18. „Zakochany wariat.”

                Zobaczyłam brunetkę patrzącą na mnie z troską. Byłam kompletnie zbita z tropu. Po co Carmen się teleportowała do mnie?! I dlaczego wyglądała jakby nie spała całą noc.
- Przepraszam.. Nie mogłam wcześniej. Opowiadaj.
- Ale o co chodzi? Jestem w ukrytej kamerze? I dlaczego wyglądasz jak sto nieszczęść?
- No dobra najpierw odpowiem na twoje pytania. Pamiętasz jak 2 dni temu wspominałam, że muszę sprzątać w domu?
- Iii?
- Właśnie jak skończyłam wyglądałam jak czarne coś. Później wyszukali mi nowe zadania. Chciałam pojawić się wcześniej, ale najpierw musiałam to zrobić.
- Ale co się stało?
- To ty mi powiedz.
- Skąd wiesz, że jest mi smutno?
- Przez to – wyciągnęła wsuwkę z włosów - Jest szara.
- Zapomniałam o tym.
Był to jeden z naszych wynalazków. Przez to rozumiałyśmy się bez słów. Obiecałyśmy sobie, że nie będziemy mieć przed sobą tajemnic, no i trzeba będzie dotrzymać słowa.
- Wszystko ci powiem, ale daj mi się najpierw ubrać.
Po czym wstałam i wzięłam jeansowe spodenki, zieloną bluzkę i trampki. Szybko wykonałam poranną toaletę, uczesałam się w wysokiego koka i lekko pomalowałam. Gdy już wyszłam Carmen wyglądała normalnie. W swoich żółtych spodenkach, balerinach i fioletowej bluzce z napisem „Don't worry be happy”. „Zapewne się teleportowała”. Mionka i Ginny jeszcze spały, więc mogłyśmy spokojnie pogadać. Jest moją najlepszą przyjaciółką, dlatego najlepiej rozmawia mi się właśnie z nią. Nawet kiedy raz na 100 lat się na siebie pogniewamy może to trwać nie więcej niż dzień.
- Już jesteś. Siadaj i mów.
Posłusznie usiadłam po turecku na łóżku tuż obok Blackównej. Zaczęłam opowiadać o wszystkich moich uczuciach i wydarzeniach z ostatnich dni.
- Ty się zakochałaś. I to w George'u.
- Nie wiem co czuję.
- Ale ja wiem, a ty przecież zdajesz sobie sprawę, że znam Cię jak nikt inny.
- Nawet jeśli, to nic nie znaczy. Ehh... nie dość, że się pokłóciliśmy to on i tak nie darzy mnie żadnym uczuciem po za przyjaźnią. Zamierzam odpuścić.
- Nie poddawaj się. Może zmieni zdanie.
- Pożyjemy, zobaczymy - uśmiechnęłam się w końcu.
- A widzę na twojej twarzy uśmiech. Jestem cudotwórcą.
- I w dodatku skromnym.
- No jak by inaczej.
Zaczęłyśmy chichotać.
- No dobra ja już będę lecieć.
- A śpieszysz się gdzieś ? - zapytałam.
- Nie, ale nie chcę przeszkadzać.
- E tam... dziś sprzątanie. A dodatkowa para rąk się zawsze przyda.
- No niech Ci będzie, a teraz chodź, bo wszystkich pobudzamy. I spójrz wsuwka jest fioletowa, czyli trochę Cię pocieszyłam.
- Może odrobinkę.
Wyszłyśmy z pokoju. Popatrzyłam na zegarek wskazywał o wiele za wcześnie niż chciałabym.
- Zwariowałaś obudziłaś mnie o 6!
- Martwiłam się.
- To słodkie, ale i tak to za wcześnie.
Gdy doszłyśmy do kuchni zauważyliśmy panią Weasley.
- Witajcie, o Carmen miło Cię widzieć.
- Dzień dobry – odpowiedziałyśmy równocześnie.
- A dlaczego pani tak wcześnie wstała ?
- Za niedługo wychodzę, a chciałam przygotować śniadanie. O nie mam 15 minut spóźnię się.
- Niech się pani nie martwi, Carmi pomoże nam w porządkach. A teraz zrobimy śniadanie.
- Dziękuje dziewczynki.
I już jej nie było.
- No to co robimy ?
- Może jajecznicę ? - zapytałam, bo w sumie nie byłyśmy najlepsze w gotowaniu.
- Jestem za.
Później wyciągnęłyśmy patelnie, nakryłyśmy do stołu, a gdy już miałyśmy zaczynać robić posiłek usłyszałyśmy, że ktoś schodzi ze schodów. Zauważyłam, że przypala nam się jajecznica, więc momentalnie się odwróciłam za to Carmen wpatrywała się w osobę na schodach jak w obrazek.
- Cześć – powiedziała entuzjastycznie – Fred?
- Yyyy... hej... a co wy tu robicie ?
