25. „Cukierek albo psikus.”


                   Chwycił mnie za dłoń przez co zaczęłam biec w stronę pustego przedziału. Kiedy takowy znaleźliśmy George otworzył drzwi, a już po chwili byliśmy w jego środku.
- A więc ?
Rozpoczął objaśnianie tego co przyszło mu do tej rudej głowy.
- I co ty na to ? - zapytał.
- Jest dobrze, ale po pierwsze musimy mieć jakąś nazwę. Po drugie dlaczego akurat Harry. A po trzecie trzeba zbadać grunt.
- Nazwa... nie wiem. A co do Potter'a, przecież jak on to zrobi to nie będą nic podejrzewać. Grunt powiadasz. Czyli ja idę dyskretnie wypytać Freda, a ty Carmen.
- Nie ! Przecież jeśli ja zacznę coś o tym wspominać Black'ównie to się domyśli, zresztą Freddie też.
- Czyli na odwrót.
- Tak – oznajmiłam – a co do nazwy to może Cukierek albo psikus ?
Dlaczego akurat tak ?
- No bo w świecie mugoli jest takie święto, Halloween. I tam się dostaje cukierki, albo robi kawały. Cukierek będzie oznaczał wygraną, a psikus porażkę. No wiesz, dwie strony medalu.
- Co ? - zdziwił się - Jakiego medalu ?
- Nie ważne, tak mawia mój tato.
- Rozumiem i a co do nazwy jest świetna. Nie domyślą się o co chodzi.
- Idę do wybrańca, zapytać się czy się zgadza – zachichotałam i wyszłam.
Po drodze zobaczyłem Lee, który z uśmiechem na gębie wpatrywał się przez szybę do naszego przedziału. A szatynka i rudzielec byli tak zajęci sobą, że nawet tego nie zauważyli. Minęłam go, delikatnie się śmiejąc. On tylko na mnie popatrzył, ale widać było, że chce wybuchnąć śmiechem.
Odnalazłam przedział „złotego dziecka” i tam weszłam.
- Hejka – uśmiechnęłam się promiennie.
- Cześć – odpowiedzieli mi zgromadzeni. Czyli Neville, Ron, Mionka, Harry i Ginny.
Podeszłam do chłopca-który-przeżył, a mój uśmiech zmienił się w podejrzany, mogłabym rzec, że był iście łobuzerski.
- No witam Cię, debeściaku ty mój – zaśmiałam się.
- C..cz..cześć – powtórzył się, jąkając i robiąc podejrzaną minę.
- No dobra bez ceregieli, mam sprawę.
Chwyciłam go za rękę i wyprowadziłam na korytarz, aby nas nie podsłuchiwali. Po krótka opowiedziałam mu pomysł i co miałby zrobić. Ten uśmiechnął się i oczywiście zgodził. Mówiąc pod nosem „będzie afera”. Na to ja go przytuliłam i znowu weszliśmy tam gdzie byli nasi przyjaciele.
- A nam nie powiecie ? - zapytał Ron.
Spojrzeliśmy na siebie i kiwnęliśmy równocześnie głowami na znak, że nie.
- Nie masz się nad czym głowić Gin. To nic o co miałabyś się martwić – zobaczyłam w jej oczach ulgę.
- Dobra ja już zmykam, bo jeszcze pomyślą, że się zgubiłam – znów szczerzyłam się od ucha do ucha, Tym razem na myśl „zadowolonych” Carmen i Freda, kiedy nasz plan "wejdzie w życie." - A właśnie Harry, masz nikomu nie mówić.
- Sie wie.
I wyszłam słysząc jedyne ciche „powiedz”. Mijając kolejne przedziały natrafiłam na Olie'go i Scott'a. Bez zastanowienia weszłam tam.
- Tak, kiedy będę w Hogwarcie na pewno zapiszę się do drużyny Quiddich'a – oznajmił Oliver.
- Nie przeszkadzam ? - zapytałam ironicznie.
- Skądże.
- Rozmawiacie przez całe 2 godziny ? - wytrzeszczyłam oczy.
- No tak. Ty z Carmen możecie gadać non stop przez co najmniej 8 godzin, a tematy nigdy wam się nie kończą – wytłumaczył się Holins.
- Ale my jesteśmy dziewczynami – przewróciłam oczami i oberwałam poduszką od mojego ukochanego blondyna.
- Dziękuję za poduszkę – uśmiechnęłam się i wyszłam.
Nie na długo nacieszyłam się nową zdobyczą, gdyż niebieskooki podbiegł do mnie i chwycił w tali.
- Oddasz ?
- Nie – powiedziałam bez najmniejszego wahania.
Zaczął mnie łaskotać, a ja się nie poddawałam. Dopiero gdy w oddali zobaczyłam Georgie'go ustąpiłam.
- Dziękuje – oznajmił.
Zignorowałam go i poszłam w stronę rudzielca. Nie był on zadowolony z widoku jaki przed chwilą zobaczył, ale cóż … a w sumie nawet nie wiem dlaczego.
- A ty co taki zdenerwowany ? - zapytałam.
- Ja ? Nie. Przewidziało Ci się – zaczął się tłumaczyć.
- Ta jasne, a teraz wracajmy.
Gdy już weszliśmy znowu ogarnęła mnie senność. Położyłam głowę na kolanach Weasley'a. I poczułam jedynie jak ktoś zaczyna mnie głaskać po głowie. Zdążyłam jedynie powiedzieć Jordan'owi, aby się suną, bo chce wyprostować nogi. Ten jedynie położył je na swoich kolanach i zapewne dziwnie to wyglądało, ale mi było bardzo wygodnie.

