7. „O widzę, że Śpiąca Królewna już nie śpi.”


~ Perspektywa Rose ~

- No wiesz, żadne z nas,  nie ma z kim iść i pomyślałem, że… - dopowiedział.
- Jeśli tak stawiasz sprawę, to nie mam nic przeciwko, to co, wracamy? - powiedziałam, próbując zachować obojętny ton głosu, ale w środku, cała skakałam z radości.
Przyszliśmy do salonu i jak gdyby nigdy nic, dołączyliśmy do tematu rozmowy.
- Przecież mieliśmy ćwiczyć walca, jutro bal – oznajmiła nagle Hermiona.
- No tak – przypomniałam sobie. – To w pary i muzyka.
Na początku, zaczęłam im tłumaczyć szczegóły tańca. A gdy już mieliśmy przejść do praktyki, ustawiliśmy się w pary. Ja z Georgem, co nie wywołało żadnej fali zdziwienia. Następnie za nami zajęli miejsce się Gin i Harry, później Carmen i Fred, a na końcu Miona i Ron. Z początku, trudno było spamiętać wszystkie kroki, ale po 3 godzinach ćwiczeń w końcu, coś nam wyszło. Kiedy skończyliśmy, usłyszeliśmy pukanie do drzwi, gdy Molly je otworzyła w drzwiach stał mój 22-letni brat. Popatrzyłam się na niego i powiedziałam.
- Dobra, jutro chłopaki garnitury, a dziewczyny sukienki. Ja znikam, zaczyna się to o 17:30, więc bądźcie gotowi na 17:00. - Uściskałam wszystkich i wyszłam zabierając swoje rzeczy.
- Pa! - powiedzieli mi,  wszyscy razem.

~ Perspektywa Carmen ~

- Rose już poszła. Szkoda, że nie ma z kim iść na bal. Choć z tego co słyszałam, Mc ją przeprosił, a ona nie potrafi się długo gniewać. Suma summarum, za takie przeprosiny wybaczyłabym wszystko - urwałam. - No nic co teraz robimy? - wspomniałam rozmowę z Rosie, którą odbyłyśmy, kiedy chłopaki wydurniali się w czasie nauki.
- Nie wiem, może pójdziemy na górę. Dawno nie plotkowałyśmy, powiesz nam w końcu,  kto to Mc – powiedziała radosna Ginny.
- Co do pójścia na górę,  nie mam nic przeciwko, ale tamtego wam nie powiem.
- Ale dlaczego? - odezwała się Mionka.
- Bo my z krzyworyjcem,  mamy swoje tajemnice, tylko NASZE - podkreśliłam. - Dowiecie się we właściwym czasie.
- Niech Ci będzie – odezwał się Ron.
- Ale tobie nie powiemy! - wypowiedziałyśmy się wspólnie, na co on zrobił obrażoną minę.
- Carm? - zapytała  ruda, a ja na znak, że słucham odwróciłam się w jej stronę.
- Dlaczego Rose, puściła do ciebie oczko, jak powiedziała o Xavierze? – spytała się Ginevra
- Jej pytajcie – wiedziałam, o co chodzi, ale nie chciałam o tym mówić.
- A ładny jest przynajmniej? - zapytała się Gin.
- Może... - powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Ale to tylko dawne zauroczenie, teraz podobał mi się ktoś inny.
Zauważyłam, że uśmiech z twarzy Freda zniknął, „ale to na pewno nie z tego powodu, przecież co go obchodzą moje sprawy.”
- A masz jego zdjęcie? - Z zamyśleń, wyrwał mnie głos przyjaciółki.
- Chyba tak, jedno z rodzinką Rose. Chodźcie pokaże wam. – Kiwnęłam głową na znak, aby poszły za mną, gdy zauważyłam, że chłopaki też chcą za nami pójść, dodałam. – Tylko dziewczyny.
- Ale... - powiedzieli chórem.
- Na razie! - oznajmiłam, ignorując ich. Po czym, razem z Ginevrą i Mioną poszłyśmy na górę

