20. „A potem nastała ciemność.. tylko ciemność.”
Nie wiedzieliśmy co robić. Każdy
wyglądał na sparaliżowanego obrotem sprawy. Jako pierwszy
otrząsnął się Harry i szybko podbiegł do Molly. Za nim szybko
bliźniacy i Ron. Przenieśli kobietę na kanapę.
- Szybko ! Zawołajcie Pana
Weasley'a. Trzeba dowiedzieć co się stało ! - krzyknęłam.
- Należy zawiadomić aurorów –
dopowiedziała Mionka.
W salonie zostałam tylko ja, Carmen i
przerażona Ginny. Reszta szybko poszła po pomoc. Gdy zdenerwowany
Arthur przybiegł do żony wyglądał inaczej niż zwykle. Bardzo
martwił się o małżonkę i to było widoczne. Nie mógł nic na
spokojnie powiedzieć, ani zbudować pełnego zdania. W końcu udało
się mu zawiadomić aurorów. Gdy się pojawili pani Weasley, wciąż
była nie przytomna.
- Dzieciaki idźcie na górę.. Jak
się obudzi damy wam znać – oznajmiła Tonks.
- Nie !! My chcemy zostać –
krzyknęła ruda.
Nie było czasu na kłótnie, ponieważ
powoli pani domu zaczęła odzyskiwać świadomość.
- Gdzie.. gdzie ja jestem? –
powiedziała ochrypłym głosem na wpół przytomna kobieta.
- W Norze, Molly opowiedz o tym co się wydarzyło – usiadła przy niej Nimfadora.
Powoli słaba kobieta usiadła na kanapie i
zaczęła wszystkim opowiadać historię wypadku.
- Rano wybrałam się do Mary. Dzień
upłynął bardzo przyjemnie, zagadałyśmy się, a gdy uznałam, że
jest już późno chciałam wrócić. Gdy wyszłam zauważyłam
czarnego kota mojej przyjaciółki. Nie mógł przyjść do domu.
Był nadzwyczaj strachliwy i zapewne coś go przestraszyło.. Wzięłam go
na ręce, ale kiedy schyliłam się po niego ktoś uderzył mnie od
tyłu w głowę. Na chwilę straciłam przytomność, a czarny jak
noc kocur gdzieś uciekł. Po jakimś czasie otworzyłam oczy i
ujrzałam, że zostałam gdzieś zamknięta. Za bardzo nie mogli
mnie torturować, gdyż ostatkiem sił teleportowałam się do Nory.
Ale byłam zbyt słaba i znowu zemdlałam. Jestem pewna, że to
śmierciożercy. Ale po co ? - skończyła pulchna
kobieta.
- To jasne. Chcieli dać do
zrozumienia, że są ważniejsi. Ale nawet nie zdają sobie sprawy
jak się mylą - odrzekł Moody.
- Dobrze. Ty leż, zostanie z tobą
Dora. A my idziemy się tym zająć – odrzekł Arthur.
I już ich nie było. Odetchnęliśmy z
ulgą, że pani Weasley jest cała i zdrowa. Dyskretnym kiwnięciem
głową, aurorka dawała nam znać żebyśmy poszli na górę.
Niechętnie ale wykonałyśmy jej prośbę.
Wszyscy skierowaliśmy się do pokoju
bliźniaków, no może prawie wszyscy. Ja zaciągnięta zostałam
przez Carmen do pokoju Ginny.
- Jak dobrze, że nic się większego
nie stało - odetchnęłam z ulgą.
- Tak, ale teraz opowiadaj co tam u
Oscara i Em.
- Właśnie muszę mu podziękować
i zapytać dlaczego to on wysłał. A z drugiej strony mi to nie
przeszkadza.
Znowu zapanowała miła i przyjemna
atmosfera, chodź w głębi duszy wciąż zastanawiałam się nad
atakiem śmierciożerców. Wiedziałam jednak, że nie jestem jedyna. Ale nikt tak jak ja nie chce tego okazywać. Po 15 minutach. Do pokoju przyszła
cała ferajna.
- Znudziło wam się u bliźniaków?
- zapytałam lekko się uśmiechając.
- Nie, ale zapewne gadacie teraz o
tym tajemniczym Oscarze – powiedziała Mionka.
