5. „No cóż, rodziny się nie wybiera.”
~Perspektywa George'a, po
odejściu Rose~
- To wy lubicie grać w
quiddicha? - spytałem nie dowierzając.
- Tak, ja i Rosie zawsze
jesteśmy pałkarzami lub bramkarzami, a wy? - spytała się mnie
i Freda.
- My… jesteśmy
pałkarzami - odpowiedział jej, na co ja kiwnąłem tylko
potwierdzająco głową.
- Ale nas dużo łączy,
najpierw lody teraz quiddich. A pro po stawiacie nam je –
stwierdziła Carm.
- Niech Ci będzie –
odpowiedzieliśmy wspólnie.
- A teraz, idziemy na górę, co nie dziewczyny? - spytała się Carm, na co tylko Ginny i Hermiona pokiwały głową. - Zagrać w „Eksplodującego
Durnia” - dokończyła.
- Chcecie zagrać? -
spytała się Ginny.
Już Fred miał iść, kiedy
dyskretnie szturchnąłem go, aby został i w ostatniej chwili
odmówił. Na szczęście, Ron i Harry poszli za dziewczynami.
Weszliśmy do naszego pokoju, gdy już tam byliśmy, mój klon odezwał się.
- Co jest?
- Nic... no może...
ach, nie wiem od czego zacząć – z niewyjaśnionych przyczyn jąkałem się.
- Chyba wiem, o co Ci chodzi. Chciałeś zaprosić Rose, ale stchórzyłeś – powiedział
w pełni mnie rozszyfrowując.
- Nie... znaczy…
tak.
- Jutro masz ostatnią
szansę. Inaczej pójdzie z bratem albo co gorsza, pogodzi się z Mc
ktokolwiek to jest – oznajmił.
- Masz rację – na
co mój brat się trochę zdziwił.
- Ale... ale... mam?
Przecież powiedziałem, że "co gorsza pogodzi się"... chwila moment... podoba Ci się … - powiedział.
- Nie... no coś ty! Po
prostu, nie chciałbym sam pójść na ten bal – wykrztusiłem, próbując zdobyć się na obojętność.
- Ehh... mnie nie
oszukasz ta 15-latka podoba Ci się – oznajmił, bez najmniejszego zawahania.
- A ty... wielki, odważny
16-latku, co zrobisz z faktem, że podoba ci się Carmen? -
oznajmiłem, gdyż od razu zauważyłem, że między tą dwójką
coś iskrzy.
- CO? Nie! Skąd niby
to wiesz? - odpowiedział zaskoczony.
- Stary, jestem twoim
bliźniakiem, wiem to i owo – z łobuzerskim uśmiechem
odpowiedziałem na jego pytanie.
- Proponuję zostawienie
tego tematu – powiedział z nadzieją w głosie.
- Dobra, a w sumie, skąd
one potrafią się teleportować? My, jesteśmy rok starsi, a nie
potrafimy – powiedział zasmucony Fred.
- Zapytamy ich później.
I tak zleciał nam czas do
kolacji, zaczęliśmy gadać o wynalazkach, sklepie, słodyczach
trochę o tym balu i walcu.
- Właśnie walc! Przecież my nie umiemy tańczyć - powiedziałem doznając
olśnienia.
- Taa... jutro poprosi się dziewczyny.
A zaraz po kolacji, poszliśmy spać.
~Perspektywa Rose
Wracając do momentu
gdzie skończyłam opowiadać jej punkt widzenia.~
Teleportowałam
się, nikogo nie było, „a to nawet dobrze” pomyślałam. Nie
byłam głodna, ponieważ zjadłam obiad u Weasley'ów. Rozejrzałam się
po całym domu i nic. Po czym, położyłam torby. Postanowiłam, że pójdę
na krótki spacer. Moje plany zepsuł Mc, który widząc mnie od razu
podbiegł.
- Idź
sobie - powiedziałam nie mile.
- Przepraszam
za Cristin! - zignorował mnie.
