22. „Ludzie powariowali.”

- Chodź szybko na dół – odezwała się ruda.
- Ale po co?
- Zobaczysz! - krzyknęła i pociągnęła mnie za rękę.
Zdezorientowana szybko chwyciłam szlafrok i szłam dalej. Po drodze słyszałam śmiech połączony z krzykami. Gdy już zobaczyłam o co jest to całe zamieszanie, momentalnie zaczęłam śmiać się jak wariatka. Na środku salonu stała Carmen Black, zła jak osa i trzymana przez Freda, aby kogoś przypadkiem nie zabić. Co tam Azkaban jej się można teraz było przestraszyć bardziej. Chodź ten mord w oczach wydawał się straszny jednocześnie zabawny. W sumie wyglądała normalnie.. no może pomijając czerwoną ze złości twarz i … włosy, które były RÓŻOWE.
- Czekaj … coś się w tobie zmieniło … ale nie mam pojęcia co – mówiłam przez śmiech – nowy lakier do paznokci, cień do powiek.. no chyba nic więcej – droczyłam się z nią.
- Jest jeszcze jedna opcja... MAM  różowe włosy! - krzyknęła.
- Naprawdę? Nie zauważyłam – mój śmiech zamienił się w łobuzerski uśmiech.
- Jak Cię dorwę! - mówiła szarpiąc się z Weasleyem.
- Mnie? Dlaczego mnie? Co Ci się w ogóle stało? - zaczęłam zadawać „lawinę pytań”.
Jej twarz przybrała teraz kolor szkarłatu. Ale już przestała się wyrywać, więc ją puścił.
- No to powiem wam w skrócie ! Pamiętasz ten pierścionek, który zgubiłaś?! A chciałaś go użyć na Billu?
- A więc to przez to. Ale jak ? - podsumowałam, ale gdy spojrzałam na innych można było zdać sobie sprawę, że nie mają zielonego pojęcia o co chodzi.
- Czytałam „Odwet”, leżąc wygodnie na moim łóżku. Jak ja zagłębiłam się w lekturze przyszedł Rudolf, który aktualnie robił pranie. Znalazł to – pokazała na pierścień i mówiła dalej – i rzucił trafiając w głowę. Musiał się tym bawić i to rozbroić, dlatego nawet przy lekkim uderzeniu zadziałało. Jak już zdążyłaś się domyślić, dlatego moje piękne brązowe włosy stały się takie ohydne. Chyba je wczoraj ze 100 razy myłam i nic - westchnęła ciężko i wydała bliżej nie określony dźwięk.
- Trzeba było użyć groszków „pink lan”, czyli antidotum – w tym momencie lekko uderzyła się ręką w głowę – A skoro tego nie użyłaś w czasie 1 godziny będziesz musiała tak chodzić, aż twoje włosy odzyskają normalny kolor.
- Ale gdybyś tego nie zgubiła twój brat chodziłby w tym kolorze, NIE JA! Pamiętaj pociąg zemsta już ruszył.
Na to porównanie wszyscy wybuchli śmiechem, nawet Carmen się zaśmiała. Niestety jej chichot nie był przyjazny. "Zaatakuje zapewne w najmniej spodziewanym momencie".
- Tak jasne, też cię kocham. A teraz pozwólcie, idę się ubrać.
Nie czekając na odpowiedź ruszyłam na górę. Uśmiechając się od ucha do ucha na wspomnienie wyglądu Carmen. Szybko podeszłam do szafy i wyciągnęłam pomarańczowe spodenki i niebieską bluzkę z falbankami. Po czym ruszyłam do łazienki w której zrobiłam wszystkie poranne czynności, ubrałam się i uczesałam, ale zostawiając rozpuszczone włosy. Nie zapominając także o lekkim makijażu, gdy byłam już gotowa pani Weasley właśnie wołała na śniadanie. Kiedy znalazłam się w jadalni nigdzie nie widziałam Blackównej.
- Gdzie Carmen? - zapytałam.
- Na wieść o biwaku teleportowała się – odpowiedziała cała w skowronkach Mionka.
„Miałam jej powiedzieć” ochrzaniłam się w myślach.
- No jedzcie, bo wam wystygnie ! - ponagliła nas Molly.
Nałożyłam sobie sałatki i szybko ją zjadłam, popijając kompotem pani domu. Nie mogę uwierzyć, że jestem tu, aż 2 tygodnie, a to jest ostatni dzień. Stęskniłam się już za rodzicami, a nawet braćmi, ale tutaj też było mi dobrze. Znalazłam nowych przyjaciół i poznałam uroczych ludzi. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie huk charakterystyczny dla teleportacji. Przede mną pojawiła się Carmen z torbą podróżną. Jej twarz była już normalna widać, że się uspokoiła, ale włosy wciąż były różowe. „Jakby widziała ją Tonks to by się uśmiechnęła. Ale nie przez to, że śmiesznie wygląda, ale uznała by ją za metamorfaga”. Uśmiechnęłam się na tą myśl. Piwnooka podejrzanie cały czas szczerzyła się łobuzersko, było wiadome, że coś knuje w tej małej mózgownicy. Ale znając życie sama nie wie co. „Przyjdzie z czasem” tak zawsze mawia, kiedy mamy coś wymyślić. Nie miałam czasu zastanawiać się co tam jej chodzi po głowie, gdyż to kobieta bardzo nie obliczalna, więc szybko pobiegłam na górę się spakować. Z momentem kiedy przekroczyłam próg pokoju Ginny zobaczyłam je „latające” po pokoju i pakujące swoje rzeczy. Pozornie małe torby mieściły wszystkie ich klamoty. Gdy tak stałam przyglądając się im, zauważyła mnie ruda i podała mi jakąś torbę, a wtedy i ja zaczęłam ładować swoje graty. Po 20 minutach byłyśmy już gotowe z dołu można było słyszeć chórek chłopaków i Carmen, którzy wołali nas, abyśmy się pośpieszyły. Musiałyśmy się jeszcze przebrać w kąpielówki. Szybko chwyciłam swoje i weszłam do łazienki. Założyłam dwuczęściowy niebieski strój z jakimś białym wzorkiem, później nałożyłam swoje normalne ciuchy i wyszłam. Kiedy byłyśmy gotowe, zeszłyśmy, a oni przestali marudzić. Pożegnaliśmy się grzecznie z pozostałymi domownikami i ruszyliśmy w drogę nad jezioro.