- Iii? - zapytałyśmy razem z brunetką.
- Jeszcze pytacie ? Opowiedzcie nam
też – usiadła koło nas Ginny.
Wymieniłyśmy porozumiewawcze
spojrzenia z Carmen i zaczęłam mówić.
- Od czego by tu zacząć.. Więc w
Beauxbatons nie tylko przyjaźniłyśmy się ze sobą. Naszymi
koleżankami były...
- Oprócz całej szkoły –
przerwała mi z łobuzerskim uśmiechem Carmi.
- Były Meg i Emma. Z nimi najlepiej
się dogadywałyśmy. Zawsze przysyłam sobie jakieś prezenty,
kartki na ważne święta. Te kolczyki dostałam od Emmy na
urodziny.
- A kiedy masz? - zapytała lekko
zaskoczona rudowłosa.
- Za niedługo, ale wracając pewnie
zastanawiacie się o co chodzi z tym Oscarem.
Na co dziewczyny lekko pokiwały
potwierdzająco głowami. No może z wyjątkiem Black'ównej.
- A więc Oscar, to starszy brat
Emmy – dokończyłam.
- Jedyny normalny z Drumstrangu,
albo jeden z nielicznych – zachichotała Carmi.
- To dlaczego ona Ci tego nie
wysłała ? - zapytała się Granger'ówna, ignorując Carmen.
- Tego to już sama nie wiem, za
chwilę mu odpiszę.
Chwyciłam pergamin i zaczęłam na nim
pisać.
Dziękuje, prezent jest
śliczny.
Ale mam jedno pytanie
Dlaczego ty mi wysłałeś te kolczyki,
a nie
Emma?
Rose
Wypuściłam
Śnieżkę z klatki i przypięłam jej do nogi liścik. Następnie
otworzyłam okno i wróciłam do przyjaciółek.
- Czekamy,
to może ustalmy kwestie jak kto śpi? - zapytałam.
- Ale
po co się pytasz? Ja już idę, pa – oznajmiła Carmen i już
chciała się teleportować, ale szybko chwyciłam ją za rękę.
- Nigdzie
nie idziesz – powiedziałyśmy wszystkie trzy.
- Ale
jak to ?
- Śpisz
w Norze, teraz pisz do braci, że nie wracasz na noc - oznajmiła Gin.
- Lepiej
się teleportuję. Obiecuję, że za 5 minut wrócę.
I jej
nie było. Zaczęłyśmy gadać o jutrzejszym dniu. Ale nic
konkretnego nie ustaliłyśmy, bo niebawem pojawiła się Carmen.
Oznajmiła, że może zostać na jedną noc.
- No
dobrze, muszą być wszyscy wtedy ustalimy. Więc chodźcie do
pokoju Freda i George'a - powiedziała Granger'ówna.
Szybko
znalazłyśmy się w wyżej wymienionym pomieszczeniu.
- No to chłopaki to jak śpimy ? Jest jeszcze Carmen, ale pomieścimy się - ogłosiła uradowana rudowłosa.
- Ja
nie śpię w awaryjnym – krzyknęli wszyscy naraz.
- Nie
poświęcicie się dla przyjaciółki ? - zapytałam z uśmiechem.
- Spałaś
kiedyś na kamieniach ? - zapytał Ronald.
- Niee..
- specjalnie przeciągnęłam ostatnią samogłoskę.
- Właśnie,
to czemu my mamy spać ? - zapytał.
- Gorzej
niż dzieci, dobra pokażcie mi ten pokój. Ja się prześpię jedną
noc na nim - oznajmiłam.
- Serio
? - tym razem wszyscy popatrzyli na mnie nie kryjąc zdziwienia.
- A
co nie wyraźnie mówię ?
- Wiecie
co ?! Wstydzilibyście się. - powiedziała Ginevra i już chciała
wyjść kiedy zatrzymał nas George.
- Niech
wam będzie. Wiadomo, że Rose nie będzie spała tam. Ja się
pomęczę, a Carmi prześpi się w moim łóżku. Stoi?
- Stoi
– powiedziałyśmy uśmiechnięte i razem z panną Black
cmoknęłyśmy go w policzek.
