22. „Ludzie powariowali.”
- Chodź szybko na dół – odezwała
się ruda.
- Ale po co?
- Zobaczysz! - krzyknęła i pociągnęła mnie za rękę.
- Ale po co?
- Zobaczysz! - krzyknęła i pociągnęła mnie za rękę.
Zdezorientowana szybko chwyciłam
szlafrok i szłam dalej. Po drodze słyszałam śmiech połączony z
krzykami. Gdy już zobaczyłam o co jest to całe zamieszanie, momentalnie zaczęłam śmiać się jak wariatka. Na środku salonu
stała Carmen Black, zła jak osa i trzymana przez Freda, aby kogoś
przypadkiem nie zabić. Co tam Azkaban jej się można teraz było
przestraszyć bardziej. Chodź ten mord w oczach
wydawał się straszny jednocześnie zabawny. W sumie wyglądała
normalnie.. no może pomijając czerwoną ze złości twarz i …
włosy, które były RÓŻOWE.
- Czekaj … coś się w tobie zmieniło … ale nie mam pojęcia co – mówiłam przez śmiech – nowy lakier do paznokci, cień do powiek.. no chyba nic więcej – droczyłam się z nią.
- Jest jeszcze jedna opcja... MAM różowe włosy! - krzyknęła.
- Naprawdę? Nie zauważyłam – mój śmiech zamienił się w łobuzerski uśmiech.
- Jak Cię dorwę! - mówiła szarpiąc się z Weasleyem.
- Mnie? Dlaczego mnie? Co Ci się w ogóle stało? - zaczęłam zadawać „lawinę pytań”.
- Czekaj … coś się w tobie zmieniło … ale nie mam pojęcia co – mówiłam przez śmiech – nowy lakier do paznokci, cień do powiek.. no chyba nic więcej – droczyłam się z nią.
- Jest jeszcze jedna opcja... MAM różowe włosy! - krzyknęła.
- Naprawdę? Nie zauważyłam – mój śmiech zamienił się w łobuzerski uśmiech.
- Jak Cię dorwę! - mówiła szarpiąc się z Weasleyem.
- Mnie? Dlaczego mnie? Co Ci się w ogóle stało? - zaczęłam zadawać „lawinę pytań”.
Jej twarz przybrała teraz kolor
szkarłatu. Ale już przestała się wyrywać, więc ją puścił.
- No to powiem wam w skrócie ! Pamiętasz ten pierścionek, który zgubiłaś?! A chciałaś go użyć na Billu?
- A więc to przez to. Ale jak ? - podsumowałam, ale gdy spojrzałam na innych można było zdać sobie sprawę, że nie mają zielonego pojęcia o co chodzi.
- Czytałam „Odwet”, leżąc wygodnie na moim łóżku. Jak ja zagłębiłam się w lekturze przyszedł Rudolf, który aktualnie robił pranie. Znalazł to – pokazała na pierścień i mówiła dalej – i rzucił trafiając w głowę. Musiał się tym bawić i to rozbroić, dlatego nawet przy lekkim uderzeniu zadziałało. Jak już zdążyłaś się domyślić, dlatego moje piękne brązowe włosy stały się takie ohydne. Chyba je wczoraj ze 100 razy myłam i nic - westchnęła ciężko i wydała bliżej nie określony dźwięk.
- Trzeba było użyć groszków „pink lan”, czyli antidotum – w tym momencie lekko uderzyła się ręką w głowę – A skoro tego nie użyłaś w czasie 1 godziny będziesz musiała tak chodzić, aż twoje włosy odzyskają normalny kolor.
- Ale gdybyś tego nie zgubiła twój brat chodziłby w tym kolorze, NIE JA! Pamiętaj pociąg zemsta już ruszył.
- No to powiem wam w skrócie ! Pamiętasz ten pierścionek, który zgubiłaś?! A chciałaś go użyć na Billu?
- A więc to przez to. Ale jak ? - podsumowałam, ale gdy spojrzałam na innych można było zdać sobie sprawę, że nie mają zielonego pojęcia o co chodzi.