~~♥~~

 Ginevra wszystko miała najszczegółowiej zaplanowane.

- najpierw jezioro,
- potem spacer,
- zabawa w pobliskim lesie,
-  a gdy już się ściemni jakaś gra.

Powtarzała to cały czas dodając jakieś podpunkty, gadała, gadała i gadała. Nawet nie spostrzegła się gdy poszła przodem razem z Harrym. A my w końcu w spokoju zaczęliśmy rozmowę. Chichotaliśmy pod nosem na widok Potter'a, który musi wysłuchiwać monologu Gin. W końcu dogoniliśmy ich, sprytnie zmieniając temat rozmowy. Widać było wdzięczność na twarzy Harrego kiedy przerwaliśmy jego dziewczynie. Zwartą grupą szliśmy dalej, trzymając się za ręce. Ja chwyciłam Rona i George'a. Śmiejąc się i podśmiewając szliśmy na przód. Nim się obejrzeliśmy byliśmy na miejscu. Jedna zasada.

Zero magii!

„Ludzie powariowali”. Tylko to przychodziło mi do głowy.
Niechętnie na to przystałam, ale dzień zapowiadał się bardzo interesująco, więc nie będzie źle. My, jako dziewczyny przygotowywałyśmy legowisko nad jeziorem. Za to chłopaki rozkładali namioty. Nieudolnie, co przysporzyło nam mnóstwo śmiechu. Harry tak złożył swój namiot, że był nie kształtny, ale stał. Rona rozwali się po chwili. A bliźniacy mocno wkurzeni, że im nie wychodzi zaczęli udawać duchy. Dzięki naszej pomocy wszystko wyglądało dobrze, były 3 namioty w których mieściły się 3 osoby. Jak na razie nie przejmowaliśmy się kwestią 'kto gdzie śpi'. Zdjęłam niepotrzebne ubrania tak, że zostałam tylko w stroju kąpielowym. Od razu wskoczyłam do wody. Niestety straciłam równowagę i wywaliłam się prosto na Freda. No cóż życie, on zaczął się śmiać, a chwilę potem wziął mnie na ręce. Nie wiedziałam co chce zrobić, szybko owinęłam swoje ręce wokół jego szyi, aby nie mógł mnie puścić, gdyż zapewne to było jego zamiarem. Przytuliłam się do jego klatki piersiowej, a kiedy zadał sobie sprawę, że nie puszczę, zanurkował ze mną. Nie wzięłam głębokiego wdechu, więc szybko wypłynęłam na powierzchnie.
- Zwariowałeś?! Chcesz mnie utopić?! - krzyknęłam.
- No przecież, że nie. Szkoda tracić taką ładną buźkę, ale się mnie mocno trzymałaś. Taka siła wyższa wrodzonego żartownisia.
- Bo chciałbyś mnie pewnie rzucić do wody.
- Może. - Zrobił jeden ze swoich uroczych minek i już nie byłam zdenerwowana, po prostu zaczęłam się śmiać.
Jako rewanż zaczęłam go chlapać. Bawiliśmy się świetnie jak małe dzieci. Gdy Fred chciał przetrzeć mokre oczy, ja chciałam go wywalić. Gdy tak cicho podeszłam do niego od tyłu ktoś mnie chwycił. Momentalnie spojrzałam w tył. Zobaczyłam śmiejącego się Harry'ego szepnął mi do ucha.
- Co chciałaś zrobić?
- Wywalić lub połaskotać.
Zaśmiał się i dodał.
- Spójrz na George'a i Carmen.
