11. „Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta.”
Osobą, która zawitała w moim pokoju. Był nie kto inny, jak mój ojciec. - Chodź na dół – powiedział ledwo zrozumiale. - Ale o co chodzi? - Nic nie mów, tylko się rusz. – Posłusznie zeszłam na dół. Tam czekała na mnie, nie lada niespodzianka. - Rodzina jest najważniejsza jest około 21. Ale chyba masz siłę, aby zagrać w kilka gier, wiesz kalambury itp. Taka rodzinna noc pełna zabaw i gier. – Zgromadzeni uśmiechnęli się do mnie i tak zaczęła się przyjemna noc w gronie rodzinnym. - Dobra, ale podzielmy się na drużyny ja, Xavier i Lucas przeciwko wam. Okej? - Uśmiechnęłam się pewna wygranej. - Niech ci będzie, ale na początek kalambury – oznajmił Bill. - To weźcie kartki i pozapisujcie słowa i losujemy. Zabawę czas zacząć. Pamiętajcie tylko, nie mówimy tylko pokazujemy – oznajmiła mama. Na początku wybrali mnie, trafił mi się do pokazania dyrektor Hogwartu. Choć dwoiłam się i troiłam, te dwa ciołki nic nie były w stanie pojąć. W końcu wzięłam mop ja