~~♥~~

- Rose pobudka ! Jesteśmy na miejscu słońce – powiedziała Carmen, równocześnie dźgając mnie w żebra.
- Tak, tak już – usiadłam i zobaczyłam, że George i Lee jeszcze śpią.
Jednego i drugiego delikatnie cmoknęłam w policzek, a Ci się wybudzili.
- Poproszę takie pobudki częściej – oznajmił uradowany czarnoskóry.
- Ja też – dopowiedział Weasley.
Przewróciłam oczami i wygrzebałam szatę. Była bez naszywki, zupełnie jak panny Black. Wyglądało to co najmniej dziwnie, dwie piętnastoletnie dziewczyny idą do Hogwartu nie znając swojego domu.
Ale cóż z uśmiechem na ustach wyszliśmy z pociągu. Bliźniacy oznajmili, abyśmy poszli do tego wielkoluda zwanego Hagrid. A sami się oddalili. Koło pół-olbrzyma byli przerażeni pierwszoroczniacy, my, Olie, Scott i Oscar. W sumie nie byłyśmy najmłodsze, bo Os jest od nas rok starszy, ale to szczegół. Hagrid coś powiedział, a potem poszliśmy w stronę powozów. Idąc zobaczyłam dwie rude czupryny zawzięcie o czymś dyskutujące z jakąś blondynką. Podeszliśmy bliżej i usłyszeliśmy urywek rozmowy.
- To są testrale – oznajmiła rozmarzonym głosem blondynka.
- Mówisz o tych koniach ? O tam – przerwała Carmen i pokazała na pustą przestrzeń.
- Co ci odbija ? Tam nic nie ma – dopowiedziałam.
- Bo widzą je tylko Ci, którzy widzieli czyjąś śmierć – wyjaśniła nieznajoma.
- A tak poza tym, jestem Carmen Black - po czym zaczęliśmy się po kolei przedstawiać.
- Rose Martin.
- Oscar Witers.
- Oliver Holins.
- Scott Farro.
- Luna Lovegood.
- A nas już znacie – powiedzieli bliźniacy.
- Nie bardzo – tym razem odezwali się Olie, Scott i Oscar. Prawie równocześnie.
- A więc, jestem Fred Weasley.
- Natomiast ja, ten przystojniejszy – uśmiechnął się łobuzersko – George Weasley.
- Ta jasne, nie róbcie ich w bambuko – zaśmiała się Carmen.
- W co ? - zapytali.
- No, że na odwrót. Ten co się podawał za Freda to George, a ten co mówił, że jest George'm jest w rzeczywistości Fredem – wytłumaczyłam.
- Skąd to wiesz ? - zapytał mnie młodszy bliźniak.
Jako odpowiedź tylko delikatnie dotknęłam opuszkiem palca, jego mało widoczną bliznę na lewej brwi. On się tylko uśmiechnął. Czas było wsiadać, więc zaczęliśmy iść w tamtą stronę. Najpierw do powozu weszła Luna, później ja, a następnie cała reszta. Chodź dziewczyna była dziwna, szybko się z nią dogadałam. Przez całą drogę opowiadała mi o różnych dziwnych zjawiskach na świecie. Jak potwory w szafie, które ujawniają się kiedy zapada zmrok. Nie wiem dlaczego, ale poczułam z nią nić porozumienia. W końcu ujrzałam mury Hogwartu. Później przeszliśmy do Wielkiej Sali. Siadałam z pierwszakami, zupełnie jak moi jeszcze nie przydzieleni do żadnego domu przyjaciele. Najpierw przemówił dyrektor.
- Niektórzy z was rozpoczynają tutaj naukę, a dla niektórych to kolejny rok edukacji. Przyjmijcie nowych uczniów z otwartymi rękami.
Później zabrzmiała pieśń Tiary Przydziału, a ja zaczęłam czekać na swoją kolej.
- Abby Artons – zawołała nauczycielka, jak słyszałam Minerwa McGonagall.