Chichocząc
wyszłyśmy się przebrać. Gdy weszłam do pokoju zauważyłam
Śnieżkę trzymającą w dziobie zapewne odpowiedź na mój
wcześniejszy list. Szybko go chwyciłam.
Nie wiedziałem, że to
jakiś problem.
No, ale cóż
odpowiadając
Em podjęła się zakładu
zero sów,
teleportacji, żadnych
rozrywek i prosiła
mnie, abym Ci tamto przekazał,
bo w pierwszym tygodniu szkolnym (jak wygra)
będziemy na spóźnionych wakacjach
i Emmy nie będzie w
szkole.
A jak mówiła lepiej
dać wcześniej,
niż się spóźnić.
Sowę mogłaby wysłać
dopiero za 2 tygodnie, kiedy termin jej się skończy,
ale znasz ją zgubi,
albo zapomni.
Pozdrawiam Os.
Uśmiechnęłam
się pod nosem i odpowiedziałam dziewczyną jaki był powód
dlaczego to pan Witers nadesłał prezent. Nie chciałam też zasmucać Emmy, dlatego postanowiłam, że o przeniesieniu do Hogwartu wspomnę jak
najpóźniej. Po czym Ginny dała Carmen jakąś piżamę. A ja nareszcie
znalazłam swoją wsuwkę mówiącą o uczuciach Carmen. Kto by pomyślał, że znajduję się w koszuli, którą noszę bardzo rzadko. Spojrzałam na nią i zauważyłam,
że moja przyjaciółka strasznie się cieszy z tej nocy chodź tego nie okazuję.
Zaczęły się rozmowy, a gdy
wybiła 23 wszyscy kładli się już spać. Nagle usłyszałyśmy
dziwny dźwięk z dołu i postanowiłyśmy to sprawdzić. Nie byłyśmy
jedyne wszyscy w pidżamach zeszliśmy na dół zobaczyliśmy lekko
rannych aurorów. Kątem oka spojrzałam na panią Weasley, która wyglądał już o wiele lepiej, chodź
wciąż była słaba.
- Zmykać
dzieci – powiedział pan Weasley.
Jego
twarz nie pozwalała na żadną próbę dyskusyjną, więc posłusznie
poszliśmy na górę. Wypuściłam Śnieżkę, a sama położyłam
się spać. „Czyli dzisiaj bez kolacji, trudno”. Nie wiem
dlaczego, ale to słodkie ze strony Georga, że tak postąpił. Cóż
nie mam szans, ale pomarzyć można. Z takimi myślami zasnęłam.
Obudziłam
się dość wcześnie jak na mnie, gdy zegar wskazywał 7:30.
Wyciągnęłam z szafy jak zwykle bieliznę do tego pomarańczową
spódnicę, baleriny również pomarańczowe, czarną bluzkę i
poszłam do łazienki. Szybko wzięłam zimny prysznic, nałożyłam
wcześniej przygotowane rzeczy i umyłam zęby. Gdy byłam już
gotowa poszłam jeszcze po wsuwkę, którą już po chwili znalazła
się w moich włosach. Poszłam do pokoju w którym aktualnie spała
Carmen. Ale gdy doszłam do drzwi usłyszałam tylko śmiechy i
rozmowy mówione szeptem, więc postanowiłam nie przeszkadzać.
- Obudzę
George'a – powiedziałam cicho pod nosem.
Nie
trudno było dojść do awaryjnego, więc otworzyłam drzwi. Był to
mały pokoik, a na środku łóżko. Podeszłam do bliźniaka i lekko
go szturchnęłam, ten nic. Bicie z poduszki też nic nie dało.
„Co
zrobić z tym śpiochem ?”. Podeszłam do niego i ściągnęłam
kołdrę. „I znowu nic!”. No to trzeba użyć ostateczności.
„Nie, George był dla mnie kochany i przespał się tutaj” wybiłam sobie z głowy pomysł z użyciem zaklęcia powodującego strumień lodowatej wody. Po chwili kucnęłam
przy nim i lekko pocałowałam go w policzek. Ten nagle się
przebudził i usiadł na łóżku z zaskoczeniem namalowanym na
twarzy.
- Czym
sobie zasłużyłem na tak miłą pobudkę ?
- Inaczej
się nie dało.
- No
to poproszę tako częściej.