- Śniadanie – odpowiedziała Black'ówna – a co trzymasz za plecami?
W tym momencie odwróciłam się. Faktycznie miał coś za plecami „ale co?”.
- Ja ? Nic.. ten... no... George mnie woła... - gadał jak potłuczony.
- Naprawdę, ja nic nie słyszę. - odezwałam się z tym swoim łobuzerskim uśmiechem.
- Za moment wracam – po tych słowach szybko pobiegł na górę.
- A temu co ?
- Nie wiem, ale kończmy to już i wołajmy wszystkich. Umieram z głodu.
Szybko nałożyłyśmy odpowiednie porcję i weszłyśmy na górę z zamiarem obudzenia domowników. Było wcześnie, ale jajecznica nie może wystygnąć. Poszłam do pokoju Ginny i szybko zrzuciłam rudowłosą i szatynkę z łóżek. Te tylko coś powiedziały niezadowolone pod nosem i szybko poszły się ubrać. Bliźniaków nie trzeba było budzić, więc weszłam do pokoju Rona. Gdy zobaczyłam jak Carmen próbuję obudzić Weasley'a chciało mi się śmiać.
- Nie gap się tak, tylko mi pomóż – oznajmiła już lekko wkurzona brunetka.
- No już idę, ty wybudź Rona, a ja Harrego.
Na co tylko bezsilnie przytaknęła i zaczęła go bić poduszką. Teraz ja podeszłam do wybrańca i ściągnęłam z niego kołdrę. Ten tylko rozejrzał się nieobecnym spojrzeniem i poszedł spać dalej. No to usiadłam koło niego i szepnęłam.
Ginny czeka na dole, wygląda na niezadowoloną.
Potter tylko zerwał się z miejsca i poszedł do łazienki. A ja wymruczałam po nosem
Zakochany wariat.
Wszyscy się przygotowywali, a Carmi wciąż budziła Rona, który jak się okazało tylko się z nią droczył. Gdy zeszłam na dół przy stole znalazłam tylko młodszego bliźniaka. Wciąż byłam na niego lekko zła, bo przecież bez powodu wraz z George'm potraktowali mnie chamsko. Usiadłam na swoim miejscu, a gdy tylko chciałam zacząć jeść odezwał się Fred.
- Przepraszam, nie powinienem Cię tak traktować. To George'owi coś szczeliło do tej pustej łepetyny, a ja tylko starałem się trzymać „kodeks braterski” 
- Jaki kodeks?
- Nie ważne, wybaczysz mi?
- No dobra – nie mogłam się na niego długo gniewać, szczególnie gdy zrobił przy mnie te swoje słodkie oczka.
- Czyli już jest dobrze?
- Tak – na dowód pocałowałam go lekko w policzek.
Niestety to moje wyczucie czasu. Wiedziałam, że Freddie podoba się Carmen, a to był nie winny przyjacielski buziak. Ale z jej perspektywy mogło wydawać się na coś więcej. Akurat to zobaczyła w dosłownie minutę zrobiła się czerwona na twarzy szybko do niej podbiegłam i chwyciłam za rękę. Znajdywałyśmy się aktualnie w salonie.
- Nie chce z tobą gadać, wiesz, że on mi się podoba.
- Ale to nic takiego, on mnie przeprosił. A ja na znak, że się nie gniewam pocałowałam go w policzek.
- Na pewno?
- Nie wierzysz mi ?!
- No wierze, wierze.
Gdy już jej twarz wyglądała normalnie weszłyśmy z powrotem do jadalni. Wszyscy już tam byli, koło mnie siedział Harry, który jak tylko mnie zobaczył przemówił.
- Nie czekała.
- Łups... - ten mój najsłodszy uśmiech – inaczej byś nie wstał.
Zaczęłam chichotać, ale szybko się opanowałam i kontynuowałam jedzenie posiłku.
Lekko spóźniony do jadalni wszedł pan Weasley.
- Dzień dobry – wszyscy chórem przywitaliśmy Arthura.
Gospodarz tylko się uśmiechnął.
- Aye diobere – powiedział Ron z pełną buzią.
- Nie mów, jak masz jedzenie w tej swojej paszczy - jak zawsze odezwała się "prosto z mostu" Carmen.
- Milutka.
- Ale skuteczna.
Po tej krótkiej wymianie zdań zaczęłyśmy się śmiać. Gdy skończyliśmy jeść Mionka i Gin szybko zaczęły sprzątać. A Ron z panem Weasleyem wyszli. W momencie kiedy chciałam iść po listę i podzielić obowiązki między też nowo przybyłą. Moją rękę chwycił George.
- Możemy pogadać ?
- Nie wiem, jak chciałam to byłeś jaki byłeś.
- Nie marudź tylko chodź.
- No niech Ci będzie.

