23. „Tracę wiarę w ludzi.”


                      Gdy się obudziłam było dość wcześnie. Nie wiem która była dokładnie, ale moje powieki były tak ciężkie, że nie miałam siły ich otwierać. Przybliżyłam się do mojego ukochanego świniopysa z zamiarem zdrzemnięcia się jeszcze. Usłyszałam jedynie urywek rozmowy.
- I co z nimi zrobimy ?
- Mam pomysł. Ale niech jeszcze chwilę pośpią.
Nie rozpoznałam kto tak rozmawia, gdyż znalazłam się w krainie Morfeusza.
I nagle bum. Przebudziłam się, ale nie było mnie w namiocie. Zostałam wrzucona do jeziora. Tak, jakiś idiota wrzucił mnie jak spałam do wody. Wstawałam cała czerwona ze złości. Długo nie szukałam sprawcy. Gdyż cała roześmiana Carmen stała na brzegu. Nie wytrzymałam wybuchłam.
- Oszalałaś ?! Zgłupiałaś już do reszty ?! Dlaczego mnie wrzuciłaś ?! - krzyczałam.
- Powiedziałam, że za te włosy – pokazała na swój różowy odcień – będzie zemsta.
- Przesadziłaś ! A co jeśli bym się utopiła, zakrztusiła wodą lub coś ?! Poza tym to nie była moja wina ! Zgubiłam pierścień nie specjalnie !
- Ale zgubiłaś !
- Carmelito Black nie wkurzaj mnie jeszcze bardziej ! - aż kipiałam ze złości.
- Nie nazywaj mnie tak ! - teraz oaza spokoju połączona ze śmiechem, sama zmieniła nastrój.
Zaczęłam wychodzić z wody. Jakby mnie nie powstrzymali byliby świadkami zbrodni. Cała przemoczona i wytrącona z równowagi krzyknęłam jedynie.
- Nie odzywam się do ciebie !
- Ja do ciebie też ! - powiedziała równie głośno i obie odeszłyśmy w swoją stronę.
Z daleka można było jeszcze usłyszeć silną wymianę zdań, co można śmiało nazwać kłótnią między Hemioną i Ronem. Z urywki rozmowy usłyszałam jedynie, że kłócą się o mnie i Carmen. Ron uparcie mnie broni, za to Hermiona broni jak lew brunetki.
W tamtym momencie każdy kto do mnie podszedł był narażony na uszkodzenia cielesne i morderczy wzrok. Odważnym okazał się jedynie George. Nieśmiało podszedł i mocno mnie przytulił. Nie obchodziło go to, że cały będzie mokry. A przebranie się w takim napływie emocji całkowicie wypadło mi z głowy.
- Zmień ubrania, bo się przeziębisz – mówił z troską, nie byłam na niego zła, ale najlepiej było mi rozładować na kimś swoje emocję.
- Idź sobie ! Przestań cały czas za mną chodzić i udawać, że Ci na mnie zależy. Tak, owszem jak na przyjaciółce, ale teraz potrzebuję być sama ! Przebiorę się kiedy będę chciała, nikt mi nie będzie rozkazywał. Może ty też brałeś w tym udział, aby po prostu mnie wrzucić do jeziora ! Nie chce Cię widzieć. - powiedziałam kilka słów za dużo, nie chciałam go obwinić po prostu potwornie byłam zła na Black'ównę. Nie myślałam wtedy zbytnio co mówię, zwykle tak mam kiedy ponoszą mnie uczucia.
- Po prostu się martwię i jak mogłaś pomyśleć, że ja to wymyśliłem.
Nie odpowiedziałam mu nic. On był niczemu winny. To na szatynkę byłam zła, nie na niego. I widać moje słowa go zraniły.
- Najpierw w nocy zakradasz się do mojego namiotu, przytulasz się do mnie przestraszona. A teraz wrzeszczysz na mnie obwiniając mnie o całe zło świata – tym razem to on podniósł ton głosu.
- Ale jak to ? Nie przyszłam przecież do ciebie. - wydukałam zdezorientowana.
- Przyszłaś. Rano się obudziłem, a ty spałaś przytulona do mnie.
- Pomyliły mi się namioty – głośno powiedziałam swoje mysli.
Teraz on był zdziwiony.
- A do kogo chciałaś trafić ?
- Gdy się boimy, a jesteśmy blisko siebie zawsze jedna idzie do drugiej. Myślałam, że ty to Carmen i położyłam się koło niej, bo śniły mi się koszmary związane z tą głupią historyjką – teraz już byłam spokojna.
On jednak wciąż czuł się urażony tym co wcześniej powiedziałam. Przyszedł mnie pocieszyć, zamartwił się o mnie, a ja na niego nakrzyczałam.
„Idiotka, po prostu idiotka.” Pomyślałam.
Chciał już odejść, ale mu nie pozwoliłam. Chwyciłam go za rękę i wyszeptałam.
- Przepraszam, nie chciałam tego powiedzieć. Rozładowałam na tobie wszystkie negatywne emocję.
- Przeprosiny przyjęte – w jego oczach znowu można było dostrzec radosne ogniki.
- Wracajmy już.
Tak też zrobiliśmy, szliśmy w milczeniu. Nie była to niezręczna cisza. Nie wiem jaka, ale przyjemna. Lubiłam być w jego towarzystwie, mimo że nie ma dla nas większej przyszłości niż przyjaźń. Gdy już doszliśmy do namiotów, weszłam do swojego i się w nim przebrałam. Wyszłam już w świeżych ciuchach. Kiedy zobaczyłam moich przyjaciół zajadających się przepysznymi specjałami, które wcześniej dała nam Molly burczało mi w brzuchu. W tym momencie przypomniałam sobie, że nie jadłam śniadania. Podeszłam do nich i złapałam przyrządzoną kanapkę z szynką i usiadłam jak najdalej Carmen. Znam ją pewnie żałowała teraz, że wrzuciła mnie do jeziora, ale ani moja, ani jej duma nie pozwalają nam na przeproszenie siebie nawzajem.