- Złote serce, już wiem HUFFLEPUFF ! - zawołała Tiara Przydziału.
- Carmelita Black – uśmiechnięta szatynka podeszła do nauczycielki.
- A więc trudny wybór. Czysto krwista, szczera, uśmiechnięta, sprytna, a zarazem odważna. Życie byś poświęciła za przyjaciół i rodzinę. Tak na pewno.... GRYFFINDOR !
Aplauz gyfonów z czego najbardziej chyba zadowolony był Fred, bo aż wstał z wrażenia. Po chwili się zorientował co robi i usiadł. Ta scena była taka szybka, że panna Black nawet jej nie zauważyła. Kątem oka spojrzałam na Dracona. Patrzył na nią jak zawsze. Nie miało to znaczenia, że jest w domu Lwa, a nie Węża. On się zmienia. Małymi kroczkami, ale jednak. Podszedł do niej i mocno przytulił. Nic nie mówił, tylko odszedł. Bacznie i cierpliwie czekałam. Nadeszła kolej zielonookiego.
- Scott Farro.
Gdy już miał czapkę na głowie, ona zabrzmiała.
- Nie ma co się zastanawiać, oddany, miły, przyjacielski, tak....  GRYFFINDOR jak nic !
Kilku pierwszoroczniaków i wezwali mojego kochanego Olie'go.
- Oliver Holins.
Podszedł i już miał Tiarę na swoich blond włosach.
- Mądry, oddany, wierny, sprytny... RAVENCLAW !
I tym razem krukoni zaczęli gwizdać z zadowolenia.
- Rosalie Martin – krzyknęła McGonagall.
Ostrożnie podeszłam  i usiadłam na krześle. Kiedy już była na mojej głowie zaczęła prowadzić monolog.
- Niebywałe, masz cechy z wszystkich domów. Coś niezwykłego. Ambitna, zaradna jak ślizgonka, nie.. nie.. nie... na pewno nie Slytherin. Przyjacielska, miła jak puchon. Nie.. Hyfflepuff też nie. Odważna, wierna, szczera jak gryfon. I bystra, sprytna, uczciwa jak krukon. Tak.. dumna ze statusu półkrwi. Będziesz najodważniejsza w swoim domu. Dusza dowcipnisia. Ciężki wybór, ale już wiem … RAVENCLAW !
Uśmiechnęłam się, usłyszałam oklaski i poszłam w stronę mojego stołu. Przytuliłam mocno Olie'go. I posłałam ciepły uśmiech przyjaciołom. Usiadłam między Luną, a Oliverem i oglądałam dalej.
- Oscar Witers – zawołała nauczycielka.
- Tak..tak...tak nie ma się nad czym zastanawiać. Odważny, męski na pewno...  GRYFFINDOR !
Wszyscy siedzieli już na swoich miejscach. Kiedy to zaczął przemawiać dyrektor.
- Pamiętajcie drodzy uczniowie. Zasady panujące w murach tego zamku się nie zmieniły. Poza, dookoła i w Hogwarcie jest zakaz teleportacji. Pamiętajcie, że wstęp do Zakazanego Lasu jest karalny. Tak dla przypomnienia. - dyrektor zaczął jeszcze mówić o jakiś zasadach, a na koniec – Jutro macie normalne lekcje, ale za niedługo dowiecie się coś zaskakującego. Nie martwcie się to nic strasznego. Zostanie wybranych po 2 uczniów z każdych domów. Resztę dowiecie się pojutrze. A teraz jedzcie. Smacznego !
Na stołach pojawiły się przeróżne potrawy. Chwyciłam tosta i posmarowałam Nutellą. Kiedy byłam u Carmen, cały czas to serwowali. Zauważyłam, że ona wzięła to samo. Czas zleciał w mgnieniu oka. Dostałam plan, dziwne... pojutrze mamy tylko 3 lekcje. Może tu chodzi o to przemówienie. Spojrzałam na to, co mnie jutro czeka.