- Czytałam „Odwet”, leżąc wygodnie na moim łóżku. Jak ja zagłębiłam się w lekturze przyszedł Rudolf, który aktualnie robił pranie. Znalazł to – pokazała na pierścień i mówiła dalej – i rzucił trafiając w głowę. Musiał się tym bawić i to rozbroić, dlatego nawet przy lekkim uderzeniu zadziałało. Jak już zdążyłaś się domyślić, dlatego moje piękne brązowe włosy stały się takie ohydne. Chyba je wczoraj ze 100 razy myłam i nic - westchnęła ciężko i wydała bliżej nie określony dźwięk.
- Trzeba było użyć groszków „pink lan”, czyli antidotum – w tym momencie lekko uderzyła się ręką w głowę – A skoro tego nie użyłaś w czasie 1 godziny będziesz musiała tak chodzić, aż twoje włosy odzyskają normalny kolor.
- Ale gdybyś tego nie zgubiła twój brat chodziłby w tym kolorze, NIE JA! Pamiętaj pociąg zemsta już ruszył.
Na to porównanie wszyscy wybuchli
śmiechem, nawet Carmen się zaśmiała. Niestety jej chichot nie był
przyjazny. "Zaatakuje zapewne w najmniej spodziewanym momencie".
- Tak jasne, też cię kocham. A teraz pozwólcie, idę się ubrać.
- Tak jasne, też cię kocham. A teraz pozwólcie, idę się ubrać.
Nie czekając na odpowiedź ruszyłam
na górę. Uśmiechając się od ucha do ucha na wspomnienie wyglądu
Carmen. Szybko podeszłam do szafy i wyciągnęłam pomarańczowe
spodenki i niebieską bluzkę z falbankami. Po czym ruszyłam do
łazienki w której zrobiłam wszystkie poranne czynności, ubrałam
się i uczesałam, ale zostawiając rozpuszczone włosy. Nie
zapominając także o lekkim makijażu, gdy byłam już gotowa pani
Weasley właśnie wołała na śniadanie. Kiedy znalazłam się w jadalni
nigdzie nie widziałam Blackównej.
- Gdzie Carmen? - zapytałam.
- Na wieść o biwaku teleportowała się – odpowiedziała cała w skowronkach Mionka.
- Gdzie Carmen? - zapytałam.
- Na wieść o biwaku teleportowała się – odpowiedziała cała w skowronkach Mionka.
„Miałam jej powiedzieć”
ochrzaniłam się w myślach.
- No jedzcie, bo wam wystygnie ! - ponagliła nas Molly.
- No jedzcie, bo wam wystygnie ! - ponagliła nas Molly.
Nałożyłam sobie sałatki i szybko ją
zjadłam, popijając kompotem pani domu. Nie mogę uwierzyć, że
jestem tu, aż 2 tygodnie, a to jest ostatni dzień. Stęskniłam się
już za rodzicami, a nawet braćmi, ale tutaj też było mi dobrze. Znalazłam nowych przyjaciół i poznałam uroczych ludzi. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie
huk charakterystyczny dla teleportacji. Przede mną pojawiła się
Carmen z torbą podróżną. Jej twarz była już normalna widać, że
się uspokoiła, ale włosy wciąż były różowe. „Jakby widziała
ją Tonks to by się uśmiechnęła. Ale nie przez to, że śmiesznie wygląda, ale uznała by ją za metamorfaga”.
Uśmiechnęłam się na tą myśl. Piwnooka podejrzanie cały czas szczerzyła się
łobuzersko, było wiadome, że coś knuje w tej małej mózgownicy.
Ale znając życie sama nie wie co. „Przyjdzie z czasem” tak
zawsze mawia, kiedy mamy coś wymyślić. Nie miałam czasu
zastanawiać się co tam jej chodzi po głowie, gdyż to kobieta bardzo nie
obliczalna, więc szybko pobiegłam na górę się spakować. Z
momentem kiedy przekroczyłam próg pokoju Ginny zobaczyłam je
„latające” po pokoju i pakujące swoje rzeczy. Pozornie małe
torby mieściły wszystkie ich klamoty. Gdy tak stałam przyglądając
się im, zauważyła mnie ruda i podała mi jakąś torbę, a wtedy i
ja zaczęłam ładować swoje graty. Po 20 minutach byłyśmy już
gotowe z dołu można było słyszeć chórek chłopaków i Carmen,
którzy wołali nas, abyśmy się pośpieszyły. Musiałyśmy się
jeszcze przebrać w kąpielówki. Szybko chwyciłam swoje i weszłam
do łazienki. Założyłam dwuczęściowy niebieski strój z jakimś
białym wzorkiem, później nałożyłam swoje normalne ciuchy i
wyszłam. Kiedy byłyśmy gotowe, zeszłyśmy, a oni przestali
marudzić. Pożegnaliśmy się grzecznie z pozostałymi domownikami i
ruszyliśmy w drogę nad jezioro.