~Perspektywa Harry'ego~

                 Zwykle zachowują się jak siostry, często mówią coś wspólnie wywołując podziw i zdziwienie, a teraz najchętniej skoczyłyby sobie do gardeł. W sumie nie wiem o co dokładnie się pokłóciły, chyba, że chodzi o te włosy i plan obudzenia Rose. Możliwe. Z zamyśleń wyrwał mnie cichy głos Ginevry.
- Musimy coś z tym zrobić.
- Ale co ? - zapytałem.
- No nie wiem, ale coś na pewno.
Tylko przytaknąłem. Resztę biwaku spędziliśmy w miarę przyjemnej atmosferze. Pomijając Martin'ównę i Black'ównę, które unikały się jak ognia. A przy każdym spotkaniu obdarzały się morderczym spojrzeniem, którego sam bazyliszek by się nie powstydził. Tak też minęła reszta słonecznego dnia. 

~~♥~~

Gdy wróciliśmy do Nory, Rose pobiegła na górę się spakować, a Carmen pożegnała się i teleportowała, wcześniej odzyskując różdżkę.
- Tracę wiarę w ludzi - powiedziałem z politowanie.
- Ta kłótnia jest nie do zniesienia - odezwała się ruda.
- Chyba mam pomysł – zabłysła mi „żarówka” nad głową.
- Jaki ? - dopytywała się Mionka.
- Zobaczycie.
Zrobiły teatralny foch, a ja już chciałem im powiedzieć, ale z góry zeszła blondynka. W rękach trzymając rzeczy i Śnieżkę.
- Pomogę Ci – odrzekł Ron.
Wziął od niej bagaże, a ja szybko zapytałem.
- Co robisz w ostatni dzień wakacji ?
- Olie przyjedzie będę musiała się nim nacieszyć i pakuję się do Hogwartu. A co ?
- Olie to kolejny z twoich braci ? - zapytała Hermiona.
- Nie, to najlepszy przyjaciel i jednocześnie mój kochany debli. A co to, komisariat ? – zachichotałam.
Zignorowałem to.
- No dobra, no to moje urodziny zrobimy wcześniej. Zapraszam Cię na moje małe święto 30 lipca.
- A będzie Carmen ?
- Nie – powiedziałem i skrzyżowałem palce za plecami, tak aby nie widziała, jednak nie byłem najlepszym kłamcą i chciałem wszystko wygadać, ale na szczęście przerwała mi Martin'ówna.
- To z chęcią – uśmiechnęła się pogodnie.
Pożegnała się z nami i państwem Weasley, wszystkich mocno ściskając. Jeszcze zabrała swoje rzeczy od Rona, nie zapominając o różdżce i już jej nie było. A my usłyszeliśmy jedynie huk charakterystyczny do transportacji.