~~♥~~

Gdy już dotarłyśmy, wyciągnęłam z szuflady stare pudełko ze zdjęciami, wywołało to u mnie różne dziwne wspomnienia, ze mną i moją przyjaciółką. Na jednym byłyśmy z Ognistą. Na innym Rose spała, a ja na nią rzuciłam zaklęcie Aguamenti”.
"Idealnie wychwyciłam moment, jej zetknięcia z wodą".
Później, zaśmiałam się pod nosem, widząc następne fotografie, kiedy to ona, zaczęła mi robić zdjęcia. No nic, po 10 minutach znalazłam właściwe, na którym była ona, jej bracia i rodzice. Wskazałam palcem na najwyższego.
- To ten!
- Ale ciacho – powiedziały dziewczyny, a w tamtym momencie do pokoju wszedł Fred.
- Ja? Ach wiem, co was skłoniło do tego nagłego wyznania? Te moje piękne rude włosy, śliczny nos, a może całokształt. Ale dopiero teraz mi to mówicie? Lepiej późno, niż w cale. No to, możecie mi to mówić codziennie, 24 godziny na dobę. – Uśmiechnął się łobuzersko, na co my zaczęłyśmy się śmiać, chwilę później odwiedził nas Harry.
- A wy co się tak śmiejecie? - zapytał.
- Właśnie nie wiem nazwały mnie ciachem, a teraz się śmieją – powiedział z uśmiechem młodszy bliźniak.
- Doprawdy? Chyba miały na myśli mnie. – Do pokoju, nie wiadomo skąd, pojawił się George.
- Nie...nie – oznajmiła Hermiona przez śmiech.
- A kogo? - na końcu ukazał się Ron.
- Jego.  – Ginny podbiegła do najmłodszego z męskiej linii Weasleyów i pokazała mu zdjęcie.
- Żadne cudo świata, ja jestem przystojniejszy –uśmiechnął się triumfalnie.
- Chciałbyś.  – Tym razem, to ja się wypowiedziałam.
Ci tylko udawali obrażonych, ale szybko im przeszło. Usiedli koło nas, chwilę potem, bliźniacy zaczęli opowiadać, jakąś dziwną historię o kaczce. Jeśli Weasleyowie opowiadają, to na pewno jest dużo śmiechu. Po 2 godzinach chciałyśmy już iść spać.
- Dobranoc chłopaki! - powiedziała Hermiona, gdy Fred skończył opowiadać historyjkę. – Jesteśmy już zmęczone – kontynuowała.
- Jutro ciężki dzień! - dopowiedziała Ginny, ja tylko przytaknęłam.
- Niech wam będzie – powiedział George i wszyscy wyszli.
Przebrałam się w tą, swoją piżamę z misiem koala i padnięta nauką tańca, ległam na swoje łóżko, wcześniej chowając rozrzucone zdjęcia i zasnęłam. Nawet zapomnieliśmy, zejść na kolację, no nic „jutro też jest dzień”.

~ Wróćmy do momentu, gdzie skończyła się perspektywa Rose. No to teraz znowu się zaczyna. ~

             Szybko weszliśmy na miotły i po 40 minutach byliśmy w domu. Przywitałam się z wszystkimi i podeszłam do Lucasa, który próbował zagrać z kimś w Magiczne Szachy, ale nikt nie miał na to ochoty. Przez jakąś godzinę, odbyły się 2 rundy, najpierw on wygrał, później ja. Nie chciało mi się już grać, a dodatkowo zgłodniałam, więc podeszłam do lodówki i wyciągnęłam truskawkowy jogurt. W sumie przez resztę dnia, nic się nie działo, dopiero gdy weszłam na górę z zamiarem przebrania się w moją piżamę, zobaczyłam sowę, a z nią list.

A mnie to już nie zaprosiłaś?
Nie ładnie, no nic będą inne okazje.
Twój Ś.