Ginevra wszystko miała najszczegółowiej zaplanowane.
~~♥~~
Ginevra wszystko miała najszczegółowiej zaplanowane.
- najpierw jezioro,
- potem spacer,
- zabawa w pobliskim lesie,
- a gdy już się ściemni
jakaś gra.
Powtarzała to cały czas dodając jakieś
podpunkty, gadała, gadała i gadała. Nawet nie spostrzegła się
gdy poszła przodem razem z Harrym. A my w końcu w spokoju
zaczęliśmy rozmowę. Chichotaliśmy pod nosem na widok Potter'a, który
musi wysłuchiwać monologu Gin. W końcu dogoniliśmy ich, sprytnie
zmieniając temat rozmowy. Widać było wdzięczność na twarzy
Harrego kiedy przerwaliśmy jego dziewczynie. Zwartą grupą szliśmy
dalej, trzymając się za ręce. Ja chwyciłam Rona i George'a.
Śmiejąc się i podśmiewając szliśmy na przód. Nim się
obejrzeliśmy byliśmy na miejscu. Jedna zasada.
Zero magii!
„Ludzie powariowali”. Tylko to przychodziło mi do głowy.
Niechętnie na to
przystałam, ale dzień zapowiadał się bardzo interesująco, więc
nie będzie źle. My, jako dziewczyny przygotowywałyśmy legowisko
nad jeziorem. Za to chłopaki rozkładali namioty. Nieudolnie, co przysporzyło nam mnóstwo śmiechu. Harry tak złożył
swój namiot, że był nie kształtny, ale stał. Rona rozwali się
po chwili. A bliźniacy mocno wkurzeni, że im nie wychodzi zaczęli
udawać duchy. Dzięki naszej pomocy wszystko wyglądało dobrze,
były 3 namioty w których mieściły się 3 osoby. Jak na razie nie
przejmowaliśmy się kwestią 'kto gdzie śpi'. Zdjęłam niepotrzebne ubrania tak, że zostałam tylko w stroju kąpielowym. Od razu wskoczyłam do
wody. Niestety straciłam równowagę i wywaliłam się prosto na
Freda. No cóż życie, on zaczął się śmiać, a chwilę potem
wziął mnie na ręce. Nie wiedziałam co chce zrobić, szybko
owinęłam swoje ręce wokół jego szyi, aby nie mógł mnie puścić,
gdyż zapewne to było jego zamiarem. Przytuliłam się do jego
klatki piersiowej, a kiedy zadał sobie sprawę, że nie puszczę, zanurkował ze mną. Nie wzięłam głębokiego wdechu, więc szybko
wypłynęłam na powierzchnie.
- Zwariowałeś?! Chcesz mnie utopić?! - krzyknęłam.
- No przecież, że nie. Szkoda tracić taką ładną buźkę, ale się mnie mocno trzymałaś. Taka siła wyższa wrodzonego żartownisia.
- Bo chciałbyś mnie pewnie rzucić do wody.
- Może. - Zrobił jeden ze swoich uroczych minek i już nie byłam zdenerwowana, po prostu zaczęłam się śmiać.
- Zwariowałeś?! Chcesz mnie utopić?! - krzyknęłam.
- No przecież, że nie. Szkoda tracić taką ładną buźkę, ale się mnie mocno trzymałaś. Taka siła wyższa wrodzonego żartownisia.
- Bo chciałbyś mnie pewnie rzucić do wody.
- Może. - Zrobił jeden ze swoich uroczych minek i już nie byłam zdenerwowana, po prostu zaczęłam się śmiać.
