26. „Sensu można nie mieć, za to nadzieja jest zawsze.”


           Tą osobą był nie kto inny jak jakiś pierwszoroczny gryfon. W ręce trzymał jakieś pudełeczko w kształcie serca.
- Nocne schadzki ? - zapytałam rozbawiona sytuacją.
- Nie – szybko zaprzeczył – szukam Rose Martin znasz?
- Zależy kto pyta – uśmiechnęłam się łobuzersko.
- A tak, jestem Felix Radli, a ty? – odwzajemnił uśmiech.
- Rose Martin, miło mi.
Zdziwił się, ale po chwili przekazał mi to co trzymał w ręce.
- Dla ciebie – powiedział i chciał odejść, ale złapałam go za rękę.
- Od kogo ?
Nic nie odpowiedział tylko uciekł.
„No wiecie co. To taka tajemnica?”.
Zapytałam sama siebie, ale wiadome, że w takim przypadku nikt mi nie odpowie. Zapomniałam o tym, że w moich zamiarach było odwiedzenie Weasley'a i poinformowanie go, że póki nie dowiemy się o co chodzi Dumbledore'owi to plan odwołany. Cały czas przyglądałam się opakowaniu z coraz większą ciekawością. Niestety musiałam już wracać do dormitorium. Szybkim krokiem znalazłam się przed drzwiami, odpowiedziałam na pytanie i pobiegłam do pokoju. Co dziwnego nikt nie spał, każdy o czymś gadał.
- Widziałyście ? Michaela jakiś przystojniejszy jest – odezwała się chichocząc Cho.
- Faktycznie, a spojrzałyście na tego nowego? Olivera – dodała Lisa.
- Te błękitne oczy... śliczne – odpowiedziała Chang.
Zaczęłam się śmiać. Olie'go kocham jak brata, więc jak dziewczyny mówią jaki jest śliczny, piękny czy przystojny to mi się po prostu zabawne.
- A ty z czego się tak śmiejesz? - zapytała panna Turpin.
- Ja? Z niczego. Nie przeszkadzajcie sobie. Wezmę rzeczy i mnie nie ma.
Chwyciłam piżamę i weszłam do łazienki. Tam się przebrałam, zdjęłam mój naszyjnik i zmyłam makijaż. Teraz była okazja na spojrzenie co jest w pudełku. Gdy je otworzyłam ujrzałam przepiękny wisior w kształcie serca. Kryształ był czerwony w złotej oprawce, tak samo jak złoty łańcuszek. Na nim mała karteczka.

Mam nadzieję, że się podoba.
Słyszałem, że masz urodziny, więc oto twój prezent.
W.