~Perspektywa Rose~

Stałam na środku salonu. Wszyscy jak tylko mnie ujrzeli rzucili się na mnie.
- Nawet nie wiedziałam, że tak za mną tęskniliście – uśmiechnęłam się łobuzersko.
- Cieszę się, że już wróciłaś. A teraz idź do sąsiadów, ktoś nie widział Cię przez wakacje i od dwóch dni nas nachodzi - powiedział tato.
Pisnęłam „Czyżby to Oliver wcześniej wrócił ?!”.
Szybko wybiegłam przed siebie i zadzwoniłam do jego drzwi. Tak to on. Gdy tylko otworzył mi drzwi mocno rzuciłam się w jego ramiona.
- Oliverze Holins łaskawie, głuptasie ty mój, nie mogłeś do mnie wysłać sowy ?!
- Rosalie Martin, chciałem Ci zrobić niespodziankę – uśmiechnął się nonszalancko i znowu mnie uściskał.
- Tak bardzo się za tobą stęskniłam, ale jak mnie udusisz to się tobą nie nacieszę.
- Przepraszam i ja za tobą też. Nic się nie zmieniłaś.
- Kochany jak zawsze, a może wpuścisz mnie do środka. A po za tym nie widzieliśmy się tylko 2 miesiące, ale ty też się nie zmieniłeś.
- Gdzie moje maniery. Proszę wejść milady. - ukłonił się nisko, na co ja się zaśmiałam.
- Nie wygłupiaj się.
- A pamiętasz o corocznym 31 lipca ?
- Jak mogłabym zapomnieć.
Reszta dnia upłynęła mi cudownie. Zapomniałam już o kłótni z Carmen. Przy Olie'm zapomniałam o wszystkim on zawsze miał dla mnie czas i wysłuchał mnie nie ważne czy w dzień czy w noc. Co wakacje wyjeżdża do babci, gdzie nie można puszczać sów, taki wypoczynek. Ale co poradzić, dlatego zawsze 31 należał i należeć będzie do nas. Około 21 wróciłam do siebie i ległam w gruzach.

~A więc przejdźmy do ostatniego dnia wakacji. W międzyczasie były urodziny Potter'a, gdzie podstępem ściągnął dwie skłócone przyjaciółki, przez co się pogodziły. ~

                  Obudził mnie budzik informując, że jest już 10, a za godzinę mam spotkanie z Oliverem. Spojrzałam jeszcze na zegarek i uświadomiłam sobie nieszczęsną prawdę
„No nie jutro trzeba będzie rano wstawać, ale za to będzie Hogwart.”
Usiadłam na łóżku i zauważyłam Diabła za oknem. Wpuściłam czarną sowę i dałam jej krakersa.

Słonko, jak tam po imprezce ?
Ta kłótnia była niepotrzebna
i mimo że już się przepraszałyśmy setki razy wczoraj
to wciąż przepraszam,
ale następnym razem jak nazwiesz mnie Carmelitą to nie ręczę za siebie.
Może coś dzisiaj porobimy ?
Ostatni dzień wolności.
Całuję Carmi.

Szybko chwyciłam pióro i napisałam na odwrocie.

Ja też przepraszam, znowu.
Impreza jak impreza,
 Ognista lała się litrami.
Zapamiętam jak będę chciała Cię rozzłościć
Carmelito.
Nie no żartuję.
Niestety umówiłam się z Olie'm jak co roku ten dzień jest nasz.
Pozdrawiam Rose i do jutra.

Wypuściłam sowę i szybko podbiegłam do szafy. Wyciągnęłam letnią sukienkę i jakieś baleriny. Sukienka była bez ramiączek, biała, cała w koronkach z różowym paskiem. Po chwili weszłam do łazienki i wykonałam poranne czynności, po czym ubrałam, dodałam lekki makijaż i poszłam do pokoju po szczotkę. Rozczesałam włosy i różdżką je pofalowałam.
„Od jutra brak magii poza Hogwartem.”
Trochę posmutniałam, ale tylko na momencik. Później szczerze się uśmiechnęłam i zobaczyłam Kropkę dziobiącą w szybę. Szybko ją wpuściłam i zobaczyłam liścik.