1. Transmutacja - puchoni
2. Opieka nad magicznymi stworzeniami - ślizgoni
3. Eliksiry - gryfoni
4.Zaklęcia i uroki - gryfoni
5. Zielarstwo - puchoni
6. Historia Magii – ślizgoni

Nie były najgorsze. A nawet mi się podobały. Gdy uczniowie już się rozchodzili podeszłam do stołu gryfonów.
- Widzę, że będę tu częstym gościem – powiedziałam.
- Tak, ale szkoda, że nie jesteśmy razem – uśmiechnęła się smutno.
- Człeku, my nawet kiedy nie jesteśmy koło siebie, jesteśmy razem. Wiesz, że Cię uwielbiam.
- Wiem – oznajmiła.
„Ach ta skromność”.
Nic już nie mówiłam, bo podeszła do mnie Luna i powiedziała, żebyśmy już szły do dormitorium.
Wyszłyśmy z Wielkiej Sali. A gdy skręciliśmy, ktoś pociągnął mnie za rękaw szaty.
- Zaczekaj na mnie – oznajmiłam Lunie.
Na co tylko pokiwała potwierdzająco głową.
- Więc... Rose ja Cię naprawdę chciałem przeprosić, za to co było na wakacjach. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe – zaczął się tłumaczyć Cormac.
- Na początek to może jakieś, cześć. I okej... ja się nie gniewam – wyciągnęłam rękę – koledzy ?
Uściskał ją.
- Pewnie.
- A teraz ja już muszę iść. Pa.
- Do zobaczenia – opowiedział mi i poszedł dalej.
Podeszłam do panny Lovegood, która kontynuowała swoją historię o mówiących owocach.
Doszliśmy tak do wysokiej Wieży Zachodniej. Zamiast hasła mieliśmy odpowiedzieć na zagadkę, którą ułożyła kołatka.
Gdzie są przedmioty, które zniknęły ??
Taka gra słów. Ale chwilę się zastanowiłam i dałam odpowiedź.
W niebycie, czyli wszędzie.
Drzwi się otworzyły. A ja ujrzałam Olie'go.
- Hej, piękna z kim jesteś w pokoju ? - zagadał.
- Jeszcze nie wiem - wzięłam rozpiskę – pokój numer 8. Rosalie Martin, Luna Lovegood, Cho Chang, Padma Patil i Lisa Turpin. A ty ?
- Pokój 5. Ja, Michael Corner, Stephen Cornfoot, Anthony Goldstein i Terry Boot. Nikogo nie kojarzę, pomocy !! - to ostatnie zdanie wyszeptał jak desperat.
Zaśmiałam się, mocno go przytuliłam i pocałowałam w policzek.
- Lepiej ? - zapytałam.
- Troszkę.
Rozeszliśmy się życząc sobie wzajemnie dobrej nocy. Kiedy weszłam do pokoju i zdjęłam szatę. Chciałam jeszcze pójść do Sowiarni, aby odnieść Śnieżkę i napisać list do rodziców. Nie wiedziałam, gdzie to się znajduję, więc poprosiłam po drodze o pomoc jakiegoś krukona. Kiedy już byłam na miejscu powiedziałam hasło Myowl i weszłam do środka. Na pergaminie nabazgrałam

Kocham was, jestem w Hogwarcie
trafiłam do Ravenclaw. Tak samo jak Olie.
Pozdrawiam Rosie.

Wysłałam ptaka mówiąc.
- Nicolas i Charlotte Martin.
Poczekałam chwilę, a po 20 minutach moja śnieżnobiała sowa była przy mnie z odpowiedzią.

Cieszymy się, a teraz śpij dobrze.
Kochający rodzice.

Uśmiechnęłam się pod nosem i wyszłam zostawiając Śnieżkę w Sowiarni. Gdy wyszłam wpadłam na ostatnią osobę, którą bym się spodziewała ujrzeć. Szczególnie o 22 i w dodatku w Wieży Zachodniej. Nie chodzi o samą osobę tylko to co trzymała w ręce.  