„Jaki W ?”. Z takimi myślami wyszłam z pomieszczenia i wygodnie ułożyłam się na łóżku, chowając zawartość pudełka w szafce nocnej. Jedynie co mi przyszło do głowy nie poznając charakteru pisma to w jak.. wielbiciel. Ale to głupie, więc na pewno nie to. Chodź to miłe wrażenie, że komuś się podobam. Z uśmiechem na ustach zasnęłam.
                        Rano, ktoś „przemiło” obudził mnie zaklęciem Aquamenti. Szybko wyskoczyłam z łóżka i zobaczyłam turlającą się po podłodze Carmen.
- Wiesz, że tego pożałujesz, tak ? - zapytałam sarkastycznie, czerwona na twarzy.
- Wiem – powiedziała bez namysłu i zaczęła uciekać.
Na początku ganiałyśmy się po pokoju wspólnym krukonów, ale Carmen wpadła na „arcygenialny” pomysł, aby przenieść to na cały Hogwart. Przemoczona pobiegłam za nią, aż przed portret Grubej Damy. Black'ówna szybko wypowiedziała hasło, a ja skorzystałam z okazji i także weszłam. W pokoju wspólnym byli tylko bliźniacy, Ginny, Harry, Ron, Scott, a po pannie Carmen śladu nie było. No może oprócz żółtych trampek, ale jakoś bez reszty. Stały przy sofie. Podeszłam do przyjaciół i usiadłam koło Potter'a.
- Wiesz co Harry, jak pożyczasz niewidkę, to uprzedź jak ją używać.
Zdjęłam z Carmen pelerynę i popatrzyłam na nią groźnie.
- Wiesz, że Cię kocham? - zaczęła się podlizywać.
- I co z tego? To nie zmienia faktu, że ganiałam przez Hogwart w samej piżamie i to do tego mokrą.
- Przeżyjesz. Ale za to się obudziłaś i miałaś poranny trening.
- Ja Ci.. już wiem nawet co.. - mrugnęłam do George'a.
- Nie wyniknie z tego nic dobrego – powiedziała jakby sama do siebie.
- No dobra, Rose masz moją szatę i idź się ubrać, bo się przeziębisz – zagadał Potter.
- Dzięki, później Ci ją oddam.
- A tak poza tym fajna piżamka – zaśmiał się Fred.
- Dziękuje, a teraz bądź gentelmenem i odprowadź mnie.
- Oczywiście – ukłonił się lekko.
- Chodź.
Szliśmy tak cały czas żartując, szata Harry'ego była trochę za duża, ale nie za bardzo. Niech już plan zacznie wchodzić w życie, rano Carmen mnie co do tego przekonała.
- Więc.. wiesz, że jestem najlepszą przyjaciółką Carmen i chce Cię o coś zapytać. Widzę jak na nią patrzysz kiedy ją widzisz, zawsze się uśmiechasz, ale tak szeroko, że czasem obstawiam z Harrym lub Ronem kiedy Ci w końcu odpadną usta – spiorunował mnie wzrokiem – no dobra co do zakładów żartuję – zachichotałam – a wracając lubisz ją? Ale tak lubisz, lubisz...
- Może, ale to i tak bez sensu – spuścił głowę.
Staliśmy przed wejściem do wieży Zachodniej.
- Sensu można nie mieć, za to nadzieja jest zawsze. Bez niej nie jesteśmy sobą, ona czasem podtrzymuje przy życiu – uśmiechnęłam się pocieszająco.
- Nie wiem... naprawdę nie wiem, a teraz idź się przebrać.
- Ale wrócimy do tego tematu!
- Nie ma do czego wracać.
Pokręciłam głową i weszłam do środka w pokoju wspólnym na kanapie siedział Olie.
- Kochany ty mój, zaczekaj na mnie 15 minut, a będziemy mogli iść coś zjeść.
- Oczywiście – w pokoju wspólnym było jeszcze kilka krukonek, a jak patrzyły na mnie tym złowrogim wzrokiem, kiedy gadałam z Holinsem, po prostu śmiać mi się chciało.
Poszłam do dormitorium. Gdy już tam byłam wzięłam z szafy zielone jeansy, żółty top i buty. Weszłam do łazienki, a moja piżama była już prawie sucha. Szybko wzięłam poranny prysznic, po czym wysuszyłam włosy różdżką i zrobiłam wysokiego kucyka. Ubrałam się w wcześniej przygotowane ubrania, nałożyłam lekki makijaż i byłam gotowa. Gdy byłam w dormitorium nałożyłam krukońską szatę, a Harry'ego włożyłam do torby z książkami. Była 7:50, więc do śniadania jeszcze 10 minut. Dziewczyn już nie było w dormitorium, więc cała w skowronkach poszłam do pokoju wspólnego. Usiadłam na kolanach Olivera, bo wszystkie inne miejsca były zajęte. Położyłam głowę na jego torsie i wydawało się, że śpię.
- Ej ! Nie zasypiaj mi tu – powiedział rozbawiony.
- Obudzono mnie około 7:15, mam prawo.
- No to chodź śpiochu na śniadanie.
Wstałam, a on ujął moją dłoń już mieliśmy wychodzić kiedy przypomniałam sobie o prezencie. Pobiegłam na górę i wyciągnęłam z szafki nocnej złoty wisior. Zawiesiłam go i wróciłam do przyjaciela. Przez całą drogę nawet nie zwrócił uwagi na moją nową zdobycz. No nic... usiedliśmy koło siebie, a po chwili zabrzmiał głos dyrektora, a w sali zrobiło się cicho.