Tick tack

I uśmiechającego się od ucha do ucha Olivera stojącego w oknie. Wystawiłam mu język i bez odpowiedzi wypuściłam sowę. Zeszłam na dół i przywitałam się z wszystkimi. Chwyciłam grzankę z dżemem i torebkę, która pozornie była mała. W rzeczywistości miałam tam galeony, różdżkę i na wszelki wypadek funty. Wyszłam z domu i uściskałam mojego ukochanego sąsiada.
- Kobiety...
Za co walnęłam go delikatnie w żebra, łokciem.
- A to za co ?
- Za nic – uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam ukazując rząd białych zębów.
Zaczął mnie łaskotać, a ja przez salwę śmiech zdążyłam jedynie wydobyć.
- S-stop, biała flaga. Poddaję się.
W końcu przestał.
- To co gdzie idziemy najpierw ?
- A chodźmy do mugolskiego świata na jakiś film.
- Okej.

~~♥~~

            Teleportowaliśmy się pod kino, no może trochę przed aby mugole się nie zorientowali. Chwyciłam go za rękę i szliśmy tak. Jako repertuar była jakaś kiepska komedia i ckliwe romansidło.
- No to na co idziemy ? - zapytałam.
- Yyy... nie wiedzę kina akcji... to może chodź na...
- Romansidło - dokończyłam.
- Chciałem powiedzieć komedię, ale niech ci będzie.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
Kupiliśmy bilety i ten romantyczny stek bzdur wydał nam się śmieszny. Po 2 godzinach ekranizacji poszliśmy do kawiarni. Gdy już zamówiliśmy kawy i ciastka zaczęły się z rozmowy na temat Hogwartu i tych wszystkich mniej i bardziej istotnych szczegółów. Zwierzyłam się mu z moich niepewnych i bez wzajemności uczuć do jednego z bliźniaków, a Olie mi poradził.
- To jego strata, skoro nie dostrzega, że jesteś najlepsza.
- Mówił Ci ktoś kiedyś, że jesteś Cię uwielbiam ?!
- Raz, może dwa – uśmiechnął się łobuzersko.
Reszta dnia minęła na prawdę udanie. Przy fontannie bawiliśmy się jak małe dzieci. Holins kupił mi śliczną czarną branzoletę, która na środku miała koniczynkę.
- Na szczęście – dodał.
- Jaki gentelmen.
Uśmiechnęłam się i szliśmy dalej. Cieszyliśmy się swoim towarzystwem zapominając o problemach i szarej nudnej rzeczywistości. Tak przez całe wakacje za nim tęskniłam najbardziej rozumieliśmy się bez słów. Znamy się całe życie, zawsze mogę na niego liczyć. Teraz i on idzie do Hogwartu, a widzieć się będziemy jeszcze częściej wręcz codziennie. Na samo wspomnienie się cieszyłam.
„Tak jeszcze się spakować i jestem gotowa.”
Robiło się późno, więc postanowiliśmy resztę dnia spędzić w domu, żeby rodzice się nie martwili. Oliver teleportował się do mojego domu, a ja do jego.

~~♥~~

Kiedy wyszłam kierując się do tam gdzie znajduje się Olie, ten mnie zatrzymał.
- Nie wchodź tam.
- Dlaczego ? Coś się stało ? - zapytałam przerażona okolicznościami.

-------------------------------------------------------------------------------------------------
No i oto jest nowość. Rozdział... mi się podoba, ale to już w oceńcie. Dedykuję go wszystkim czytającym. Wszystkie zaległe rozdziały nadrobię, jak tylko znajdę chwilę czasu. 
Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, to naprawdę pomaga w pisaniu, nawet anonimowe. Wyraźcie swoją opinię :D .
Pozdrawiam !

