie odwróciłam xD
Usuńmojego kuzyna wzieli kiedys za mojego chłopaka ;d i to jeszcze nauczyciele w lo ;p a ja sobie z nim tylko stalam i rozmawialam ;d
UsuńNo dokładnie tyle, że jak powiedziałam iż to nie jest mój brat to, że chłopak ... a że byłam na basenie to tylko mi się chciało tak wskoczyć rozmawiać już nie można xD
UsuńGenialny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze z tą sukienką ha ha ^^
Czekam na kolejne.
Rozdział jak zwykle cudowny. Królicze uszy me gusta ^^ xd. Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam ale nie miałam czasu szkoła nauka itd. No i zapraszam do mnie napisałam nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; *
Rozumiem mam podobnie xD Aktualnie jestem chora i czepiam się wszystkiego co popadnie xD Okej zajrzę :D Cieszę się, że się podoba i również pozdrawiam xD
Usuń"A teraz na chwilę was przeprosimy, ale pójdziemy po nasze rzeczy które zapomniałam zabrać"
OdpowiedzUsuńktórych zapomniałam zabrać
"- Mi pasuję – odpowiedział jej Fred." pasuje
"- To co robimy ? - spytała nas Rosie – walca będziemy się uczyć ja reszta wróci – kontynuowała." jak
"Kochała się w nim, ale… nie ważne nie mogę powiedzieć. No to wracając do pytania, Xavier to mój starszy brat." nieważne
"odpowiedział ku mojemu zdziwieniu, pewnie przez to, że jest tu Rose, a jak Carmen wspominała, nie maja przed sobą tajemnic."
mają
"- Nie ważne, teraz ja – zakręcił i padło na Martin'ówne."
nieważne i Martinównę xd
"- Ach... tak co jeśli... a nie ważne, trzeba być dobrej myśli." nieważne
No to tyle z tych najważniejszych błędów. Naturalnie przecinków nawet się nie chwytam, za dużo ich, musiałabym cały rozdział Ci wtedy poprawiać, plus dajesz niekiedy źle małe i duże litery po myślnikach. Np. tu "- Okej mała, ja już idę, później przylecę około 17 – przytulił ją i poleciał na swojej błyskawicy." Przytulił powinno być już po kropce i z dużej litery. Z małej bez kropki są przy takich jak "powiedział", "rzekł", "oznajmił", "zapytał", itp. A no i te spacje przed znakami zapytania... lepiej byłoby gdybyś je usunęła.
Co do rozdziału rozpisywać się nie będę zbytnio, ale był fajny :) Lekko go się czytało i był w utrzymany w humorystycznym tonie. Jak wyobraziłam sobie bliźniaków w ich przebraniach, uśmiechnęłam się w duchu, no serio, ciekawie musieli wyglądać. Szkoda tylko, że nie opisałaś ich w tych strojach. No i ten rudzielec w końcu zaprosił ją na bal, myślałam, że już nigdy się nie odważy, a niby taki wspaniały jest, co! xd Nom i załamałam się, że drugi Weasley powiedział, że traktuje Carm jak siostrę -.- Masakra, od kiedy oni są tacy skryci o.O Przecież zawsze mieli tyle do powiedzenia i nic ich nie ruszało. Nom, zaraz zabieram się za kolejny rozdział :>
No to, błędy w miarę możliwości poprawione xD. Ale pasuję, nie zaznacza mi się jako błąd, ale ok. Co do przecinków, to wiem. Ale mam tego świadomość. Po myślnikach, hym... kwestia przyzwyczajenia. Ja może tego nie traktowałam jako jedno zdanie i ponieważ często tak robię, a nikt mi nie zwracał na to uwagi, nie uznawałam to za błąd. Ale spoko... w przyszłych rozdziałach (w starych to będzie występować, zapewne) postaram się to poprawić. Co do spacji, to mi się lepiej piszę z nimi, może się kiedyś przestawię... może xD.
UsuńBliźniacy skryci ? Może bardziej nieśmiali, w stosunku do dziewczyn, które im się podobają. To tak jak ma większość :D. Do powiedzenia mają, bo to bliźniacy ^^. Heh dzięki :D.