Jako rewanż zaczęłam go
chlapać. Bawiliśmy się świetnie jak małe dzieci. Gdy Fred chciał
przetrzeć mokre oczy, ja chciałam go wywalić. Gdy tak cicho
podeszłam do niego od tyłu ktoś mnie chwycił. Momentalnie
spojrzałam w tył. Zobaczyłam śmiejącego się Harry'ego szepnął
mi do ucha.
- Co chciałaś zrobić?
- Wywalić lub połaskotać.
Zaśmiał się i dodał.
- Spójrz na George'a i Carmen.
Po czym odszedł. Tak też zrobiłam zauważyłam, że bacznie się nam przyglądają. Carmen nie była zadowolona. Ale cóż, przeżyje. Zwróciłam się w stronę Freda, który wciąż chciał się bawić.
- Zawieszenie broni! - krzyknęłam.
- Wywalić lub połaskotać.
Zaśmiał się i dodał.
- Spójrz na George'a i Carmen.
Po czym odszedł. Tak też zrobiłam zauważyłam, że bacznie się nam przyglądają. Carmen nie była zadowolona. Ale cóż, przeżyje. Zwróciłam się w stronę Freda, który wciąż chciał się bawić.
- Zawieszenie broni! - krzyknęłam.
Przestał się wydurniać, a
ja podeszłam pod niego bliżej.
- Berek! - powiedziałam, lekko go szturchając.
- Berek! - powiedziałam, lekko go szturchając.
Zaczęłam uciekać, tak
abyśmy wyszli na brzeg. Zmęczona biegiem przystanęłam, złapał
mnie i zaczął się śmiać.
- I co teraz? - powiedział śmiejąc się.
- Może mnie puścisz? - Zaproponowałam z nadzieją.
- Niee. - Okręcił mnie wokół własnej osi. A gdy się zatrzymał odpowiedziałam.
- To co chcesz w zamian? - zapytałam.
- I co teraz? - powiedział śmiejąc się.
- Może mnie puścisz? - Zaproponowałam z nadzieją.
- Niee. - Okręcił mnie wokół własnej osi. A gdy się zatrzymał odpowiedziałam.
- To co chcesz w zamian? - zapytałam.
Przystawił policzek, a ja
lekko go cmoknęłam. Uwolnił mnie i poszłam do Carmen.
- Co ty wyprawiasz? - powiedziała oburzona całym zajściem.
- Ja? Bawię się. Teraz ty. - odpowiedziałam.
- Co ty wyprawiasz? - powiedziała oburzona całym zajściem.
- Ja? Bawię się. Teraz ty. - odpowiedziałam.
Zauważyłam zbliżającego
się Weasleya. Już chciał mnie wciągnąć do wody kiedy
powiedziałam.
- Weź Carmen.
- Weź Carmen.
Tak też zrobił i teraz oni
zaczęli się chlapać i wygłupiać. Usiadłam na kocu i zajrzałam
do kosza z jedzeniem. Wyciągnęłam wodę i napiłam się. Później
zamknęłam oczy i się położyłam. Gdy je otworzyłam zauważyłam
George'a stojącego nade mną.
- Słucham – powiedziałam.
- Chodź – ujął mi dłoń.
- Gdzie? Po co?
- Zobaczysz.
- Słucham – powiedziałam.
- Chodź – ujął mi dłoń.
- Gdzie? Po co?
- Zobaczysz.
Wydawał się strasznie tajemniczy, oddaliliśmy się od tamtego
miejsca i przystanęliśmy. Zobaczyłam, że coś mu leży na sercu.
- O czym chcesz pogadać? - zapytałam.
- Ten.. no... podoba Ci się Fred ? - zapytał się nieśmiało.
- O czym chcesz pogadać? - zapytałam.
- Ten.. no... podoba Ci się Fred ? - zapytał się nieśmiało.
Zaśmiałam się, kompletnie
się tego nie spodziewałam.
- Co Ci strzeliło do głowy? Nie podoba mi się Fred Weasley. Coś jeszcze?
- Nie. – Uśmiechnął się.
- Zatargałeś mnie tutaj, tylko po to aby się o to spytać?
- W sumie, to tak.
- A dlaczego nie mogłeś tam?
- Bo tam są wścibscy podglądacze i podsłuchiwacze.
- Co Ci strzeliło do głowy? Nie podoba mi się Fred Weasley. Coś jeszcze?