„Ciekawe, kto to”.
Przeszło mi przez myśl. Dałam krakersa sowie i otworzyłam okno. Przecież, nie spytam „kto pisze”, bo może wyjść tak, że tą osobę znam i się obrazi, a tego bym nie chciała. No nic, sowa poleciała, jeszcze przez jakieś 15 minut, myślałam kto do mnie napisał, ale nie wiadomo kiedy zasnęłam.
Śniło mi się to, jak kiedyś razem z braćmi, robiliśmy kawały, starszej o rok ode mnie Viktorii. Nigdy jej nie lubiłam, bo nie znała się na żartach i nawet nie wiedziałam dlaczego mi się to przyśniło, ale mniej więcej w tym okresie moje relację z braćmi się poprawiły. W końcu krzyki matki mnie obudziły, co oznaczało trzeba było wstać.
- Śniadanie! Z chodźcie szybko! Obudźcie Rose, dzisiaj urodziny Veroniki. A za godzinę mamy wizytę u fryzjera. – Na to Bill wszedł do mojego pokoju, z zamiarem oblania mnie lodowatą wodą. Ale ja w ostatniej chwili, uniknęłam ataku i podeszłam do niego bijąc go poduszką.
- O widzę, że Śpiąca Królewna już nie śpi – powiedział z tym swoim głupawym uśmieszkiem.
- Ha, ha, ha, bardzo śmieszne - odpowiedziałam poirytowana.
Poszłam do łazienki, wcześniej wyciągając ubrania z szafy. Wykonałam poranną toaletę. A z racji tego, że  było trochę chłodniej niż zwykle, założyłam czarne jeansy, bluzkę w kolorach tęczy i cienki czarny sweter. Do tego, tym razem, nie za kostkę czerwone trampki. Na sam koniec zrobiłam sobie wysokiego kucyka i pomalowałam rzęsy. Kiedy byłam gotowa, zeszłam na dół. Na śniadanie zjadłam kromkę z szynką i zostało nam jeszcze 15 minut, do umówionej wizyty u fryzjera, dla mnie to sporo czasu, ale moja mama zaczęła panikować, że za długo spałam i na pewno się spóźnimy.
- Możemy już iść! - krzyknęłam.
- O nie! Mamy tylko 15 minut! Musimy się niestety teleportować – powiedziała z przerażeniem. Każdy wiedział, że nienawidziła teleportacji, ale jeszcze bardziej nie lubiła się spóźniać.
- Jesteś tego pewna? - zapytał tata.
- Niestety .
- Miłej zabawy.
- Gotowa? - spytałam się matki.
- Tak.
~~♥~~

Po 5 minutach, byłyśmy już w środku, na początek poszła mama. Fryzjer oświadczył, abym przyszła za godzinę, no bo w sumie po co mam tyle czekać. Posłusznie wykonałam polecenie. Mama, dała mi 10 galeonów, żebym na Pokątnej coś sobie kupiła. Z uśmiechem poszłam po jakieś picie, zapłaciłam 3 galeony, więc postanowiłam się jeszcze rozejrzeć, zauważyłam nietypowy sklep, jakieś dziwne wynalazki, coś podobnego co chcieli założyć bliźniacy. Popatrzyłam przez szybę, a z momentem kiedy się odwróciłam wpadłam na kogoś, a mój napój wylądował na jego koszuli.
- Przepraszam, nie chciałam – zaczęłam się tłumaczyć.
- Patrz jak chodzisz... - powiedział chamsko, ale przerwał i popatrzył mi w oczy - Rose to ty? To przecież ja... - dopowiedział. A z tym momentem przypomniałam sobie, na kogo wylałam swoje jabłkowe picie.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Rozdział dodałam wcześniej, ponieważ jestem chora i mam sporo czasu na pisanie. Och i bym zapomniała rozdział dedykuję mojej kochanej Black. Następny ukaże się za 2 dni, czyli w środę. Jeśli przeczytałeś/przeczytałaś zostaw komentarz ! 

Komentarze

  1. wszystko fajnie fajnie, ale zaczynaja pojawiac sie bledy ortograficzne, na ktore ja niestety mam alergię. ukaże nie ukarzę, pokaże nie pokarze. mam nadzieje, ze nie bedziesz sie gniewac i nastepnym razem zwrocisz na to uwagę :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pisałam na szybko i jak chciałam poprawić to zamiast "ż" zrobiłam "ę" xD okej zacznę zwracać na to uwagę, a błędy poprawiłam :D

      Usuń
  2. Ooo , bardzo fajnie ;) Pisz dalej bo nie mogę się doczekać na kogo wpadła. ♥
    Całuję. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział bardzo mi się podoba :)ogl wszystko jest w nim świetne,wszystko dokładnie opisane,ale nie podoba mi się to zdanie : " - Okej, Rose już poszła szkoda, że nie ma z kim iść na bal choć z tego co słyszałam Mc ją przeprosił, a ona nie potrafi się długo gniewać, za takie przeprosiny wybaczyłabym wszystko - urwałam - no nic co teraz robimy ?? ". Nie myśl,że się czepiam czy coś,ale wydało mi się ona jakieś takie za długie. za dużo w nim informacji.
    nie jestem jakąś wredną polonistką,ale jakoś tak rzuciło mi się w oczy ;d
    pozdrawiam i weny życzę :*
    ah! i oczywiście czekam na następny rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. http://theimmortaldarklife.blogspot.com/2013/01/rozdzia-viii-stefano.html <----- o Stefano ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anitko, ale ja nie piszę o Pamiętnikach xD no nic nie czaje twojego bloga, ale czytam xD