Uśmiechnęłam się i przypomniałam sobie cel wizyty.
- Umiesz
gotować ?
- Patrzysz
na mistrza kuchni – uśmiechnął się łobuzersko.
- I
do tego skromnego. Mistrzu pomożesz mi przygotować śniadanie ? Nie chce
przeszkadzać Carmen i Freddiemu.
- W
sumie czemu nie, no to chodź.
A gdy
wstał wyglądał okropnie. Widać, że wszystko go boli, ale tego
nie okazywał.
Zeszliśmy
na dół, mimo że Georgie był w piżamie zbytnio się tym faktem
nie przejmował. Zaczęliśmy robić zapiekanki. Wyszły w miarę
dobrze, a kiedy przyszedł czas na dodatki, George „przez przypadek”
sprawił, że na mojej koszulce znalazł się ketchup. I tak zaczęła
się walka na czerwone sosy. Gdy pani Weasley przyszła do kuchni na
początku przeraziła się myśleć, że to krew. Dopiero później
jej to wyjaśniliśmy. Kazaliśmy jej odpoczywać i sami
dokończyliśmy przygotowanie posiłku.
- Chodź
pójdziemy się przebrać - powiedziałam od razu kiedy skończyliśmy.
Gdy
weszłam do pokoju przebrałam się w różowe spodenki i białą
bluzkę do tego jakieś trampki. Dopiero teraz zauważyłam, że w
pokoju nie ma dziewczyn. „Ach ta moja spostrzegawczość”. Pewnie
wszyscy są już na śniadaniu, które zrobiłam wraz z bliźniakiem.
Nie myliłam się, gdy zeszłam przy stole znajdywali się
Weasley'owie, Carmen, Harry i Hermiona. Usiadłam koło Miony, bo
tam gdzie ostatnio zajmowałam miejsce była panna Black. W trakcie
posiłku każdy wypytywał Molly "o to jak się czuję" itp. W końcu
zrobiła się czerwona i wybuchła.
- Nie
traktujcie mnie jak dziecka ! Umiem o siebie zadbać, nic mi nie
jest.
Zwykle
miła i przyjazna kobieta teraz przypominała potwora z którym nie
warto zaczynać. Posłusznie zeszliśmy jej z drogi. Po skończonym
posiłku mimo sprzeciwu męża, kobieta posprzątała . Nikt nie
chciał teraz toczyć dyskusji z panią Weasley, bo szansę na
wygraną były marne lub nawet zerowe. Przeszliśmy do salonu, ale nie mieliśmy co
robić. Zaczęła się wymiana pomysłów.
- Może
quiddich, kiedyś mieliśmy zagrać wszyscy razem, ale coś nie
wypaliło. - przypomniałam nam Carmen.
- Okej. Tyle, że nie każdy ma miotły – powiedziałam myśląc o mnie i
Carmi.
- W
piwnicy są jakieś. Chodźcie zaprowadzę was, przy okazji
przyniesiemy wszystkim – odezwał się Ron.
Zeszliśmy
do piwnicy i zabraliśmy miotły, jakie się tam znajdowały. Ginny
szybko do nas podbiegła i wzięła zielonego Nimbusa. Harry chwycił
czerwoną miotłę. Ron zabrał żółtą. Zostali tylko bliźniacy i
Mionka.
- Bierzcie
– powiedzieli do nas.
Wybrałam
niebieską, a Carmen czarną. Zostały tylko pomarańczowa którą
zgarnął Fred, brązowa zabrana przez Georga i fioletowa, którą
chciałam podać Hermionie. Ale ta szybko odskoczyła i pokiwała
przecząco głową.
- Ja
będę sędzią.
- Jak
sobie życzysz, a teraz chodźmy – odezwała się Carmen.
Pobiegliśmy
na podwórko. Dobraliśmy się w drużyny, ale było nie do pary.
Więc cudem przekonaliśmy Mionkę, aby zagrała. Gdy już wszystko
było ustalone mój zespół składał się z Gin, Freda i Rona.