Po czym odszedł. Tak też zrobiłam zauważyłam, że bacznie się nam przyglądają. Carmen nie była zadowolona. Ale cóż, przeżyje. Zwróciłam się w stronę Freda, który wciąż chciał się bawić.
- Zawieszenie broni! - krzyknęłam.
Przestał się wydurniać, a ja podeszłam pod niego bliżej.
- Berek! - powiedziałam, lekko go szturchając.
Zaczęłam uciekać, tak abyśmy wyszli na brzeg. Zmęczona biegiem przystanęłam, złapał mnie i zaczął się śmiać.
- I co teraz? - powiedział śmiejąc się.
- Może mnie puścisz? - Zaproponowałam z nadzieją.
- Niee. - Okręcił mnie wokół własnej osi. A gdy się zatrzymał odpowiedziałam.
- To co chcesz w zamian? - zapytałam.
Przystawił policzek, a ja lekko go cmoknęłam. Uwolnił mnie i poszłam do Carmen.
- Co ty wyprawiasz? - powiedziała oburzona całym zajściem.
- Ja? Bawię się. Teraz ty. - odpowiedziałam.
Zauważyłam zbliżającego się Weasleya. Już chciał mnie wciągnąć do wody kiedy powiedziałam.
- Weź Carmen.
Tak też zrobił i teraz oni zaczęli się chlapać i wygłupiać. Usiadłam na kocu i zajrzałam do kosza z jedzeniem. Wyciągnęłam wodę i napiłam się. Później zamknęłam oczy i się położyłam. Gdy je otworzyłam zauważyłam George'a stojącego nade mną.
- Słucham – powiedziałam.
- Chodź – ujął mi dłoń.
- Gdzie? Po co?
- Zobaczysz.
Wydawał się strasznie tajemniczy, oddaliliśmy się od tamtego miejsca i przystanęliśmy. Zobaczyłam, że coś mu leży na sercu.
- O czym chcesz pogadać? - zapytałam.
- Ten.. no... podoba Ci się Fred ? - zapytał się nieśmiało.
Zaśmiałam się, kompletnie się tego nie spodziewałam.
- Co Ci strzeliło do głowy? Nie podoba mi się Fred Weasley. Coś jeszcze?
- Nie. – Uśmiechnął się.
- Zatargałeś mnie tutaj, tylko po to aby się o to spytać?
- W sumie, to tak.
- A dlaczego nie mogłeś tam?
- Bo tam są wścibscy podglądacze i podsłuchiwacze.
Na co ja zachichotałam i wróciliśmy nad jezioro. Wszyscy weszliśmy do wody robiąc dziwne akrobację. Próbowaliśmy zrobić małą piramidę. A skończyło się moim pięknym skokiem do wody z samego szczytu. Później przebraliśmy się w namiotach i już kiedy byliśmy suszy poszliśmy na spacer do lasu. Podziwialiśmy przyrodę, już nie było tak jak na początku wakacji, teraz czułam się bezpieczna. Tak spacerowaliśmy i bawiliśmy się, aż się ściemniło. Zrobiliśmy małe ognisko i usiedliśmy robiąc pianki i kiełbaski. Było cicho. Za cicho. Wyciągnęłam MP3 i puściłam pierwszą lepszą piosenkę.
Po tym leciały jeszcze piosenki Fun i innych wykonawców, które miałam na play liście. Rozmawialiśmy się w najlepsze. Odpuściliśmy sobie zabawę i zaczęliśmy opowiadać sobie straszne historie. Wyłączyłam muzykę, a wieczór strasznych opowieści zaczęła Carmen.