      Usuń
  5. Rozdział świetny *.*
    Dlaczego skończyłaś w takim momencie ?
    No nic czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział *.* Tylko dlaczego musiałaś skończyć w takim momencie ?
    No nic czekam na kolejny <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Megaaa <3 Czekam na dalsze rozdziały :> Weny :*

    //Kaśka

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe... Czemu jestem tu pierwszy raz? O.o
    No nie ważne. Jesteś Geniuszem. Serio. Podoba mi się jak piszesz.
    Trochę się zamotałam przy zmaianach tych perspektyw, ale i tak fajnie. :D
    W wolnej chwili zapraszam do mnie:
    http://luna-and-george-love-story.blogspot.com/
    -Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam zmienić perspektywy, aby przedstawić punkt widzenia innych bohaterów :D Na pewno zajrzę ;)

      Usuń
  9. Jeden z najlepszych rozdziałów ^^
    Fajnie ze Goergie zaprosił Rose. Wyobrażam sobie, jak to muszą razem słodko wyglądać. *-*

    OdpowiedzUsuń
  10. Słońce. Już chyba wiem kim jest ten ktoś, bo chamski głos. *w* Rozdzialik super, a piżamka miała być z pawiem, a nie koalą. Poza tym nie lubie zielonego na pizamkach. Kocham :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma żadnego zielonego na piżamie xD a z pawiem był, ale jakoś tak się zmieniło xD

      Usuń
  11. Świetneee *.* Czekam na więcej ;*
    Założyłam nowego bloga, więc jeśli chciałabyś poczytać to zapraszam:
    http://milosc-potrafi-byc-slepa.blogspot.com/
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  12. "Gdy już dotarłyśmy, wyciągnęłam z szuflady stare pudełko ze zdjęciami, rozpoznawałam różne dziwne zdjęcia ze mną i moją przyjaciółką, na jednym byłyśmy z Ognistą, na innym Rose spała, a ja na nią pościłam zaklęcie „ Aguamenti” idealnie wychwyciłam moment."
    pościłam zaklęcie? o.O
    "Przebrałam w tą swoją piżamę z misiem koala i padnięta nauką tańca ległam na swoje łóżko, wcześniej chowając rozrzucone zdjęcia i zasnęłam." Przebrałam się
    "„Ciekawe, kto to ” przeszło mi przez myśl.. Dałam krakersa sowie i otworzyłam okno, przecież nie spytam „kto pisze”, bo może wyjść tak, że ta osoba jest dobrze mi znana i się obrazi bo go nie kojarzę, a tego bym nie chciała." trzy kropki powinny być albo jedna, nie wiem xd oraz 'bo jej nie kojarzę', odnosisz się do osoby
    "Po 5 min. byliśmy już w środku, na początek poszła mama." byłyśmy, wspominasz jedynie o sobie i mamie

    Plus, to co pod ostatnim rozdziałem pisałam, tyczy się i tego. Te same błędy :)

    Co do rozdziału. Chyba domyślam się, na kogo wpadła... naturalnie jeżeli jest to kanonowy bohater. Ale głowy za to nie dam. Szkoda mi trochę Freda, choć i tak wszystko się na pewno im ułoży w końcu po tych całych niedopowiedzeniach xd Rozdział przyjemny i lekki. Sorka, ze tak krótko, ale sama nie wiem co pisać, szczególnie, że jeszcze tyle tych rozdziałów przede mną xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o.O zrobiłam taki błąd? hahah :D. No cóż, zdarza się xD. Błędy poprawiłam. Interpunkcję, nie wiem czy dobrze, ale jest ok. No dobrze już dobrze, postaram się poprawić te spację przed "?" lub "!".
      Okej, rozumiem.

      Usuń
    2. nom, ciekawy taki, ale cóż, zdarza się xd przynajmniej miałam niezłe zdziwko xd no to ok i cieszę się, ze się postarasz i to zmienić :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Epilog.

47. „W tym świecie nawet ściany mają uszy.”

50. „Uratowana przed demonem, który wysysał resztki sił życiowych z otoczenia.”