No a jak pasuję ma zaznaczać? O.o mi pasuje... mi coś pasuje inaczej w dopowiedzeniu. Coś pasuje, trzecia osoba liczby pojedynczej. Natomiast ja pasuję do kogoś. Ale w tym momencie ja muszę być podmiotem xd Ale widzę, ze poprawiłaś... choć wolałam wytłumaczyć xd
UsuńAha i nie wiem czy to z poprawionych czy wcześniej było, ale teraz zauważyłam.
"- Czy podoba Ci się… - lecz na szczęście przerwała mu Ginny. Która weszła do pokoju, a wraz z nią reszta." przed która to przecinek nie kropka powinien być :)
Ale wracając do komentarza xd Nom, postaraj się poprawić, to jest po prostu taka zasada... nikt Ci tego nie wytknął? Nie miałaś tego na polskim nigdy? o.O Bo ja miałam dialogi nie raz i nie dwa xd
No u Cb są skryci, nieśmiali xd ale po nich się nie spodziewałam, nawet na bal w HP spokojnie, na luzie zapraszali dziewczyny, więc są skryci w porównaniu do nich od Rowling xd
Nom, nom, spoko xd
Widzisz? Mimo, że poprawiam i tak nie widzę wszystkiego xDD.
UsuńPopełniam błędy... jak każdy. Staram się je poprawić? Tak. Ale jeśli mi ktoś piszę, że mam dużo błędów, to takie komentarze, można powiedzieć ignoruję... Bo co mam zrobić? Jak ich nie zauważyłam wcześniej to ich nie zauważę. A po za tym co mi z tego, skoro ja wiem, że nikt nie jest idealny i każdy popełnia błędy.
Jak widać... nie uznawałam tego za błąd. A nikomu (najwidoczniej) to nie przeszkadzało... ponieważ nikt tego mi nie napisał w komentarzu (oprócz cb rzecz jasna).
Nom, zmieniam charaktery jak widać xD.
ja piszę, że masz dużo błędów, będziesz mnie ignorować :< No, ale niektóre żeby zobaczyć, po prostu trzeba uważnie sobie powoli na głos przeczytać i tyle, ja tak robię xd
Usuńnom, nom, ja zawsze wszystko wytykam xd
a kto nie zmienia? każdy widzi inaczej danych bohaterów ^^
Wiesz... jak już mi kilka osób napisało. "Słabo z interpunkcją" czy "robisz sporo błędów". To co ja mam sobie z tego zrobić? Nie widzę ich! I tu problem, chodź bym przeczytała to, na głos i to kilkadziesiąt razy i tak nie wyłapię wszystkich błędów.
OdpowiedzUsuńzacznijmy od chodź bym... choćbym, tak na marginesie. No, ale Ty nie chcesz tego tak czy siak przeczytać. Poza tym, sama mówisz, ze oceniasz, sprawdzasz innym blogi, to i u siebie być zauważyła, mimo że jest trudniej. W końcu skoro oceniasz, to musisz być zaznajomiona z zasadami interpunkcji i poprawnej konstrukcji zdań. A ortografii to już w ogóle. Więc owszem może i niektóre byś pominęła, ale z pewnością mogłabyś zmniejszyć ich ilość.
UsuńMam komentarz zaktualizować? xD.
UsuńNie lubię komentarzy, które tylko i wyłącznie składają się z: "fajny rozdział, ale masz bardzo dużo błędów popraw je". Krytykę zniosę, bo twoje komentarze są, tylko krytyczne i jakoś daję radę... Ignorowanie to złe, słowo... sprawdzam i nie widzę... Trudniejsze? Tak zdecydowanie i to bardzo.
Wiesz dlaczego popełniam tyle błędów... a zresztą nie, no po co ja mam to pisać... nieważne. Staram się, ale w tym problem, że pod tym względem jestem ślepa.
W sumie... jestem teraz zła i naskoczyłam na pierwszą lepszą napotkaną mi osobę. Wszystko wkurza mnie teraz podwójnie, ale taki mam charakter... nie będę pisać, dlaczego jestem zła, no bo Ci to tam, zapewne wisi. Już się trochę uspokoiłam i przepraszam, piszę co mi "ślina na język przyniesie" w takich momentach xD.