--------------------------------------------------------------------------------------------
Dodałabym wcześniej, ale nie to, że nie miałam weny. Nie to, że mnie nie ponaglano (czytaj Black xD). Ale po prostu brak czasu :/ Dobrze rozdział dedykuję Black ( dla której specjalnie wcisnęłam tę scenę z Mc ) i Zuzannie.
Czytasz = komentujesz xD
Pozdrawiam !

Komentarze

  1. Pierwsza ;D Rozdział jest super . Ciekawe jaki to plan jest George'a i Rose. I jeszcze Potter. Mam nadzieję że szybko się dowiem ^^ I ta osoba z tą rzeczą... Czekam na ciąg dalszy .
    PS U mnie też nowy rozdział . Mam nadzieję że wpadniesz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super ? Mi się nie podoba xD ale to szczegół. Dowiesz się za niedługo. Tak Potter. ;) Twój już przeczytałam :D.
      Pozdrawiam !

      Usuń
  2. Świetny rozdział ! Już nie mogę sie doczekać nastepnej :D Wiem że możliwe że jeszcze nie wiesz ale kiedy może się ukazać następny rozdział ?

    Pozdrawiam Zuza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) A odpowiadając xD Taaa... nie mam zielonego pojęcia. Coś w tym tygodniu xD. Również pozdrawiam !

      Usuń
  3. Fajny rozdział. Rose w Ravenclawie? Byłam pewna, że trafi do Gryffindoru xd Czekam na dalsze notki.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :3 Co do Rose. To jest stworzona na wzór mnie, a ja jestem krukonką stąd jej dom. Ale też Gryffindor to by było za oczywiste xD A tu pacz Ci los zaskoczenie ;D.
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  4. No to tak. Delikatnie pod przymusem, ale piszę.
    Za Pottera już dostałaś, ale przecież wiesz jak ja go nie trawię. Ahh ja i dziuganie w żebra. Powołanie ?! Ciekawe ile za to płacą ?! Testrele są takie kochane i sweet. *w* Kup mi na urodziny jednego. Akurat mam za niedługo, wiec czekam. :3 Rose do Ravenclawu, a Carmi do Gryffindoru... No któż by się tego spodziewał... :3 Ale pytanie. PO JAKIEGO OSCAR JEST W GRYFFINDORZE !? Tost i Nutella, czyli najlepsze połączenie w kwestji jedzenia forever. :3 Co ten ktoś trzymał szujo ?!
    Cudownie, słodko, Nutella i Fred. (czyli zajebisty rozdział)
    Kocham, czekam na NN i jak zwykle ponaglam.
    ~Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ecie pecie mały Potta. :P
      Dostałam naprawdę ?? Aaaa to dlatego moja czapka wylądowała w śniegu xD ( och ironio jest wiosna xD ). Ty, Wik i Oliwcia mistrzynie dziugania w żebra < wiem z doświadczenia :P >.
      Powołanie ? Taaa oczywiście xD Muszę powiedzieć płacą całe zero ;D. Uro masz za niecały miesiąc jeszcze jest czas xD.
      Ale wiem co Ci kupię i to nie będą testrale :**
      Co do Rose i Carmen ciekawe, ciekawe ^^.
      A co do pytania. Masz coś do Oscara ? Jego postać mam zaplanowaną, więc musiał być w Gryffinorze. A o co mi chodzi dowiecie się niebawem, może ... xD. Tak for U Nutella :3
      Ten ktoś trzymał coś xD hah zobaczysz, jak napiszę xD.
      A ty tylko o jednym Fred ;D Ehh dziękuję <3.
      Tak, tak ja ciebie też, jakbyś nie marudziła chomiku to byś nie była sobą co nie ? xD.
      Pozdrawiam ;) !