~Perspektywa George parę godzin wcześniej.~

Nie co ja gadam nie mogę się poddać puki jest chodź trochę nadziei. Jakoś ją przekonam. Nagle do pokoju wszedł Fred.
- I jak pogodziliście się?
- Nie, no bo ja... nie ważne pomożesz bratu, prawda?
- Zależy w czym, ale wiesz, że ja za tobą murem.
- Dzięki.
Zacząłem objaśniać mój plan pogodzenia się.
- Czuję, że będzie w niebo wzięta – odezwał się Freddie.

~No to wracamy tam gdzie skończyłam perspektywę Rose.~

„Coś knuję, ale niech mu będzie”. Wyszliśmy na podwórko. Zaprowadził mnie do jakieś ławki. Więc posłusznie na niej usiadłam.
- Lubisz Romea i Julię ?
- Nie zbyt, Hermiona bardziej. - myślałam, że mu oczy ze zdziwienia wyjdą.
- Ale znasz na pamięć. Słyszałem jak recytujecie, ale poszedłem później, bo nie chciałem podsłuchiwać.
- Do czego zmierzasz?
- Teraz? Sam nie wiem, czas na plan B.
- Plan A to?
- Romea i Julia, no ale cóż... poczekaj chwilę.
To takie słodkie w jaki sposób chce mnie przeprosić. Po jakiś 5 minutach przyszedł do mnie, chowając coś za plecami.
- Czy to jest to coś, co wcześniej trzymał Fred?
- Tak, miał to schować, ale wy mu nie dałyście. No dobrze Rosalie Martin czy zechciałabyś przebaczyć takiemu skończonemu idiocie ? Bardzo mi na tym zależy.
Zza pleców wyciągnął niebieskie pudełeczko.
- Skąd wiedziałeś, że to mój ulubiony kolor?
- Mam swoje źródełka – uśmiechnął się łobuzerko – a teraz zobacz co jest w środku.
Otworzyłam pudełko, a moim oczom ukazał się dziwny złotawy pył.
- Weź to na rękę i dmuchnij.
Gdy tak zrobiłam ujrzałam przepiękne zwierzęta. Zaczęły krążyć koło mnie zmieniając kształt i kolor. To było nie zapomniane zjawisko. Później pojawiły się jakieś krajobrazy, widoki po prostu nie do opisania.
- Śliczne – tylko tyle zdążyłam wydukać gdy już wszystko wróciło do normalności.
- Resztę zachowaj na później na pewno sprawi, że się uśmiechniesz tak jak dzisiaj. A więc przeprosiny przyjęte?
- Tak się postarałeś i jeszcze pytasz? Oczywiście, że Ci przyjęte – odłożyłam przedmiot i mocno go uściskałam.
Za mocno, bo spadliśmy z ławki, ale cały czas się śmiejąc. Cmoknęłam go jeszcze w policzek i wstałam.
- A teraz wracajmy, czas na sprzątanie – oznajmiłam. Niechętnie poszedł za mną.
Gdy tylko weszliśmy do Nory zauważyliśmy Carmen w środku całego zamieszania.
- A co się tutaj dzieje? - zapytał zaciekawiony George.
- Carmen opowiada jak i dlaczego tu jest - odpowiedziała Ruda.
- No to z przyjemnością posłucham.
- Już skończyłam, teraz bierzmy się do roboty. Ale chwila, moment pogodziliście się?
- Tak – oznajmiłam uradowana całą sytuacją.
Szybko pobiegłam na górę odłożyć prezent i wziąć listę.
- A więc bierzemy się do pracy. Bliźniacy i Carmen łaskawie do mnie podejdą, podzielimy się obowiązkami.
Carmi szybko wyrwała mi listę i uważnie ją przeczytała.
- Ja z Fredem zajmiemy się salonem i oknami. Wam zostawiamy strych. Później razem z Rose przyszykujemy obiad,a w w tym czasie zajmiecie się gnomami. Stoi?
- Okej, no to chodź Georgie po potrzebne przedmioty.
- Georgie? Podoba mi się to – uśmiechnął się na co ja tylko przewróciłam oczami.
Gdy już mieliśmy wszystko weszliśmy do niemal czarnego pomieszczenia.
- Czeka nas DUŻO pracy – oznajmił George z krzywym wyrazem twarzy.
- Jak zaczniemy teraz to się szybko uwiniemy.
- Dobra, ale z muzyką.
- To przynieś radio.
Po chwili na strychu było już biały przyrząd, który wyglądał dziwnie na tle tego kurzu. Akurat gdy chłopak tylko podłączył urządzenie zaczęła się piosenka 
Eda Sheerana – Give Me Love.
- Mogę panią prosić?
- Oczywiście – podałam mu rękę i zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki.
Niestety przewróciłam się, a gdy próbowałam wstać zobaczyłam coś przez co zaczęłam krzyczeć.