- Drodzy uczniowie! To wasz pierwszy dzień w nowym roku szkolnym, więc proszę nie naróbcie sobie kłopotów. Jutro wielki dzień, a teraz jedzcie. Smacznego!
Po chwili na 4 stołach pojawiły się przeróżne dania. Chwyciłam kanapkę z szynką i zaczęłam jeść. Zauważyłam, że Harry z przyjaciółmi już wychodzi, a ja mam jego szatę. Więc oderwałam się od czynności na moment, ale kiedy chciałam do nich podbiec zniknęli mi z oczu. Z braku innego wyjścia podeszłam do Oscara, który zacięcie rozmawiał o czymś z Lee Jordanem.
- Hej! - przywitałam się i usiadłam koło niego.
- Cześć, słyszałem o twojej dzisiejszej pobudce – uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie przypominaj. Nie wiesz przypadkiem gdzie lekcje ma Harry? - zapytałam z nutką nadziei.
- Z tego co słyszałem to ma teraz eliksiry.
- Dzięki – pocałowałam go lekko w policzek, pożegnałam i wyszłam z Wielkiej Sali.
Nie za bardzo wiem gdzie są lochy, więc szłam gdzie popadnie. Na szczęście znalazłam Notta z którym dotarłam pod salę. Gdy już tam byłam ujrzałam Draco kłócącego się z Mionką. Bez zastanowienia tam podeszłam i łokciami zawiesiłam się o ramiona tej dwójki.
- Co znowu? - zapytałam.
- Nic wielkiego – „wyjaśniła” Hermiona.
Na co ja tylko przewróciłam oczami i spojrzałam znacząco na Dracona.
- Chodzi o to, że ja jestem lepszy z eliksirów, a ta szla... Granger nie chce tego przyznać.
Uśmiechnęłam się łobuersko.
- Nie macie się o co kłócić i tak ze mną nie macie najmniejszych szans.
- Potwierdzam jest najlepsza, zaraz po nauczycielu oczywiście – powiedziała Carmen.
- Czyżby? - zapytali równocześnie.
- Chcecie się przekonać?
- Tak – znowu powiedzieli razem.
- Widzicie jacy zgodni - uśmiechnęłam się łobuzersko - zaczekajcie chwilkę.
Zauważyłam Snape i weszłam do jego sali.
- Panie psorze, możemy po tej lekcji zrobić jakieś zawody z eliksirów?
- Po co? - zapytał tonem pełnym pogardy i wyższości.
- Aby dowiedzieć się kto jest najlepszy.
- Dobrze, ale na tej lekcji.
- Ale ja mam Transmutację.
- Zwolnisz się z 25 minut.
- Dobrze – powiedziałam niechętnie.
Wyszłam przed klasę i machnęłam, aby podeszli do mnie.
- Teraz sprawdzimy, kto jest najlepszy. A ja z momencik wracam.
Podeszłam do Harry'ego i oddałam mu szatę.
- Już myślałem, że zapomniałaś – odezwał się.
Uśmiechnęłam się i odeszłam w stronę gryfonki i ślizgona. Gestem ręki zaprosiłam wszystkich do sali, a gdy i ja weszłam podeszłam do miejsca pracy.
- Doszły mnie słuchy o jakimś konkursie. Kto najlepszy powiadacie... no dobrze macie zrobić Amortencje. Wszystkie potrzebne składniki macie tutaj.
Pokazał ręką na stół i wzięliśmy się do pracy. Nie wiem ile czasu minęło, ale mój eliksir był już skończony chwile po mnie w równym czasie skończył Malfoy i Granger.
- A teraz oceńmy to... niech podejdzie... panna Black, która oderwie się na moment o tego jakże fascynującego pergaminu – podszedł do niej – tak się pani interesuję zajęciami, że rysuje sobie jakieś serca ? Proszę nie odpowiadać tylko podejść do zawodników.
"On wie jak wygląda serce?! Dobre sobie". Ta zabawna myśl przeszła mi przez głowę.
Za to Carmen posłusznie wykonała jego polecenie.
- Jeszcze panna Parkinson, a na końcu potwierdzę wynik ja... dla pewności – kontynuował.
Tak też zrobiły. Carmen czuła Czekoladę, chryzantemy i perfumy jakiegoś chłopaka.. tylko nie wyjawiła jakiego, ale czyż to nie było oczywiste... no przynajmniej dla mnie. Natomiast Pansy miętę, jabłka i zapach truskawek. Wspólnie uznały, że mój wywar był najsilniejszy co potwierdził Snape. Jak się okazało Dracon i Hermiona trzymają równy poziom. Uśmiechnęłam się i pobiegłam na transmutację.
Jeszcze jakbym wiedziała gdzie to.”
Spotkałam woźnego, który nie oszczędził sobie kąśliwych uwag. Ale w końcu wytłumaczył.
Spóźniona o dobre 30 minut jak nie więcej, weszłam do sali.
- Przepraszam za spóźnienie.
- Może mi pani to wytłumaczy ? - spojrzała na mnie groźnie nauczycielka.
- Były zawody z eliksirów i na nich byłam. Profesor Snape może potwierdzić – powiedziałam.
- No dobrze, siadaj.
Rozejrzałam się, a jedyne wolne miejsce było koło panny Salvator.
- Można ? - zapytałam.
- Tak  – uśmiechnęła się.