Zaczęliśmy grać, przeciwna drużyna na samym początku wygrywała,
ale nie na długo nastał remis. Graliśmy tak, aż w końcu
poczułam, że coś trafia mnie z całej siły w plecy. Straciłam równowagę na
miotle, a potem nastała ciemność.. tylko ciemność.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Widzicie nic się nie stało zbytnio waszej ukochanej Molly :D
Na początek dziękuje za ponad 3.000 wyświetleń i komentarze :3
Aww.. uwielbiam was !!
Ten rozdział dedykuję wam wszystkim !
Mey bi, Black, Herminji Weasley, Ginny Weasley, Liley, Karolinie, Kasi, Veritaserum, Lexie L, Princessie, ~Ginny~, Crystal, Pinkie Pie, Isii i wszystkim czytelnikom :3
Co jeszcze mogę dodać... Blogi, które mam przeczytać nadrobię w wolnej chwili :)
Pozdrawiam :D
Dziękuuuję za dedyk. To było takie urocze, ale kto pierdzielną Rose kaflem do jasnej ciasnej? Mhh. Carm spała z Freddiem w pokoju. *w* kocham i pozdrawiam. ,33
OdpowiedzUsuńAhh.. proszę bardzo xD Kto ją trafił dowiesz się w następnym rozdziale :D A co do Carmen i Freda nie doszukuj się podtekstów xD Tak, tak, tak ja cb też :*
UsuńDziękuję bardzo za dedykację ^^ Zaszczyt ogromny! ;)
OdpowiedzUsuńZamknęli ją śmierciożercy w jakiejś celi? Ta przewspaniała kobieta nie zasługuje na takie traktowanie, dobrze, że się teleportowała do Nory. Dlaczego wydaje mi się, że ta jej koleżanka Mary ma coś z tym wspólnego? No, musi, skoro to było koło jej domu xD
"- Spałaś kiedyś na kamieniach ? - zapytał Ronald." Już ja bym go tam prędziutko wysłała, kurcze, coś nie mogę się do niego przekonać, dlatego jestem taka wredna dla niego ^^
Ten całus w policzek był bardzo słodki ;)
Już widzę jak George skacze koło Rose, bo jest nie przytomna. Coś czuję, że tak będzie ;D!
Pozdrawiam i czekam na dalszy rozdział!
Liley
Jeśli chodzi o historie Molly to jeszcze jej nie skończyłam xD Czegoś jeszcze nie wiecie i dowiecie się w najbliższym rozdziale ^^.
UsuńAch Ronuś xD ja tam lubię tego rudzielca ;)
Heh do wyboru było jeszcze zaklęcie, ale byłaby możliwość braku pomocy w kuchni ;D
Zobaczysz jak będzie :D
Również pozdrawiam ;)
dziękuję za dedykację :)
OdpowiedzUsuńpo pierwsze bardzo się cieszę, że Molly nic nie jest.
haha jakie poświęcenie ze strony George'a, że przespał się w awaryjnym, a później nawet nie zająknął się, że wszystko go boli :) wzór facet! ;p
i ta ciemność na koniec.. Mam się spodziewać zwykłego uderzenia przez tłuczek czy jakiejś czarnej magii?
czekam z niecierpliwością na nowość!
życzę weny i pozdrawiam! ;)
Hah nom wzorowy xD co do ciemności zobaczysz, ale bardzo złej myśli nie bądź :3 Co do Molly to jej włosy staną dęba hah xD dzięki i również pozdrawiam ;)
UsuńBardzo dziękuję za dedykację *.*
OdpowiedzUsuńStrasznie cieszę się, że naszej Molly nic nie jest ;3
George, jaki słodziak, poświęcenie pierwsza klasa. ;D
A teraz.
Że kto jej jebnął, że widziała tą ciemność ?!
Wybacz, poniosło mnie ;>
Kocham twoje opowiadanie i czekam na więcej ;)
W wolnej chwili zapraszam do siebie na rozdział 24 http://secrets-twins-potter.blogspot.com/
Pozdrawiam i weny życzę Hermionija <3
Heh George bo to George xD
UsuńHah spoko ;D Kto ją uderzył zobaczysz niebawem xD
Za chwilę przeczytam :)
Dziękuję i również pozdrawiam ;D
Kto ją uderzył ? To mi cały czas chodzi po głowie !
OdpowiedzUsuńMolly nic nie jest - strasznie się cieszę, ponieważ bardzo ją lubię ; ) A ten gest Georga ; ** Aww <3. To jest facet ^^
Rozdział super ;>
Pozdrawiam, serdecznie
Isiia <3.
