29. „Ale w końcu czego się nie robi dla kobiet.”


              Nagle odwróciłem się, a moim oczom ukazał się George.
- Stary, a ty co tak ślęczysz przed tą szafą ? - zapytał rozbawiony.
- Najwyraźniej mam powód.
- A jaki ?
- Dowiesz się w swoim czasie.
- Dobra, dobra ja tylko przyszedłem po mój garnitur. Ten, który służył nam za tarczę. Teraz jest w parunastu kolorach, muszę dać go mamie, bo już dostałem wyjca. No dobra, 2 tygodnie temu pierwszego, ale dzisiaj znowu.
Garnitur, to jest to. Podszedł do swojej szafy i wyciągnął zniszczone ubranie. Gdy tylko wyszedł szybko chwyciłem swój czarny gajer. Po czym udałem się do łazienki, szybko się wykąpałem, a później ubrałem strój. Jeszcze ręką przejechałem po rudych włosach i byłem gotowy.
„Bukiet to nie będzie przesada ? Nie, chyba nie.”
Zacząłem prowadzić wewnętrzny monolog, ale szybko go skończyłem. W końcu pierwsza myśl jest najlepsza, a Carmen będzie zachwycona. Chwyciłem różdżkę i wyczarowałem bukiet czerwonych róż. Za 10 minut będzie 12, więc już mogę wychodzić. Dziwnie wyglądałem, idąc tak po całym zamku, ale w końcu czego się nie robi dla kobiet. W końcu dotarłem na błonia. Nie było jej jeszcze, ale po przygotowanym pikniku pewnie poszła się przebrać. Usiadłem na kocu i czekałem. Gdy rozglądałem się po pysznych przekąskach, zobaczyłem jakieś dziwne urządzenie. A kiedy chciałem to dotknąć zaczęła grać nastrojowa muzyka, której nie dało się wyłączyć.
- Czego Ci ludzie nie wymyślą.
Kiedy przestałem wpatrywać się w ten dziwny odtwarzacz, mój wzrok przyciągnęła piękna brunetka. Ubrana była w czerwoną bejsbolówkę z dużą kokardą, po prawej stronie, czarne jeansy i szpilki. Jej rozpuszczone włosy, ślicznie powiewały na wietrze, niedaleko mnie przystanęła i rzuciła obuwie, aby po chwili założyć wygodne czerwone jak krew trampki.
„Tak, to moja Carmen.”
Przepraszam za spóźnienie, długo czekasz ? - zapytała.
- Nie, tylko 15 minut. To dla ciebie - podałem jej bukiet róż.
- Tylko ? No nic... Przede wszystkim dziękuję za zaproszenie i kwiaty oczywiście – uśmiechnęła się.
- Co ? To ja tobie powinienem podziękować – powiedziałem zdezorientowany.
- Mi ? Czekaj czy ty też dostałeś dziwny list niby ode mnie ?
- Tak, a ty dostałaś list podpisany Fred ?
- Zgadza się.
Nastała chwila ciszy, ale po minie Carmen nie oznaczała ona nic dobrego.
- Ale to jest po prostu człowiek, ja ją dorwę. Zamknę w klatce i będę lała Aquamenti...– zaczęła.
- Ją ? To przecież... - przerwałem jej.
- Rose.
- George - poprawiłem.
- Pamiętasz kiedy poszli do Potter'a z „pewną” sprawą. Oni to od początku planowali ! Ja się do nich przejdę w tej chwili.
- Czekaj – chwyciłem jej rękę i podniosłem podbródek tak, aby na mnie spojrzała. - Skoro tak się napracowali to wykorzystajmy ich trud.
- Może i masz rację. Masz bardzo ładne czekoladowe oczy.
Uśmiechnąłem się.
- A ty ogólnie jesteś ładna.
Zachichotała i uwolniła się z mojego uścisku.