~ Co ja będę was zanudzać i opisywać każdą lekcje, więc przejdźmy do ostatniej ~

Na szczęście teraz ostatnia lekcja, Historia Magii.
- Do klasy, gęsiego - zawołał wykładowca.
Gdy już byliśmy w pomieszczeniu dodał, abyśmy zajęli miejsce. Rozejrzałam się, a Draco szepnął coś do Blaise'a, a kiedy ten zszedł machnął do mnie ręką, abym tam podeszła. Tak też zrobiłam i przez całą nużącą lekcje prawie spałam, ale nie usnęłam. Dzwon... wybawienie.. uśmiechnęłam się i podeszłam do Luny.
- Hej, idziemy do dormitorium? - zapytała.
- Pewnie, prowadź – uśmiechnęłam się.
Znowu zaczęłyśmy gadać tym razem na normalniejsze tematy. Gdy już byliśmy zdjęłam szatę, bo w końcu będzie obiad, a one już nie obowiązują. W końcu byłam gotowa, gdy razem z panną Lovegood szłyśmy w stronę Wielkiej Sali, zaczepił mnie George.
- Nie czekaj na mnie – oznajmiłam do panny Lovegood.
Ta tylko pokiwała potwierdzająco głową i poszła dalej.
- Możemy porozmawiać? - zapytał.
Trochę się zdziwiłam i po chwili opowiedziałam.
- Oczywiście. A o co chodzi?
- O Carmen i Freda no i...

----------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto jest nowy rozdział. Komentujcie :). A ponieważ są święta Wielkanocne życzę wam zdrowia, szczęścia, radości, spełnienia marzeń, a przede wszystkim miłości. A i oczywiście nie zapominając o mokrym dyngusa. A rozdział dedykuję wam wszystkim. Pozdrawiam i wesołego Alleluja !