- I
co, wszystko mi wyjaśniła. Nie muszę ciebie słuchać –
oznajmiłam i już chciałam iść, ale mnie zatrzymał.
- Co
mam zrobić? Zrobię wszystko.
- Nie
obchodzi mnie to! Nie chcesz iść, to ja idę – odpowiedziałam i
zauważyłam na polanie moją rodzinkę, która dobrze się bawiła
na pikniku.
- Wiesz,
że nie odpuszczę? Poza tym do walca potrzeba dwojga, sama nie
zatańczysz.
- Wiem
o tym, mam parę!
„Co ja plotę nie mam! Dobra idź już, idź. Prawa, lewa, pamiętasz! Bo znowu palniesz coś głupiego.”
„Co ja plotę nie mam! Dobra idź już, idź. Prawa, lewa, pamiętasz! Bo znowu palniesz coś głupiego.”
- Doprawdy? A kto to? - dopytywał.
- Nie
twoja sprawa – odpowiedziałam i już chciałam odejść gdy...
- Zaczekaj! Daj mi 5 minut proszę – zrobił minę zbitego psa.
- Niech
Ci będzie. Masz 4 minuty 59 sekund. Później idę dalej.
Po
wyznaczonym czasie przyszedł, trzymał w ręku czerwoną różę. A za nim szedł człowiek z gitarą się ciepło uśmiechał. Zaczął mnie przepraszać, aż w końcu
uległam. Nie byłam obrażalska, a już wcześniej chciałam go
przeprosić za moje zachowanie. W końcu on, nic nie zrobił, ale jak
usłyszałam imię Cristin złość powróciła.
- Czyli
będzie tak jak dawniej? - zapytał.
- Jeśli
tego chcesz, to tak? - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Oczywiście,
czyli jednak tańczymy ze sobą? - spytał, a w sumie trochę
stwierdził.
- Niestety, obiecałam to komuś innemu - „wiem nie obiecałam, ale... nie
chciałam ujrzeć znowu ataku panny Fis”.
- Myślałem...
a nie ważne... no nic próbowałem – uśmiechnął się.
- Słodki
jak zawsze, a teraz muszę iść – powiedziałam i nie czekając
na odpowiedź odeszłam. A w sumie teleportowałam się na polanę,
gdzie moja kochana rodzinka odbywała właśnie piknik.
- No
witam, witam. Nie ładnie tak beze mnie! - oznajmiłam, szczerząc
się.
- Ehh...
siadaj i jedz – powiedział do mnie Bill i wrócił do zaciętej
rozmowy z moim wujkiem.
- Miły
jak zawsze – przewróciłam oczami i zaczęłam rozmawiać z wszystkimi.
~~♥~~
Gdy
dobiła jakaś 18 wszyscy radośni, wróciliśmy do domu. Jak zawsze, zaczęłam robić kawały co niezbyt podobało się to domownikom. Bo
zawsze albo ktoś był z bąblami, albo kolorowy. Ale to leżało już w mojej
naturze, a jej nie da się zmienić, nawet jakby ktoś bardzo się
starał. Choć zwykle dostaję szlaban za moje dowcipy, ani mi się
myśli, aby to rzucić. Pierwsze co zrobiłam, to podałam w formie
cukierka środek, który przyciąga komary. Przez 30 minut, mój
17-letni braciszek latał jak potłuczony, ale nie tylko ja mam takie
skłonności do kawałów. Zaraz po tym incydencie, Bill wlał mi do
soku dyniowego, bezbarwny płyn na małpi ogon. I tak przez
najbliższą godzinę chodziłam z przesłodką, dodatkową częściom mojego ciała, która zazwyczaj tam się nie znajduje. Nie obyło
się też bez śmiechu i zdjęć na, których byłam ja i mój
prześliczny, brązowy ogon.
„No cóż, rodziny się nie wybiera”.
Przed kolacją porozmawiałam z mamą. W ciągu tej, średnio interesującej rozmowy, dowiedziałam się, że babcia ma w drugiej połowie wakacji imieniny i razem mamy kupić jej prezent.