- Nie. – Uśmiechnął się.
- Zatargałeś mnie tutaj, tylko po to aby się o to spytać?
- W sumie, to tak.
- A dlaczego nie mogłeś tam?
- Bo tam są wścibscy podglądacze i podsłuchiwacze.
Na co ja zachichotałam i
wróciliśmy nad jezioro. Wszyscy weszliśmy do wody robiąc dziwne
akrobację. Próbowaliśmy zrobić małą piramidę. A skończyło
się moim pięknym skokiem do wody z samego szczytu. Później
przebraliśmy się w namiotach i już kiedy byliśmy suszy poszliśmy
na spacer do lasu. Podziwialiśmy przyrodę, już nie było tak jak
na początku wakacji, teraz czułam się bezpieczna. Tak
spacerowaliśmy i bawiliśmy się, aż się ściemniło. Zrobiliśmy
małe ognisko i usiedliśmy robiąc pianki i kiełbaski. Było cicho.
Za cicho. Wyciągnęłam MP3 i puściłam pierwszą lepszą piosenkę.
Po tym
leciały jeszcze piosenki Fun i innych wykonawców, które
miałam na play liście. Rozmawialiśmy się w najlepsze. Odpuściliśmy
sobie zabawę i zaczęliśmy opowiadać sobie straszne historie. Wyłączyłam muzykę, a wieczór strasznych opowieści zaczęła Carmen.
Pewnego wietrznego dnia
pewny chłopiec spieszył się do szkoły,szedł przez skrót
ciągnący się przez las. Nagle zatrzymał się słysząc dziwny
szelest. Odwrócił się i zobaczył małą chatkę, ciekawość
wzięła górę i zaglądnął przez okno. W środku było czerwono
jakby wszystko było we krwi. Podłoga, wszystko, a na jednej ze
ścian napis „Nie przychodź tu więcej”. Na następnej
„Zapomnij”, na trzeciej „Nie posłuchasz, wiem to”, a na
czwartej nic, tylko odciśnięta ludzka dłoń. Przerażony, szybko
pobiegł w stronę domu. Nie przejmował się już spóźnieniem.
Napotkała ojca, który wkurzony był za to, że nie jest w szkole.
Widząc jego przerażenie zbladł. Poszedł za nim do opuszczonej
chatki i wyjrzał przez potłuczone okno. Dziwne... wcześniej było
całe. Środek był taki jak powinien. Nic niezwykłego. Z
niedowierzaniem i chłopak spojrzał. Przecież 5 minut temu było tu
zupełnie inaczej. Nie wiadomo, co stało z chłopakiem. Krążą
plotki, że...
Urwała.
Było już dość późno, a historia wydała się straszna.
Przytuliłam się mocno w klatkę piersiową George'a, która okryta była bluzą. Widziałam Mionkę przytulającą się do Rona i Ginny
tulącą się do Harrego. Fred słuchał z zaciekawieniem.
- Dokończ – poprosił.
- Na pewno tego chcecie ? - zapytała tonem psychopaty.
- Przestań – powiedziała Hermiona jeszcze bardziej przytulając się do rudzielca.
- Dajesz dalej – ponagliłam.
- Dokończ – poprosił.
- Na pewno tego chcecie ? - zapytała tonem psychopaty.
- Przestań – powiedziała Hermiona jeszcze bardziej przytulając się do rudzielca.
- Dajesz dalej – ponagliłam.
Krążą plotki, że
chłopiec stracił zmysły. Przychodził tak dzień i noc, aż w
końcu przerażeni rodzice wysłali go do zakładu psychiatrycznego.
Tam ciągle mówił o ręce odbitej na ścianie. Gdy wrócił
postanowił wyburzyć przerażającą chatkę. Sam był przy tym,
patrzył jak jej deski są niszczone. Uśmiechał się, że jego
koszmar się nareszcie skończy. Następnego dnia już z ulgą przeszedł
koło tamtego miejsca, nie mógł uwierzyć swoim oczom. To tam
stało, jakby nie ruszone. Jakby całego wczorajszego zajścia nie było. Jak przed laty.
- Koniec ! - powiedziała – wiem, że mało straszne, ale tylko to wymyśliłam – uśmiechnęła się.