- Czy... Czy ja naprawdę Ci się podobam ? - zapytała.
- A ja tobie ?
- Pierwsza zadałam pytanie.
- A ja drugi.
- Fred...
- Carmen...
Zaczęliśmy się droczyć, w sumie byłem zadowolony z obrotu sprawy. Jeśli nie oni możliwe, że nigdy by się tego nie dowiedziała. Z drugiej strony spiskowali za naszymi plecami.
- Powiedz tak lub nie.
- Ta...Tak – zająknąłem się – teraz twoja kolej.
- Tak, podobasz mi się.
„Niech mnie ktoś uszczypnie”. Przeszło mi przez myśl. 
Chyba oboje nie wiedzieliśmy co powiedzieć, jedynie pocałowała mnie w policzek i przytuliła. Nie jesteśmy jeszcze parą, więc póki co to wystarczy. Usiedliśmy na kocu, a ona położyła kwiaty koło wielkiego, pustego kosza w którym niegdyś znajdowało się jedzenie. Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, ale zaraz obudziliśmy się jakby z transu i zaczęliśmy gadać jak to mówią „o wszystkim i o niczym”.  Z pewnością śmiechu nie brakowało.
- Jak myślisz co to jest ? - zapytała, wskazując na coś w pudełeczku.
Otworzyłem i moim oczom ukazał się kanapka z zieloną czekoladą. Jak byłem mały uwielbiałem to.
- Spróbuj – zachęcałem ją.
- Nie, to wygląda obrzydliwie.
- Ufasz mi ? - zapytałem.
- Ufam.
- Więc zamknij oczy, otwórz usta i nie marudź.
Tak też zrobiła. Nakarmiłem ją jak małe dziecko, ta na początku niechętnie to jadła, ale po chwili otworzyła oczy, a na jej twarzy gościł uśmiech.
- To jest przepyszne i tak jakby wybuchało mi w ustach.
- Pozory mylą, a teraz chodź się przejść. Nie jestem takim odkurzaczem jak Ron, który pewnie wszystko by to już zjadł.
- No to chodźmy, wiesz co. Nawet wymyśliłam karę dla naszych dwóch swatek.
- Opowiadaj.
- Skoro tak bardzo chcą abyśmy byli razem, to zróbmy im na przekór. Poudawajmy, że to nas skłóciło. Znam Rose i będzie niezły ubaw.
- Może być.
Chodziliśmy tak, a ja na każdym kroku rozśmieszałem ją coraz to nowszymi żartami. Ona też nie była nudna i nie tylko słuchała, ale i znała wiele kawałów, którymi chętnie się ze mną dzieliła. Wahałem się czy złapać ją za rękę, ale w końcu się odważyłem. To była nasza chwila. Ująłem jej dłoń i bardzo ucieszyła mnie jej reakcja. Nie zrobiła nic, oprócz szczerego uśmiechu. Teraz byłem pewien, że to ona. A gdy byliśmy koło jeziora, wziąłem ją całkowicie na ręce.
- Wariacie, proszę nie ! - krzyczała.
- To tylko trochę wody – uśmiechnąłem się łobuzersko.
- Co chcesz w zamian ?
- Buziaka.
- Dobrze.
Wystawiłem policzek, a ona ręką przekręciła moją twarz i pocałowała prosto w usta. To była taka piękna chwila, chciałem aby trwała do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej. Jej blade usta, teraz lekko mnie całowały. Szybko odwzajemniłem gest, a pocałunek zmieniał się w coraz bardziej zachłanny. Nie wiem ile tam staliśmy sekundę, minutę, a może godzinę. Czas się nie liczył. Z tego wszystkiego nawet nie wiem kiedy, postawiłem ją. Ona szybko się ode mnie oderwała i szepnęła tylko „złap mnie”. Po czym zaczęła uciekać.