„Ale jak w sierpniu to mamy jeszcze czas”.
Zjedliśmy na kolację jajecznicę. Po czym przypomniałam sobie, że nie powiedziałam Carmen, o której będę, więc szybko chwyciłam pergamin i napisałam na nim.
„No cóż, rodziny się nie wybiera”.
Przed kolacją porozmawiałam z mamą. W ciągu tej, średnio interesującej rozmowy, dowiedziałam się, że babcia ma w drugiej połowie wakacji imieniny i razem mamy kupić jej prezent.
„Ale jak w sierpniu to mamy jeszcze czas”.
Zjedliśmy na kolację jajecznicę. Po czym przypomniałam sobie, że nie powiedziałam Carmen, o której będę, więc szybko chwyciłam pergamin i napisałam na nim.
Jutro
o 12. Sorki zapomniałam powiedzieć o której, więc piszę :*
Rose.
Przyczepiłam list do Śnieżki i powiedziałam.
- Do Carmen Black – ta posłusznie pofrunęła w stronę Nory.
Za ten czas, zaczęłam czytać książkę. Nie byłam kujonem, choć
nauka nie sprawiał mi większego problemu, no może wyjątkiem jest
astronomia, czy wróżbiarstwo. Ale są wakacje, więc książki służą tylko dla "zabicia" czasu i to na pewno nie byłby podręczniki szkolne.
„Kto się uczy w wakacje? No może, Hermiona ma do tego skłonności, ale mi nigdy się to nie zdarzyło, wolę robić śmieszne psikusy niż ślęczeć nad lekturami”.
„Kto się uczy w wakacje? No może, Hermiona ma do tego skłonności, ale mi nigdy się to nie zdarzyło, wolę robić śmieszne psikusy niż ślęczeć nad lekturami”.
Zagłębiona w ciekawym świecie, przedstawionym w książce, nie
zauważyłam kiedy Śnieżka wróciła z liścikiem
przyczepionym do jej lewej nóżki. Rozwinęłam go i przeczytałam.
O
12 mnie nie ma, a w Norze są tylko bliźniaki. Mam nadzieje, że nie
będziesz miała z tym problemu.
Carmi.
Szybko dałam sowie krakersa i odpisałam mojej przyjaciółce.
Myślę,
że nie będziemy się nudzić do jutra.
Rosie!
Wysłałam śnieżnobiałego osobnika z odpowiedzią. Sowa, po około 10 minutach wróciła i wleciała do klatki. Padnięta dzisiejszym dniem, tylko
się przebrałam i zasnęłam w moim wygodnym łóżku.
Tej nocy śnił mi się stary, opuszczony dom, a w nim trzy przeróżne drzwi. Jedne wrota było zniszczone, drugie nowe, a trzecie wielkie. Nie wiadomo, po co się tam znajdywałam, ale nie widziałam innego wyjścia. Byłam w pułapce. No
nic, musiałam zaryzykować, otworzyłam pierwsze z brzegu i ...
----------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że się podoba xD. Zostaw komentarz, jeśli przeczytałeś/przeczytałaś to naprawdę motywuję do pisania : ). I dziękuję za równe 500 wyświetleń :D.
----------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że się podoba xD. Zostaw komentarz, jeśli przeczytałeś/przeczytałaś to naprawdę motywuję do pisania : ). I dziękuję za równe 500 wyświetleń :D.
Czemu skończyłaś w takim momencie ? Rozdział cudowny, zresztą jak zawsze *.*
OdpowiedzUsuńRosie sama z bliźniakami ? Zapowiada się ciekawie ;D Czekam na kolejny <3
PS. Zapraszam do siebie na rozdział 14 http://secrets-twins-potter.blogspot.com ;D
UsuńDzięki <3 Na pewno zajrzę na nowy rozdział xD
UsuńRosie z bliźniakami? ;p dobre sobie ;) szkoda, ze pogodziła się z Mc, ale widocznie tak mialo być ;D czekam na nowosc!