- Mało straszne ? To strach się bać co byś wymyśliła uznając, że jest straszne. - oznajmiła Ginny.
- Nie chcesz wiedzieć – powiedziała.
- Koniec ! - powiedziała – wiem, że mało straszne, ale tylko to wymyśliłam – uśmiechnęła się.
- Mało straszne ? To strach się bać co byś wymyśliła uznając, że jest straszne. - oznajmiła Ginny.
- Nie chcesz wiedzieć – powiedziała.
Uznaliśmy,
że musimy się rozśmieszyć, więc zamiast kontynuować wieczór przerażających historii po
prostu zaczęliśmy opowiadać sobie zabawne, rozładowując
atmosferę. Pozasypialiśmy. Ja w ramionach George'a. Tak mi było
miło, ale obudziły mnie delikatne krople deszczu na moim policzku.
- Ej, budzić się, pada ! - powiedziałam zaspanym głosem.
- Faktycznie, no dobra. To ja, Harry i Carmen śpimy w jednym namiocie. George, Fred i Ron razem. Mionka i Rose. Okej ? - zapytała ruda.
- A czemu my nie możemy razem ? - zapytałyśmy razem z Carmen.
- Bo ja też chce mieć jakąś dziewczynę w namiocie – powiedziała stanowczo.
- Ej, budzić się, pada ! - powiedziałam zaspanym głosem.
- Faktycznie, no dobra. To ja, Harry i Carmen śpimy w jednym namiocie. George, Fred i Ron razem. Mionka i Rose. Okej ? - zapytała ruda.
- A czemu my nie możemy razem ? - zapytałyśmy razem z Carmen.
- Bo ja też chce mieć jakąś dziewczynę w namiocie – powiedziała stanowczo.
Coraz
bardziej padało poszliśmy, więc do namiotów i szybko zasnęliśmy
w śpiworach. To głupie opowiadanie dręczyło mnie przez sen.
Wyjrzałam przez namiot, tylko kropiło. Ruszyłam w stronę namiotu
Carmen... chyba. To chyba ona, władowałam się koło niej i zasnęła.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No cóż na początek przepraszam, przepraszam, przepraszam !
Wiem długo nie dodawałam, ale jak do głowy wpadł mi nowy pomysł to zapisałam prolog nowego odpowiadania. I jakoś tak się złożyło. Chciałam dodać na dzień kobiet, ale nie wypaliło... no cóż kochani <3 macie nowość :D Czy mi się podoba ? Nawet :D Ale to już wy oceńcie. Zdecydowanie lepiej, niż poprzedni rozdział, który był katastrofą. Dedykuje go Black i Harminji Weasley. Cóż mogę jeszcze dodać. Baaaaardzo dziękuje za ponad 4.000 wyświetleń i te cudowne komentarze. Mam nadzieję, że zostawisz komentarz. No cóż dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam !
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No cóż na początek przepraszam, przepraszam, przepraszam !
Wiem długo nie dodawałam, ale jak do głowy wpadł mi nowy pomysł to zapisałam prolog nowego odpowiadania. I jakoś tak się złożyło. Chciałam dodać na dzień kobiet, ale nie wypaliło... no cóż kochani <3 macie nowość :D Czy mi się podoba ? Nawet :D Ale to już wy oceńcie. Zdecydowanie lepiej, niż poprzedni rozdział, który był katastrofą. Dedykuje go Black i Harminji Weasley. Cóż mogę jeszcze dodać. Baaaaardzo dziękuje za ponad 4.000 wyświetleń i te cudowne komentarze. Mam nadzieję, że zostawisz komentarz. No cóż dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam !
Hahahahahah. Różowe kłaki. :3 Wolę turkusowe. Poza tym rozdzialik uroczy i ta moja-twoja historia. Mhh. <3 Feel like gawędziarz. Ale takie pytanie. Po jaką cholerę pakujesz Rose do namiotu George'a? Kocham i pozdrawiam. No i dodawaj szybciej cholero. :*
OdpowiedzUsuńCii.. xD tak wiem szujo <3 róż jeszcze nie zszedł. Tak wiem zwykle z nas dwóch to ja mówię straszne historię, ale Carmen mi tu bardziej pasowała :D Dowiesz się w następnym jak go napiszę :3 Tak, tak też kocham i pozdrawiam :D :** !