Zobaczysz :D Zapomniałam Cię dopisać w dedykacjach zaraz to zrobię xD Dzięki i również pozdrawiam :)
UsuńHue hue xD znowu mam dedykacje ^^
OdpowiedzUsuńUuuuuufffffffffff jak to dobrze że Molly nic nie jest!! Biedna, taka fajna, miła and Everything a tu ludzie ją chcą tortutować ;/ Nienawidzę śmierciojadków!!! Be gone, śmierciojadki, be gone!!!!
Przygotowywanie śniadania też fajne było! Marnować ketchupy, czemu nie xD
Georgie to w ogóle słodziak jest ^^ Poświęcił się, żeby im było wygodnie :3 Hue hue hue :3
Dawaj nexta!!
Jdjdjdhdhdhdjsosjbducjsbskssj
Lexie :)
Ja bym się tak nie cieszyła, bo historia Molly (jej wypadku) jest nie skończona, o czym dowiecie się w następnym rozdziale. Hah śmierciojadki :D Och ketchupu jest pod dostatkiem, a dobra zabawa jest bezcenna xD
UsuńMam 3 pomysły na następny rozdział i nie mam pojęcia, którą wersję zastosować, więc najpierw trzeba napisać nexta :D
Pozdrawiam ;)
czudownie i przez ciebnie zaczne się jo-jo-jąkać .
OdpowiedzUsuńi że molly się nic nie stało ;))
Chcę więcej . ;*
Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nn -> www.ginny-and-draco-magic-love.blogspot.com
Dzięki na twój na pewno zajrzę jak tylko skończę blog o Huncwotach :D
Usuńomnomniomniom <33
OdpowiedzUsuńjestem w niebiee ;>
człowieku piiiiiisz następne !
+ u mnie nowy ;)
daff.
Dzięki xD Aktualnie czytam blog o huncwotach jak skończę to zajrzę na twój :D
UsuńSuper rozdział *-*
OdpowiedzUsuńdziękuję za dedyk. Mam nadzieję, że Rose nic nie jest, a nawet jeśli, to niech Goergie ją uratuje. Opcja z ratowaniem jest najlepsza :)
Jeszcze raz, rozdział cudowny, czekam na następne :)
Heh każdy się tym przejmie, ale co się stanie przeczytacie w następnym :D Ratowanie zawsze spoko xD Dzięki :)
UsuńMasz świetnego bloga. Dopiero zaczynam go czytać, ale nie umiem przestać.
OdpowiedzUsuńPisz szybko następne i proszę powiadom mnie o nowym;*
ZAPRASZAM DO SIEBIE NA NOWY - 16 ROZDZIAŁ
http://love-is-the-most-important.blog.pl/
Dzięki :D
UsuńAle jak zapraszasz nową czytelniczkę (tutaj mnie), to na bloga, a nie na nowy rozdział, bo każdą historię trzeba zacząć od początku jak coś :) Ale to taka rada :)
Pewnie będę Cię informować i miło mi, że się Ci podoba.
A jeśli chodzi o twojego bloga.
Wybacz, ale ja nie przepadam za 1D i za blogami tego typu. (Wyjątkiem jest jeden blog, ale tam ich obrażają bardziej :) ) Sorki, ale o One Direction nie czytam. Mam nadzieję, że się nie gniewasz, że nie przeczytam twojego bloga :)
Piękne piękne piękne piękne <3
OdpowiedzUsuńBrak słów. ;*
Zajebiste. ;)
Pisz kolejne, już nie mogę się doczekać . <3
Dzięki :D Pomysł jest, ale brak czasu jednak dobija :/
UsuńHej! ;* Na ginny-harry-forever.blogspot.com nowy rozdział ;3
OdpowiedzUsuńŚwietnie jak zawsze ;D Molly nic nie jest ^^, no i oczywiście George okazał się prawdziwym mężczyzną i się poświęcił ;) Czekam na dalsze rozdziały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ps. u mnie nowy rozdział zapraszam :))
Ach ale mi to poświęcenie xD Lepszy ryc niż nic :D Dzięki, a na twój zajrzę za chwilę :D
Usuń