Komentarze

  1. Uwielbiam twojego bloga! Przeczytałam dzisiaj CAŁEGO. Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. Rose najlepsza w eliksirach? No, no. Zawsze myślałam, że to Mionka będzie we wszystkim najlepsza. Ale teraz jest fajnie. Podoba mi się, że Rose trafiła do Ravenclaw. Od dziś masz nowego czytelnika! :D Życzę Ci Wesołych Świąt i dużo, dużo weny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, a jak czytelnik się zowie ?? :D
      Całe 26 rozdziałów i to w Wielkanoc :D
      Eliksiry to jej ulubiony przedmiot, więc jest z niego bardzo dobra. Za to na pewno nie jest to "konik" Carmen. Gorzej u Martin'ówny z np. wróżbiarstwem xD. Człowiek, czy czarodziej nie jest idealny tak samo Mionka nie może być perfekcyjna. Tak ja jestem krukonką, więc i Rose (jako bohaterka mojego pierwszego bloga) od razu w planach miała dom Orła.
      Naprawdę miło się czyta, iż zyskałam nową czytelniczkę. A czytając twój komentarz po prostu szczerzyłam się do monitora <3. Ja również życzę Wesołych Świąt(znowu xD) i Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Będę podpisywała się Natalia. :>

      Usuń
  2. Nie, żeby coś. Ale ja cię znajdę, przycisnę do klawiatury, każe dopisać końcówkę i dopiero wtedy dam ci spokój ;> Tak, tylko uprzedzam ;3
    Jak czytałam ten rozdział to uśmiechałam się tak szeroko, że sama się zastanawiałam kiedy odpadną mi usta ;D
    Tajemniczy pan "W"... No chyba, że pani ;o
    Nie wiem czemu, ale jedyna myśl jaka mi podchodzi to... tataratamtamtra
    Oczywiście Georgie <3
    Mokra pidżam zawsze spoko ;d
    Jak się tak spodziewam, że mnie by to McGonagall przygwożdziła na miesięczny szlaban z Filch'em w Izbie Pamięci "Co piątek o dwudziestej, Potter."
    Moja chora wyobraźnia daje się we znaki ;d
    Rosie najlepsza w eliksirach, a niech mnie kule biją, jaka bystrzacha !
    Bardzo śliczny szablon, po prostu aż mi dech zapiera *o*
    Czekam na NIEWYJAŚNIONE DOKOŃCZENIE i mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się jak najszybciej ;>

    Pozdrawiam
    ~Hermionija <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam w me skromne progi :D Jak Ci odpadną to zrób zdjęcie hahah xD. Co do W to się dowiesz w swoim czasie, ale zamierzam to trochu poplątać xD. No przecie, że spoko :D. Szlabany by był, ale zawody to usprawiedliwiają, bo w końcu była na zajęciach, ale nie tych xD. Ale spoko nie bój żaby kara będzie w końcu nie uprzedziła o tym ( sama nie wiedziała, ale to szczegół :D ). Tyle, że mniejsza. Dowie się po obiedzie :). Kule biją to ciekawe, ciekawe przyznam :D. Nie we wszystkim jest najlepsza nie bój się :). Szablon nie moja zasług Patrycji z bloga granger-again.blogspot.com :D. He he he zakończenie widzę dobre miałam xD. Chciałam pociągnąć dalej, ale czas gonił. Nie wiem kiedy następny :D. Ale jak będzie to się dowiesz o co chodzi ;).
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  3. Ja jak zwykle spóźniona.. I ślę spóźnionych Wesołych Świąt ^^
    Rozdział bardzo mi się podobał, a szczególnie tekst o nadziei, którą możemy zawsze mieć. Nie wiem dlaczego, ale z Twoich tekstów zawsze wynoszę coś mądrego, pewnie teraz mnie wyśmiejesz ;P Zastanawiam się co dalej z tą parą Carmen i Fredem, kurcze no.. Musisz kończyć w takich momentach ;>?

    Całuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh i wzajemnie :D.
      Co do tekstu o nadziei to kim byśmy byli bez niej ? Wynosisz coś mądrego, po prostu uśmiecham się do monitora. Moje teksty są głębokie ^^. Wyśmiać Cię ?? Nie, nie, na pewno nie.. dziwi mnie jedynie dlaczego przyszło ci to do głowy.
      Dziękuję za miłe słowa :D. A co do końcówek to tak :D. Gdybym kończyła inaczej to byłoby nudno :P. Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Świetny rozdział ! :D Czekam na nastepny !! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super ! Życzę udanego lanego poniedziałku i Prima Aprilis'a .
    Mam pytanie co do zmiany wyglądu ... Zmieniałaś coś w ustawieniach szerokości ? Bo u mnie ledwo widać pierwsze litery wersów ... Jeśli tak to bardzo proszę , zmniejsz to .
    Z góry dziękuję , pozdrawiam i życzę mnóstwo weny ,
    ~Ginny~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, a i wzajemnie :).
      Tak, zmieniłam na potrzeby szablonu. To już zależy od rozdzielczości ekranu. U mnie wszystko jest w porządku, a jak coś pozmieniam to nie wiem jak to będzie wyglądać u innych. Również pozdrawiam.

      Usuń
  6. D'aww jakie to słodkie. Od razu skarbie wiadomo, iż W per Żorż posłał łańcuszek Rosie. Moja pobudka jest jak zawsze meegaa. Co do amortencji to pewnie draco... xD Taki tam joke. Ehehe... Kocham cię za tą uroczą rozmowę z Freddiem i końcówkę. So cute. Olie przystojny niebieskooki dekl. Mhh. <3 Co do Dracusia i hermajny... Jakież to suodziutkie... Aż mi się rzygać chce... Szlamcia i czystokrwisty. Ughh.
    Mimo wszystko kocham cię. :*
    Zasłodziłam w cholerę, wiec już kończę.
    Kocham, pozdrawiam i ponaglam szujo. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znasz mnie i myślisz, że to będzie takie łatwe ?? O nie kochana, coś poplątam :3. Tak podobnie jak w realu "zawał" :P. Taaa... niee <3 chyba, że Fredzio zmienił imię xD. Śmiech Voldemorta zawsze spoko :D. Heh tak wiem *w* bo to Freddie ;D. No przecie przystojniak ^^. <3 Heh bo to Draco i Mionka ^^. Przestań ją tak nazywać ! Kultykuralny czarodziej się tak nie wyraża ! :P. Ja cb teeż <3 i również pozdrawiam :3 !

      Usuń
  7. Cudo cudo cudo cudo cudo cudo <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja oczywiście kilka dni po dodaniu rozdziału. No ale święta u cioci. No więc tak. Rozdział długi, a takich czytać nie lubię, ale twój dobrze mi się czytało, więc jest ok. ^^ Mokra piżama oczywiście spoko. Rosie mistrzem eliksirów powiadasz... No to widzę chyba kolejną pupilkę Snape'a xD Rozdział super, czekam na NN.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długi ?? Krótszy niż poprzedni xD.
      Hah nie na pewno to nie będzie pupilek Snape'a :D Może i jest dobra z eliksirów, ale to nie znaczy, że będzie pupilkiem, a zresztą przekonacie się ;D.
      Dziękuję i pozdrawiam :) !

      Usuń
  9. Kiedy następny? Nie mogę się doczekać ! :(((

    Pozdrawiam Zuza.

    OdpowiedzUsuń
  10. Łuuhuu :D Świetnie , czekam ! :D

    Pozdrawiam Zuza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj, albo jutro będzie na pewno ;) jak dzisiaj to w późniejszych godzinach. Również pozdrawiam !

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Epilog.

47. „W tym świecie nawet ściany mają uszy.”

50. „Uratowana przed demonem, który wysysał resztki sił życiowych z otoczenia.”