~ Perspektywa Carmen ~

                        To było takie inne. Pierwszy raz przy pocałunku poczułam iskierki. Tak, zakochałam się. Nie wiem która godzina była, ale zakochani czasu nie liczą jak to mówi Rudolf. On ma już doświadczenie w związkach. Ale teraz uciekając przed rudzielcem, chciałabym stanąć i dać się porwać. Niech mnie znowu chwyci w swoje silne ramiona tylko po to, aby znowu mnie pocałować. Ale czy jestem gotowa ? Tyle osób zraniłam i tyle osób zraniło mnie. A może z drugiej strony, warto zaryzykować. Nie wiem, naprawdę nie wiem. Teraz zmierzam się cieszyć tu i teraz. Tak się zamyśliłam, że chyba zwolniłam, bo Fred mnie złapał.
- I co teraz ?
- Nic, wracajmy na piknik, bo robię się głodna. Albo chodźmy do zamku, bo robi się ciemno, a za jakieś 2 godziny będzie ciemno.
Puścił mnie i podał mi swoją marynarkę. Była o wiele za duża, ale gest był słodki.
- Opowiedz mi coś o sobie – powiedział przerywając ciszę.
- A co chciałbyś wiedzieć ?
- Wszystko.
- Jestem Carmen Black, mam 5 starszych braci. Syriusza, Rudolfa, Bachusa, Romulusa i Regulusa. Mój ojciec Orion, zostawił mnie. A matka, Walburgia zmarła rok po porodzie. Od dziecka przyjaźnie się z Scottem, mieszkamy koło siebie, więc to nie jest problem. Moją najlepszą przyjaciółką jest Rose. W wieku jakiś 11 lat zaczęłam uczęszczać do Beauxbatons. Nie jestem dobra z eliksirów, dlatego zawsze pomaga mi w tym Martin'ówna. Za to ja pierwsza nauczyłam się teleportować i to w całości, nie jak niektórzy. Nie powiem z imienia i nazwiska. Później jęczała przez tydzień z bólu. A wracając… Niedawno przeniosłam się do Hogwartu i zostałam przydzielona do gryfonów. No i oczywiście nie zapominając, że bardzo podoba mi się jeden rudzielec z mojego domu.
Słuchał wszystkiego z takim zainteresowaniem, przecież to było nudne. A gdy wspomniałam o swoich rodzicach przytulił mnie pocieszająco. Już dawno zapomniałam o smutku, trzeba się cieszyć życiem.
- Teraz powiedz mi coś o sobie – uśmiechnęłam się.
- No to jestem Fred Weasley, jeden z najśmieszniejszych i "najskromniejszych" osób w Hogwarcie. I jestem szalenie zakochany w pewnej gryfonce o piwnych oczach. Tyle wystarczy.
Chwycił mnie za rękę i szliśmy dalej.
- Jaka jest twoja najdziwniejsza przygoda ? - zapytał.
- Myślę, że można do tego zaliczyć pierwszy tydzień w Francuskiej szkole. Kiedy to przekonywałam Rose, aby napiła się Ognistej. Człowieku, dobrze radzę nie dawaj jej tego w takich ilościach jak ja. Będziesz mieć niezłą gonitwę, po cały zamku. I wiesz co było najgorsze ? Ona się nie męczyła ! Jakby w jakimś maratonie biegła.
- To musiało być dobre.
- A żebyś wiedział. To teraz ja zadam pytanie. Pamiętasz jak się poznaliśmy ?
- Tak, pamiętam. Jak mógłbym zapomnieć. Stanęłaś z Syriuszem w progu Nory. Ubrana byłaś w fioletowe jeansy, żółte trampki, czerwoną koszulkę i bluzę bejsbolówkę. Chyba to była miłość od pierwszego wejrzenia, bo kiedy Cię ujrzałem świat stanął. A kiedy dowiedziałem się, że zostajesz na dłużej, po prostu nie mogłem powstrzymać się od radości. George może potwierdzić, że od tamtej chwili byłaś głównym tematem. Codziennie kiedy Cię spotykałem w moich oczach pojawiały się ogniki szczęścia.
- Zapamiętałeś wszystko, tak dokładnie nawet w co byłam ubrana ? - powiedziałam zszokowana.
- Tak - uśmiechnął się, a ja pocałowałam go tylko w policzek.
Później zaczął opowiadać jakieś dziwne śmieszne historie. Kiedy doszliśmy do przygotowanego przez naszych przyjaciół pikniku zaczęliśmy jeść i śmiać się, tak bardzo, aż rozbolały nas brzuchy. Gdy jedzenie się skończyło, a słońce zachodziło chciałam wracać do zamku. To był wspaniały dzień. A najgłupsze jest to, że nie mogliśmy powiedzieć sobie tego wcześniej, tylko wkroczyć musiał „oddział specjalny do spraw nagłych”.