UsuńRóżowe kłaki ! ;D *.* No jebłam ;d
OdpowiedzUsuńZabawa Rose i Freda <3
I zazdrosny Georgie *.*
Historia Carmen, no ciekawie, ciekawie ;d A i dziękuję za dedyk <3
Pozdrawiam i weny życzę.
~Hermionija <3
Dzięki, a różowe włosy jeszcze ma ^^.
UsuńZabawa, jak zabawa zawsze spoko :D
I Carmen ^^.
To to Carmen ma takie pomysły :D
I również pozdrawiam !
Bo to ja kochaniutka. :***
UsuńGenialny rozdział <3
OdpowiedzUsuńSorka, że nie skomentowałam tamtego ;/
Czekam na kolejny :)
P.S Wydaje mi się, czy później się okaże, że Rose weszła do namioty Georgia?? xD
P.S 2 U mnie nowy rozdział :3
http://it-is-my-little-secret.blogspot.com/
Dzięki :D
UsuńP.S. Zobaczysz :D
P.S. 2 Za chwilę zajrzę ;)
Pozdrawiam !
Cudny cudny i jeszcze raz cudny *o*
OdpowiedzUsuńJestem tymnaprawde zachwycona . <3
I te "sweetaśne" Różowe kłaki ;33
Pozdrawiam Rexi (Ginny Weasley) i zapraszam do mnie na nn -> www.ginny-and-draco-magic-love.blogspot.com
Dzięki :D Różowe włosy zawsze spoko ;D
Usuńa rozdział za chwile przeczytam :) .
rozdział cudny <4-1
OdpowiedzUsuńróżoweeeee <3
ech. czekam na następne + prosze o informowanie ;p
btw. u mnie nowy rozdział ;)
daff.
Ups ... xD Zapomniałam :D Dzięki i zajrzę jak nadrobię inne :) Pozdrawiam !
UsuńSuper, super, super! *.*
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się NN. :)
Naprawdę świetny rozdział *.*
Niesamowicie piszesz ;**
Pozdrawiam. ;) :*
Dzięki :) Cieszę się, że Ci się podoba :D
UsuńI również pozdrawiam.
W zamian za ten zajebisty blog otrzymujesz ode mnie Nominację do The Versatile Blogger
OdpowiedzUsuńSzczegóły u mnie http://jejostanirok.blogspot.com
Haha, różowe włosy xD. Rozdział ogółem bardzo fajny i przyjemnie sie czytało ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiiam <3.
Isiia.
P.S
U mnie na blogach nowości. Byłabym wdzięczna za wyrażenie opinii ;**.
Dzięki :) Również pozdrawiam :D A mam zaległości na blogach i za nadrabianie będę brała się przez ten weekend ;).
UsuńWitaj ^^
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że dopiero teraz. Ale dopiero teraz znalazłam chwilkę czasu na nadrabianie zaległości :)
Doprawdy, masz naprawdę bujnął wyobraźnie! Rozdział mi się bardzo podobał, był jednocześnie wesoły, a ta historia dość straszna! Ciarki mnie przeszły, nie powiem, że nie ^^
Motyw z jeziorem też dobry, właściwie to skąd bierzesz takie pomysły?
Pozdrawiam serdecznie!
Następnym razem się bardziej rozpiszę ^^
Liley
Cześć ;)
UsuńWażne, że przeczytałaś xD
To, że mam bujną wyobraźnię do chyba dobrze, prawda ?? xD Naprawdę ? Hym ciarki :D To się cieszę, że ktoś to, aż tak odebrał i miał takie odczucia. Moim zdaniem nie jest straszna, no może jakbym tam była to byłoby inaczej :D.
Jak to skąd :D Z głowy ;)
Również pozdrawiam i trzymam za słowo xD.
Zostajesz nominowana do The Versatile Blogger ;)
OdpowiedzUsuńWiem, że mnie kochasz skarbie :*
~Katherine
Tatarata.. ehh taa... kolejne nominację no nieźle :D
UsuńŚwietny rozdział <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle masz wielki pomysł.
Powiadom mnie o nowym..
u mnie nowy
Dzięki :D wielki nie wielki ważne, że jakiś :D Pozdrawiam !
Usuń