Komentarze

  1. Super. Straszniee mi się podoba. Nie mogę doczekać się następnego. Jak tak dalej pójdzie to stworzysz 8 część Harrego. =)
    ~Ania~

    OdpowiedzUsuń
  2. No musiałaś w tym momencie ? -.-
    No co się stało ? O co chodzi ?
    Słodki ten Olie *.*
    Ale Georgie i tak lepszy <3
    Carmenlito ;D No jebłam ;>
    Czekam na kolejny rozdział ;3 Mam nadzieję, że szybko dodasz ;>

    Pozdrawiam i weny życzę
    ~Hermionija <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam ^^.
      Dowiesz się w nowym rozdziale. :D
      Bo Georgie to Georgie ;)
      Hah :)
      Jak napiszę i poprawię to dodam :)

      Również pozdrawiam !

      Usuń
  3. Hahahaha. A jednak szujo napisałaś GENTLEMAN. Bwahahahahahah. Jestem dumna z siebie. (czyt. Carmi). Btw. cudowny pomysł, a już w następnym SCOTTIE *w* Skarbie świetny rozdzaił.
    Kocham , pozdrawiam i ponaglam *w*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cii... bo to lepiej wygląda, chodź wolę dżentelmen. Och nie bądź taka skromna. xD Tak w następnym Scott :D Dziękuję łomie c: Też kocham i pozdrawiam :D.

      Usuń
  4. Dzisiaj przeczytałam całego twojego bloga.
    Żałuję, że dopiero teraz się na niego natknęłam.
    Jest świetny! Chciałabym pisać tak jak ty *.*

    Przy okazji zapraszam do siebie:
    http://victoria-montrose-hogwart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj :)

    Ja jak zwykle mam jakieś opóźnienie w komentowaniu i dziwne tłumaczenie na swoją nieobecność. Po prostu choroba mnie zjada na każdym kroku i dalej smarkam niż widzę ^^

    Carmen ma bardzo trafne pomysły, wrzucić Rose do wody i do tego się na nią obrazić. Podejrzewam, że dziewczyna dobrze wiedziała, że tylko Cramen maczała w tym palce i bez potrzeby wyładowała swoją złość na chłopaku ^^ Ale szybko zażegnali spór i bardzo mnie to urzekło ;]

    Podobał mi się pomysł z kinem. Dość nietypowy sposób przedstawienia czarodziejów mieszających się w tłum mugoli w kinie ;D

    Czekam na dalszy rozdział,
    pozdrawiam,
    Liley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :)

      No to zdrowiej !
      Tak, bo to Carmen jedyna w swoim rodzaju xD Zgadza się Rose dobrze wiedziała, że tylko Black'ówna brała w tym udział, ale potrzebowała wyładować na kimś negatywne emocje, padło na George'a.
      Kino zawsze spoko xD.

      Również pozdrawiam !

      Usuń
  6. Fajne. Wrzucenie Rose do wody. Oryginalne, nie ma co xD Ciekawe wplecienie kina mugolskiego. Bardzo trafne. ;D Czekam na nowy rozdział.
    PS U mnie NN.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, ale ja nie wiem co zrobiłabym za taką pobudkę xD Dzięki.

      Usuń
  7. Piszeszświetnie ! Przeczytałam wszystkie rozdziały w całą noc i było warto ! Niech Rosei George już będą parą ! Kiedy następna notka ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D Nieprzespana noc zawsze spoko xD
      Wszystko w swoim czasie :) Następna będzie w czwartek lub piątek. Pozdrawiam !

      Usuń
  8. Świetny rozdział, zresztą jak zawsze <3
    Nie mogę się już doczekać kiedy Rose i Georgie będą parą :)
    Kiedy on do niej przyszedł by ja pocieszyć cały czas myślałam ,,Co tak stoisz i ględzisz? Pocałuj ją!!" No ale cóż, rozczarowanie xD
    Pozdrawiam, i życzę weny, weny i jeszcze raz weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ♥
      Na to możesz jeszcze trochę poczekać, bo w Hogwarcie będzie zamieszanie xD
      Tak pocałunek najlepszy sposób, aby uciszyć, a zarazem pocieszyć kobietę :D. Ale ta niepewność w uczuciach go powstrzymała. A widzisz pocałunek byłby taki przewidywalnu ^^. Również pozdrawiam !

      Usuń
  9. Po prostu super ♥
    Olie <333 Uwielbiam gościa :D
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Epilog.

47. „W tym świecie nawet ściany mają uszy.”

50. „Uratowana przed demonem, który wysysał resztki sił życiowych z otoczenia.”