---------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział mi się podobał, a jak wam ?
Pisałam go z tak dobrym humorem, że musieli się pogodzić :D
Dedykacja? Hym myślę, że dla wszystkich. Moich kochanych czytelników. Uwielbiam was :D
A takie pytanko kogo mam informować o nowych rozdziałach?
Pozdrawiam :)

Komentarze

  1. Ojeju. Są razem . <333 I Freddie i Carm sprzątaja razem. <33 Haah. Czekam na dalszy rozwój wypadków i zabiję za te cholerne baleriny. =,=' Wiesz jak ja tego wszystkiego nienawidzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto razem ?! o.O Czy chodzi ci o sprzątanie razem ? :D

      Usuń
  2. give me love! <333333 uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam! rozdział świetny jak zawsze ;) super, ze sie pogodzili ;) pisz szybko nowosc! pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Humor dopisywał xD Nie chciało mi się opisywać tych smętnych kłótni :D Ooo ja też uwielbiam tą piosenkę :D

      Usuń
  3. Pogodzili się ! ;d
    Przeczytałam z zapartym tchem. <3
    Cudowny ten prezent od George'a *.*
    Czekam na kolejny rozdział mam nadzieję, że dodasz szybko :*
    I jeszcze zapraszam do siebie na rozdział 22 http://secrets-twins-potter.blogspot.com/
    Pozdrawiam Hermionija <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wniosłam jeszcze poprawek, jak tylko napisałam to szybko dodałam bo z moim internetem to różnie xD Ale dziękuję xD Jakoś dopiero wróciłam, więc pisanie zostawię na jutro lub sobotę. Następny w sobotę lub niedzielę xD Zaraz zabieram się za czytanie i wszystkiego naj z okazji walentynek xD (ogólnie wam wszystkim :D )

      Usuń
  4. Bardzo mi się podoba *.* ♥
    Dużo Walentynkowej weny ,życzę ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej jej jej *.* Uwielbiam czytać Twojego bloga. *.* Rozdział jak zawsze świetny. ;* Dodaj szybko NN :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, miło się czyta takie komentarze xD Starałam się niedawno poprawić błędy (bo wcześniej dodałam na szybko) Następna tak do niedzieli max :D

      Usuń
  6. Wiem, wiem...
    Komentarz piszę późno, ale ostatnio jestem nierozgarnięta '-.-
    Rodział jak zawsze megaa <3 Ajj ten Georgie *w* Słodki jak nie wiem co *.*
    Pisz szybko, wenyy :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej późno, niż w cale xD Słodki George no bo to George xD Za niedługo zabieram się za pisanie tylko wymyślę przez co zaczęła krzyczeć xD

      Usuń
  7. Jest świetny <3 !! Kocham Twojego bloga ;** . Czekam dalej na kolejne rozdziały i zapraszam na mojego bloga : http://this-is-a-world.blogspot.com/ . Pozdrawiam ;D !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, aczkolwiek wydaje mi się to trochę nie szczere. No cóż okej zajrzę na twojego bloga :)

      Usuń
  8. Pogodzili sieeeeeeeeeee!!!!!!! Thank god!!! XD Sie Georgie postarał ^^ Nie dziwne ze mu wybaczyla ^^ w ogóle to oni mieli sprzątać a nie tańczyć! Ni dobre dzieci xD Nie moge się doczekac Hogwartu!! Niech szybciej tam pojadą!! No!!
    Nxjxksbxhcvkzlskakfjcndd
    Lexie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Wiesz co, uwielbiam twoje komentarze !! xD Jeszcze biwak xD planuję te 2 tygodnie wcisnąć w 4 rozdziały max xD później biwak i coś jeszcze xD Och na sprzątanie przyjdzie pora xD już mam kawałek następnego :D Na Hogwart też mam plany xD Też nie mogę się doczekać szkoły, ale póki wena jest to trzeba ją wykorzystać xD Nie bój się, za nie długo. :D
      Ach no bo to niedobre dzieci xD Rozrabiaki, ale posprzątają xD Ten czarny strych :P Pozdrawiam :*

      Usuń
  9. No to ja się powtórzę, ale... POGODZILI SIĘ!! ;D No i fajny miał plan ten nasz George. Och, i ta piosenka. Me gusta < 33 Czekam na dalsze rozdziały.
    Pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak pogodzili się xD Piosenkę też uwielbiam. A nowy za niedługo :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Epilog.

47. „W tym świecie nawet ściany mają uszy.”

50. „Uratowana przed demonem, który wysysał resztki sił życiowych z otoczenia.”