OdpowiedzUsuńHeh tak :> O.O nie wiedziałam, że ta kłótnia wam na rękę, ach nie chciałam toczyć dalej sporu, ale z Cristin to się nie pogodziła i nie wiem czy się w najbliższym czasie pogodzi .** Rozdział gotowy dodam go w niedziele, albo jutro zależy ile będzie komentarzy xD
Usuńnowy rozdział u mnie ;) http://fremione-niemozliwe-a-jednak.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i dedyk dla mnie <3
UsuńHej. U mnie nowy już jest, i mam prośbę: mogłabyś zajrzeć do komentarzy prologu (u mnie)i wysłać mi tam link do regulaminu bo jakoś nie mogę znaleźć.
OdpowiedzUsuńA wiec uwaga piszę :D
OdpowiedzUsuńZaczynając od prologu i rozdziału 1. Świetnie opisana przyjaźń dziewczyn, mam tylko nadzieje, że w przyszłości nic tego nie popsuje. I plus za to, że są z Akademii, a nie z Hogwartu to rzadko spotykane :) I już na początku zaciekawiłaś końcówką, a to świetnie!
Rodzice bohaterki jakoś nie przypadli mi do gustu, ale może dlatego, że nie pozwolili jechać jej do przyjaciółki i Draco od razu ;P Mc jest chyba tylko przyjacielem, ale na razie? Takie mam przeczucia. PS. Fair a nie feair i McLaggen a nie Maclaggen. Scena nad jeziorem na prawdę urocza, szczególnie jak chłopak się rumienił I znowu urwany wątek, ja czytam od razu, ale pewnie twoi czytelnicy czekali w napięciu :D
Czyli to chodziło o bal – cud, że rodzice nie mają nic przeciwko :D Ps. Braciom, a nie bracią, Harry’ego a nie Harrego.Dziewczyna zakochana w Mc’u naprawdę dziecinna. Kto tak się zachowuje? Jakaś wariatka, tak bez obrazy. Nie dziwię się, że Głowna bohaterka chciała odpuścić sobie bal.
Rozdział 4 zaczynający się od imienia RON – już jestem twoja <3 Tak dużo osób w jednej scenie, cud, że to ogarnęłaś xD W pewnych chwilach nie mogłam się połapać, ale w końcu załapałam kto, co i jak :D Ciekawe parki nam tu potworzyłaś. Uwielbiam Weasleyów <3 ale tych lodów we włosach bym im nie wybaczyła.
Rozmowa między braćmi naprawdę przyjazna, świetnie wyszło ci odwzorowanie ich relacji :) Powrót Mca. W sumie dobrze, że dziewczyna z nim nie zatańcz, uchroni się przed tą wariatką :D
Uwagi końcowe: małe problemy z interpunkcją itp. – przydałaby się Ci beta.
Na chwile obecną to tyle, bo muszę jeszcze coś załatwić, ale przeczytam także resztę ;*
Pozdrawiam, L. ;*
Moja spostrzegawczość... odnoście komentarzy ze starszych rozdziałów xD. No dobrze odpowiadając.
UsuńTak, są z Akademii, bo chciałam, aby poznawały bohaterów od początku. Przyjaciel ogólnie, na pewno nie połączę Rose i Mc. A z kim będzie, można się domyślić po nowszych rozdziałach :). Dzięki, błędy poprawione xD. E tam, miała być ukazana jako zakochana wariatka xD. Heh Ron <3. Tak Weasley'owie rządzą ^^. Rudzielcom się wszystko wybacza, ale ja bym się na nich wydarła xD. Właśnie, chodziło o to, że nie będzie kłócić się z tak niezrównoważoną osobą i wedle przysłowie "głupszym się ustępuje" :D. Taaak... interpunkcja, małe coś, a dużo zmienia xD.
Również pozdrawiam.