      Usuń
  5. No i kolejne nurtujące pytanie -.-
    Co oni do cholery kombinują ?!
    I do czego im cholibka Harry ?
    No Rose to miałś bardzo wygodnie -> też bym tak chciała :D Tu głowka na kolankach Gerorgiego, a nóżki u Lee'ego (tak to sie pisze ? Bo zwatpiłm :D)
    Nie ma to jak się wyróżniać w tłumie, szta bez naszywki musi być :>
    RAVENCLAW <3 coś tak przeczuwałm, że tam trafi xd
    Luna jak zawsze pokręona *.*
    A i jeszcz
    1) kogo tam spotkał ? :o
    2) co on miał w tej łapie ?
    Omnomnomnom *__* Czekam na nstepny rozdział z niecierpliwością i nie moge sie doczekać, aż wreszcie powiesz (napiszesz) o co chodzi Gerogowi i Martinównie :3
    Weeeeny życzę :*
    Pozdrawiam
    ~Hermionija <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbym teraz napisała to byś straciła przyjemność z czytania. Więc dowiesz się.
      Harry jak Harry.
      Tak, Rose miała wygonie. Również bym nie odmówiła xD xD. Co do imienia Lee, to nie wiem, ale chyba tak :D.
      Oryginalność zawsze spoko ;).
      Ravenclaw to mój dom, więc chciałam, w moim pierwszym blogu główna bohaterka była al'a ja więc, iż będzie kruonem to kwestia czasu xD.
      Bo to Luna i za to ją się lubi xD.
      1) Osobę xD,
      2) rzecz :D,
      Tak wiem moje odpowiedzi, po prostu rewelacja :D. Ale wszystkiego się dowiesz czytając rozdziały. Co do George'a i Martin'ówny to poczytasz... tylko nie do końca bardzo szybko xD. Wątek specially Black, która też nie wie o co chodzi ^^. I jak mnie nie zaavaduję za Pottę to się dowiecie niebawem <3.
      Dziękuję ;D
      Również pozdrawiam !

      Usuń
  6. Ochh, Olie <3
    Nie no,rozdział jest megaaa :3
    Pisz szybko kolejny ;)
    Wenyy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ;) Też lubię Olie'go. Aktualnie zajęłam sie one shot'em, więc nic nie zdążyłam napisać. Ale za niedługo biorę się do pisania. Pozdrawiam.

      Usuń
  7. Wpadam tu pierwszy raz, całkowicie przypadkowo, a tu takie miłe zaskoczenie - widzę, że masz mój blog na liście :D
    Pewnie zauważyłaś, ale pojawiło się nn (Prawdziwe szczęście odnajdziesz w oczach... itd xd). No nieważne. Fakt faktem nie mogłam przepuścić takiej okazji i nie skomentować ci rozdziału. Oto jestem! Wpis przeczytany <33 Mozę zacznę od samiutkiego początku?

    Rose i George mają plan :33 Uwielbiam knowania więc nie mogę się doczekać co z tego wyniknie ;D
    Podoba mi się to, że tak wspaniale opisujesz relacje z jej rówieśnikami *o* Wszystko jest takie niesamowite i realistyczne <33
    Rose lubi Lunę, Rose jest w moim domu! :33 Yey! Muszę się trochę pocieszyć :D
    Uroczy sposób mówienia dobranoc :33
    List do rodziców :) Szybko lata ta jej sówka :D
    A no i... to zakończenie! Myślę, że mam prawo się domyślać, ale nic nie mówię. Czekam niecierpliwie!
    Rozdział był wspaniały! Liczę na to, że szybko dodasz nn :D

    Jakbyś chciała zapraszam cię serdecznie na drugiego bloga , jest na nim rozdział 5. Jeśli znalazłabyś czas proszę o zostawienie komentarza :33 Byłoby bardzo miło ♥
    http://story-from-mount-olympus.blogspot.com/

    Pozdrawiam!
    Weny, weny i jeszcze raz weny! ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że jest nowa notka i za niedługo ją przeczytam xD.
      Plan Rose i George'a no będzie miał znaczenia. Ale jest głównie wsadzony po to, aby PEWNA osoba (czytaj Black) w końcu była happy i nie nękała mnie na temat wątku Carmen & Fred. Ale jak to się skończy to nie wiem czy będzie skakać z radości xD.
      Tak Rose jest u krukonów <3 *żółwik* to też mój dom :D.
      Aww bo to Śnieżka xD.
      Oczywiście masz prawo, ale to raczej ostatnia osoba o której byś pomyślała, chyba, że się mylę xD.

      Dziękuje, za tak miłe słowa.
      Pewnie, że w wolej chwili przeczytam twojego bloga, ale najpierw muszę nadrobić ten o Belci xD.
      Również pozdrawiam i życzę weny !

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Epilog.

47. „W tym świecie nawet ściany mają uszy.”

50. „Uratowana przed demonem, który wysysał resztki sił życiowych z otoczenia.”