         Pewnego wietrznego dnia pewny chłopiec spieszył się do szkoły,szedł przez skrót ciągnący się przez las. Nagle zatrzymał się słysząc dziwny szelest. Odwrócił się i zobaczył małą chatkę, ciekawość wzięła górę i zaglądnął przez okno. W środku było czerwono jakby wszystko było we krwi. Podłoga, wszystko, a na jednej ze ścian napis „Nie przychodź tu więcej”. Na następnej „Zapomnij”, na trzeciej „Nie posłuchasz, wiem to”, a na czwartej nic, tylko odciśnięta ludzka dłoń. Przerażony, szybko pobiegł w stronę domu. Nie przejmował się już spóźnieniem. Napotkała ojca, który wkurzony był za to, że nie jest w szkole. Widząc jego przerażenie zbladł. Poszedł za nim do opuszczonej chatki i wyjrzał przez potłuczone okno. Dziwne... wcześniej było całe. Środek był taki jak powinien. Nic niezwykłego. Z niedowierzaniem i chłopak spojrzał. Przecież 5 minut temu było tu zupełnie inaczej. Nie wiadomo, co stało z chłopakiem. Krążą plotki, że...

Urwała. Było już dość późno, a historia wydała się straszna. Przytuliłam się mocno w klatkę piersiową George'a, która okryta była bluzą. Widziałam Mionkę przytulającą się do Rona i Ginny tulącą się do Harrego. Fred słuchał z zaciekawieniem.
- Dokończ – poprosił.
- Na pewno tego chcecie ? - zapytała tonem psychopaty.
- Przestań – powiedziała Hermiona jeszcze bardziej przytulając się do rudzielca.
- Dajesz dalej – ponagliłam.