"- Ale nas dużo łączy, najpierw lody teraz quiddich, a pro po stawiacie nam lody – powiedziała Carm." powtórzenie, lody, lody xd a ponoć sama ich nie lubisz ^^
OdpowiedzUsuń"- Dobra, a por po skąd one potrafią się teleportować?? My jesteśmy rok starsi a nie potrafimy – powiedział zasmucony Fred." por... nie lubie tego warzywa i chyba nie o nie tutaj chodzi xd
"Po wyznaczonym czasie przyszedł, a za nim człowiek z gitarą i róża którą trzymał w ręce." przyszła róża, którą trzymał w ręce? ooo.. ciekawie :D
" Jak zawsze zaczęłam robić kawały nie zbyt podobało się to domownikom, bo zawsze albo " co niebyt podobało się xd tak, by nabrało sensu, plus te niezbyt xd
"Tej nocy śnił mi się stary opuszczony dom, a w nim trzy przeróżne drzwi. Jedno było zniszczone, drugie nowe, a trzecie wielkie." Jedne drzwi xd
dalej trzy uwagi xd pierwsza - interpunkcja... przecinki to totalny chaos, niestety wypisywać ich nie będę, bo musiałabym korektować cały tekst, a zwyczajnie nie mam czasu... może ktoś mógłby Ci je poprawić?
druga - spacje przed znakami zapytania czy wykrzyknikami... po co? o.O znaczy sama tak lubię robić, lecz nigdy w opowiadaniach, radziłam zmienić :)
i trzecia - mieszasz czasy. "Nie wiadomo po co się tam znajduję, ale nie widziałam wyjścia" tutaj to nawet w jednym zdaniu masz i przeszły i teraźniejszy, musisz się na jeden zdecydować i z nim pisać :) Na początku nie od razu zorientowałam się, co mi nie pasuje, lecz przy tym zdaniu w końcu sczaiłam co mi przeszkadza xd
Co do rozdziału, to całkiem ciekawy, fajnie że wprowadziłaś tez na chwilę perspektywę rudzielca ^^ I dobrze, ze nigdzie tam z Mc, no! Trochę zdziwiłam się, że od razu wszyscy się kochają i są szczęśliwi.. fuks nie z tej ziemi xd nom, ale ogólnie mi się spodobał.. i widzisz, znalazłam jeszcze dziś czas, ale duma ! xd
Nie lubię, ale zrobiłam to nie specjalnie :D. Nie bój żaby, poprawione xD. Błędy, które wymieniłaś poprawiałam :). Taak wiem interpunkcja, szkoda gadać xD. Mówisz (piszesz) o becie. Szczerze, nie chce szukać xD. Wiem jestem dziwna :D. To sem ja tego nie ogarniesz :D.
UsuńDruga i trzecia uwaga są już poprawione :).
Heh jak widać, więcej błędów, niż o fabule xD.
Love story 4ever xD. Jak to mawia moja przyjaciółka "rzygam tęczą i sram brokatem". Może i tak, no, ale fabuły nie zmienię xD. Heh gratulację :).
No cóż, jak nie chcesz to nie, spoko ^^ jak kto woli :) Fajnie, że poprawiłaś, sorka, po prostu nie wiem o czym się rozpisywać, na razie jeszcze tak wiele się nie wydarzyło xd nie no spoko, przecież nie mówię żebyś zmieniała, tylko tak ogólnie ^^ co do tej miłości to ostatnie jest naturalnie xd
UsuńA co do tych znaków. To sama się sobie dziwię dlaczego pisałam np. ??, a nie ?. Ale z tego, co widzę w dalszych rozdziałach też tak mam, więc nie będę tego zmieniać. Po prostu już się tak przyzwyczaiłam. A co do interpunkcji to nie gwarantuję, że jeszcze przecinków w danych miejscach nie brakuje xD.
Usuńwidzę, ale trudno, niech jest xd co do znaków.. nie wiem ogólnie radziłabym zmienić, bo sa nieoprawne i np. mnei przeszkadzają. No chyba że nie chcesz bardzo to trudno xd I też się dziwię ^^ Ważne też żeby chociaż starać poprawić, pomału do przodu :)
Usuń