Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2013

21. „Bądź silny... dla niej.”

~Perspektywa George'a~                            Gdy tylko zauważyłem co się stało, szybko wylądowałem. Widząc nieprzytomną Rose, miałem wiele dziwnych myśli w końcu wraz z Fredem podbiegliśmy do niej. Wziąłem ją na ręce i ruszyłem w stronę Nory. Nie chciałem pokazywać jak bardzo się teraz o nią boję, zachowałem zimną krew. Przynajmniej na pierwsze 10 minut. W oddali zauważyłem jeszcze Rona obejmującego ramieniem Carmen i Mionkę, Harry'ego który pocieszał Ginny. Nie wytrzymałem. - Ludzie ! Później będzie czas na płacz, teraz mi pomóżcie ! - krzyknąłem. Na te słowa, wszyscy się zerwali, a ja przyśpieszyłem kroku. Już byłem w domu. Zacząłem się rozglądać gdzie jest mama. Ale nigdzie jej nie widziałem. W końcu koło mnie stanął Ron. - Poszukaj matki ! Nie sprzeczał się, po chwili zniknął. Fred patrzył się na mnie i pewnie zauważył jak w moich oczach zaczynają się pojawiać łzy. „Bądź silny... dla niej” powtarzałem sobie w myślach. - Stary, może ją położysz na k

20. „A potem nastała ciemność.. tylko ciemność.”

                 Nie wiedzieliśmy co robić. Każdy wyglądał na sparaliżowanego obrotem sprawy. Jako pierwszy otrząsnął się Harry i szybko podbiegł do Molly. Za nim szybko bliźniacy i Ron. Przenieśli kobietę na kanapę. - Szybko ! Zawołajcie Pana Weasley'a. Trzeba dowiedzieć co się stało ! - krzyknęłam. - Należy zawiadomić aurorów – dopowiedziała Mionka. W salonie zostałam tylko ja, Carmen i przerażona Ginny. Reszta szybko poszła po pomoc. Gdy zdenerwowany Arthur przybiegł do żony wyglądał inaczej niż zwykle. Bardzo martwił się o małżonkę i to było widoczne. Nie mógł nic na spokojnie powiedzieć, ani zbudować pełnego zdania. W końcu udało się mu zawiadomić aurorów. Gdy się pojawili pani Weasley, wciąż była nie przytomna. - Dzieciaki idźcie na górę.. Jak się obudzi damy wam znać – oznajmiła Tonks. - Nie !! My chcemy zostać – krzyknęła ruda. Nie było czasu na kłótnie, ponieważ powoli pani domu zaczęła odzyskiwać świadomość. - Gdzie.. gdzie ja jestem? – powiedziała oc

19. „Kobieto, chcesz żebym zawału dostała?”

              To było przerażające. Całe czarne z czerwonymi elementami przypominało kształtem coś podobnego do ręki. Tak, to była ta część ciała. Gdy tylko George zauważył, że panicznie się czegoś przestraszyłam wyłączył muzykę, przybliżył się i mocno mnie przytulił. Zdążył się przyjrzeć tej rzeczy i z nutką rozbawienia w końcu przemówił. - Ci... nie bój się. To tylko nasz wynalazek. Sztuczne – wziął to do ręki i zaczął się tym bawić – widzisz ? Nawiasem mówiąc wszędzie tego szukaliśmy. W końcu się uspokoiłam. „Przecież to nic takiego”. - Dzięki. - Za co mi dziękujesz? - Nie wiem, może za to, że mnie uspokoiłeś i spróbowałeś po prostu pocieszyć. - Na mnie zawsze możesz liczyć. Nagle na strych wparowała Carmen. Jej oczy były pełne troski, tak jak oczy Weasley'a chwilę temu. - Co Ci się stało? Kobieto chcesz żebym zawału dostała ? Co Cię tak przestraszyło? Wiedziałam skąd to wie „ta głupia spinka była zapewne biała”. - Dobra, dobra nie ważne już. Wszystko jest po

18. „Zakochany wariat.”

                Zobaczyłam brunetkę patrzącą na mnie z troską. Byłam kompletnie zbita z tropu. Po co Carmen się teleportowała do mnie?! I dlaczego wyglądała jakby nie spała całą noc. - Przepraszam.. Nie mogłam wcześniej. Opowiadaj. - Ale o co chodzi? Jestem w ukrytej kamerze? I dlaczego wyglądasz jak sto nieszczęść? - No dobra najpierw odpowiem na twoje pytania. Pamiętasz jak 2 dni temu wspominałam, że muszę sprzątać w domu? - Iii? - Właśnie jak skończyłam wyglądałam jak czarne coś. Później wyszukali mi nowe zadania. Chciałam pojawić się wcześniej, ale najpierw musiałam to zrobić. - Ale co się stało? - To ty mi powiedz. - Skąd wiesz, że jest mi smutno? - Przez to – wyciągnęła wsuwkę z włosów - Jest szara. - Zapomniałam o tym. Był to jeden z naszych wynalazków. Przez to rozumiałyśmy się bez słów. Obiecałyśmy sobie, że nie będziemy mieć przed sobą tajemnic, no i trzeba będzie dotrzymać słowa. - Wszystko ci powiem, ale daj mi się najpierw ubrać. Po czym

17. „Nigdy nie zrozumiem mężczyzn.”

~Przeżyjmy ten dzień od początku, ale tym razem zacznę z perspektywy Rona~ - Wstawać! Za godzinę śniadanie – budziła wszystkich Mionka. - To sporo czasu daj spać! - krzyknąłem. Na moje nieszczęście to zadziałało jak płachta na byka. Przyszła do naszego pokoju z wiadrem wypełnionym lodowatą wodą. Po prostu jak gdyby nigdy nic wylała go na mnie. - Na orzeźwienie – powiedziała i uciekła. Nie miałem najmniejszej ochoty jej gonić, chodź w środku się po prostu gotowałem. Opanowałem się jednak, a gdy zszedłem z łóżka chwyciłem czyste ubrania i skierowałem się do łazienki. Kiedy już byłem gotowy wróciłem do pokoju, aby się jeszcze na chwilę położyć. Zapomniałem jednak, że mam mokre łóżko. Spojrzałem zatem na Harry'ego, który był suchy i jeszcze spał. „To nie sprawiedliwe”. Zepchnąłem go z łóżka, a po chwili i on był gotowy. W końcu zeszliśmy na dół. Zobaczyłem Rose w objęciach Georga. Dziwnie to wyglądało, gdyż nie byli żadną parą ani nic... chyba. Z moich zamyśleń wyrw