Krążą plotki, że chłopiec stracił zmysły. Przychodził tak dzień i noc, aż w końcu przerażeni rodzice wysłali go do zakładu psychiatrycznego. Tam ciągle mówił o ręce odbitej na ścianie. Gdy wrócił postanowił wyburzyć przerażającą chatkę. Sam był przy tym, patrzył jak jej deski są niszczone. Uśmiechał się, że jego koszmar się nareszcie skończy. Następnego dnia już z ulgą przeszedł koło tamtego miejsca, nie mógł uwierzyć swoim oczom. To tam stało, jakby nie ruszone. Jakby całego wczorajszego zajścia nie było. Jak przed laty.

Koniec ! - powiedziała – wiem, że mało straszne, ale tylko to wymyśliłam – uśmiechnęła się.
- Mało straszne ? To strach się bać co byś wymyśliła uznając, że jest straszne. - oznajmiła Ginny.
- Nie chcesz wiedzieć – powiedziała.
Uznaliśmy, że musimy się rozśmieszyć, więc zamiast kontynuować wieczór przerażających historii po prostu zaczęliśmy opowiadać sobie zabawne, rozładowując atmosferę. Pozasypialiśmy. Ja w ramionach George'a. Tak mi było miło, ale obudziły mnie delikatne krople deszczu na moim policzku.
- Ej, budzić się, pada ! - powiedziałam zaspanym głosem.
- Faktycznie, no dobra. To ja, Harry i Carmen śpimy w jednym namiocie. George, Fred i Ron razem. Mionka i Rose. Okej ? - zapytała ruda.
- A czemu my nie możemy razem ? - zapytałyśmy razem z Carmen.
- Bo ja też chce mieć jakąś dziewczynę w namiocie – powiedziała stanowczo.
Coraz bardziej padało poszliśmy, więc do namiotów i szybko zasnęliśmy w śpiworach. To głupie opowiadanie dręczyło mnie przez sen. Wyjrzałam przez namiot, tylko kropiło. Ruszyłam w stronę namiotu Carmen... chyba. To chyba ona, władowałam się koło niej i zasnęła.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No cóż na początek przepraszam, przepraszam, przepraszam !
Wiem długo nie dodawałam, ale jak do głowy wpadł mi nowy pomysł to zapisałam prolog nowego odpowiadania. I jakoś tak się złożyło. Chciałam dodać na dzień kobiet, ale nie wypaliło... no cóż kochani <3 macie nowość :D Czy mi się podoba ? Nawet :D Ale to już wy oceńcie. Zdecydowanie lepiej, niż poprzedni rozdział, który był katastrofą. Dedykuje go Black i Harminji Weasley. Cóż mogę jeszcze dodać. Baaaaardzo dziękuje za ponad 4.000 wyświetleń i te cudowne komentarze. Mam nadzieję, że zostawisz komentarz. No cóż dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam !

Komentarze

  1. Hahahahahah. Różowe kłaki. :3 Wolę turkusowe. Poza tym rozdzialik uroczy i ta moja-twoja historia. Mhh. <3 Feel like gawędziarz. Ale takie pytanie. Po jaką cholerę pakujesz Rose do namiotu George'a? Kocham i pozdrawiam. No i dodawaj szybciej cholero. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cii.. xD tak wiem szujo <3 róż jeszcze nie zszedł. Tak wiem zwykle z nas dwóch to ja mówię straszne historię, ale Carmen mi tu bardziej pasowała :D Dowiesz się w następnym jak go napiszę :3 Tak, tak też kocham i pozdrawiam :D :** !

      Usuń
  2. Różowe kłaki ! ;D *.* No jebłam ;d
    Zabawa Rose i Freda <3
    I zazdrosny Georgie *.*
    Historia Carmen, no ciekawie, ciekawie ;d A i dziękuję za dedyk <3

    Pozdrawiam i weny życzę.
    ~Hermionija <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, a różowe włosy jeszcze ma ^^.
      Zabawa, jak zabawa zawsze spoko :D
      I Carmen ^^.
      To to Carmen ma takie pomysły :D
      I również pozdrawiam !

      Usuń
    2. Bo to ja kochaniutka. :***

      Usuń
  3. Genialny rozdział <3
    Sorka, że nie skomentowałam tamtego ;/
    Czekam na kolejny :)

    P.S Wydaje mi się, czy później się okaże, że Rose weszła do namioty Georgia?? xD

    P.S 2 U mnie nowy rozdział :3
    http://it-is-my-little-secret.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D
      P.S. Zobaczysz :D
      P.S. 2 Za chwilę zajrzę ;)

      Pozdrawiam !

      Usuń
  4. Cudny cudny i jeszcze raz cudny *o*
    Jestem tymnaprawde zachwycona . <3
    I te "sweetaśne" Różowe kłaki ;33
    Pozdrawiam Rexi (Ginny Weasley) i zapraszam do mnie na nn -> www.ginny-and-draco-magic-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D Różowe włosy zawsze spoko ;D
      a rozdział za chwile przeczytam :) .

      Usuń
  5. rozdział cudny <4-1
    różoweeeee <3
    ech. czekam na następne + prosze o informowanie ;p
    btw. u mnie nowy rozdział ;)
    daff.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups ... xD Zapomniałam :D Dzięki i zajrzę jak nadrobię inne :) Pozdrawiam !

      Usuń
  6. Super, super, super! *.*
    Już nie mogę doczekać się NN. :)
    Naprawdę świetny rozdział *.*
    Niesamowicie piszesz ;**
    Pozdrawiam. ;) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Cieszę się, że Ci się podoba :D
      I również pozdrawiam.

      Usuń
  7. W zamian za ten zajebisty blog otrzymujesz ode mnie Nominację do The Versatile Blogger
    Szczegóły u mnie http://jejostanirok.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Haha, różowe włosy xD. Rozdział ogółem bardzo fajny i przyjemnie sie czytało ^^
    Pozdrawiiam <3.
    Isiia.
    P.S
    U mnie na blogach nowości. Byłabym wdzięczna za wyrażenie opinii ;**.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Również pozdrawiam :D A mam zaległości na blogach i za nadrabianie będę brała się przez ten weekend ;).

      Usuń
  9. Witaj ^^

    przepraszam, że dopiero teraz. Ale dopiero teraz znalazłam chwilkę czasu na nadrabianie zaległości :)

    Doprawdy, masz naprawdę bujnął wyobraźnie! Rozdział mi się bardzo podobał, był jednocześnie wesoły, a ta historia dość straszna! Ciarki mnie przeszły, nie powiem, że nie ^^
    Motyw z jeziorem też dobry, właściwie to skąd bierzesz takie pomysły?

    Pozdrawiam serdecznie!
    Następnym razem się bardziej rozpiszę ^^
    Liley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć ;)
      Ważne, że przeczytałaś xD
      To, że mam bujną wyobraźnię do chyba dobrze, prawda ?? xD Naprawdę ? Hym ciarki :D To się cieszę, że ktoś to, aż tak odebrał i miał takie odczucia. Moim zdaniem nie jest straszna, no może jakbym tam była to byłoby inaczej :D.
      Jak to skąd :D Z głowy ;)

      Również pozdrawiam i trzymam za słowo xD.

      Usuń
  10. Zostajesz nominowana do The Versatile Blogger ;)
    Wiem, że mnie kochasz skarbie :*
    ~Katherine

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tatarata.. ehh taa... kolejne nominację no nieźle :D

      Usuń
  11. Świetny rozdział <3
    Jak zwykle masz wielki pomysł.
    Powiadom mnie o nowym..
    u mnie nowy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D wielki nie wielki ważne, że jakiś :D Pozdrawiam !

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Epilog.

47. „W tym świecie nawet ściany mają uszy.”

50. „Uratowana przed demonem, który wysysał resztki sił życiowych z otoczenia.”