~ Perspektywa Freda ~

- Wracajmy, ściemnia się.
- Zaczekaj i daj mi rękę – powiedziałem.
Niechętnie położyła rzeczy i ujęła moją dłoń. Pobiegłem razem z Carmen w miejsce, by lepiej było widać zachód słońca. Był prześliczny pomarańczowo-żółty, a że zbliżała się noc i było coraz ciemniej dodatkowym kolorem był granatowy. Znów czas mijał, a my wpatrywaliśmy się w słońce. A kiedy zaszło, zauważyliśmy prześliczne gwiazdy. Carmen położyła się na trawie, a ja razem z nią.
- Popatrz ten przypomina lwa ! – krzyknęła.
- Chyba skorpiona.
- Ta na pewno - powiedziała z politowaniem. - O zobacz róża.
- Tu się zgodzę. Spójrz w lewo, a zobaczysz smoka z gwiazd.
- A w prawo hienę.
To mogło trwać tak długo ile chciało, ale w końcu trzeba było zejść na ziemię. Z uśmiechami na ustach. A gdy już byliśmy prawie w Zamku, wybiegł do nas Corner.
- Gdzie w się podziewacie ? Jest już 22 ! Cisza nocna ! - odezwał się prefekt naczelny.
- Już ?! - zdziwieni krzyknęliśmy wspólnie.
- Tak, wracajcie do dormitorium !
- Dobra nie stresuj się, bo ci w pięty pójdzie – odezwała się szatynka.
Czarnowłosy zrobił naburmuszoną minę i odszedł. My za to zaczęliśmy się śmiać.
A ja w tym momencie przypomniałem sobie, że nie zadałem jej najważniejszego pytania.
- Wiesz co, bo ja się ciebie chciałem o coś zapytać... Wiesz... To dziwne, że nie zrobiłem tego wcześniej, ale nie osądzaj.
- Zapytasz w końcu ? - uśmiechnęła się.
- Zostaniesz moją dziewczyną ?

---------------------------------------------------------------------------------
Rozdział dodany. To takie oderwanie się i pewnie jakby nie urodziny mojej kochanej Black to by nawet nie powstał. Znaczy powstałby, ale byłby zupełnie inny ! Na sam początek, żeby nie było Black ma na imię Patrycja. A w moich życzeniach może pojawić się: Patelnia i Patataja, . Więc informuję wszem i wobec chodzi o nią ;D.
Życzenia speszial for Patrycja (czyt. Black)
Z okazji twojego święta dedykuję Ci ten rozdział, niech to będzie jeden z prezentów na twoje święto. Wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia, radości, miłości. Spełnienia marzeń. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Zawsze mogę na tobie polegać i wiem, że jeśli zadzwonię do ciebie Patatajo o 3 w nocy, tak... opierniczysz mnie, ale po chwili zrozumiesz i wysłuchasz. Mimo, że często mnie wkurzasz i masz dar wrodzony do spóźniania się, wiem, że mogę na ciebie liczyć i nie wystawisz mnie od tak. Jesteś jedyna w swoim rodzaju i cieszę się Patelnio, że mam taką przyjaciółką. Szczerą, zaufaną, wierną, kochaną, a jakże "skromną". Nie ważne, że jestem chora przychodzisz i dajesz mi lekcje, po prostu mogę się rozpisać jeszcze bardziej, ale ja po prostu dziękuję, że jesteś, byłaś i będziesz. Że mi pomagasz i nigdy nie mówisz "odwal się ode mnie, nie pomogę Ci", a kiedy jestem smutna potrafisz mnie pocieszyć i rozweselić. Zawsze świecisz często nie śmiesznymi żartami, ale też i radą. Kocham Cię i dożyj setki, bo o naszą przyjaźń, że będzie wieczna nie muszę się martwić, ja to wiem.
Z poważaniem Kłoda.

Hahah : 3 No i taka urodzinowa piosenka:
"Sto lat, sto lat, nich żyje, żyje nam ! Jeszcze raz, jeszcze raz, nieeeeech życje nam !"
"Niech Ci gwiazda pomyślności nigdy nieee zagaśnie, nigdy nieee zagaśnie...."
Dalej nie pamiętam :D. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego !
Pozdrawiam czytelników i robię sobie tygodniową przerwę od blogspota :D.

Komentarze

  1. Świetny rozdział!Świetne życzenia!Ale czemu aż tygodniową? :(((((

    Pozdrawiam Zuza! XDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :D No cóż tygodniową przerwę, bo jestem chora i muszę odpocząć. Ten rozdział napisałam, bo obiecałam :). Również pozdrawiam :).

      Usuń
  2. Tak jak mówiłaś, rozdział zupełnie poświęcony Carmen i Fredowi <3
    Czyli słodko musi być ;D
    Kolorowy garnitur ! ;D
    Oczywiście, że musieli się domyślić kto to wszystko zrobił ;3
    I to wyznawanie, och i ach *___*
    Nie ma to jak chęć wrzucenia kogoś do jeziora. ;3
    I ten pocałunek. Jej wreszcie ! Łiiiii ;D <3
    I to opowiadanie o sobie. I jak Freddie ją pierwszy raz zobaczył ^^
    Tak kanapka z zieloną czekoladą, no ciekawe, nie powiem ;d
    No ogółem wszystko słodko *.*
    Życzenia dla Black również ;d
    Szkoda, że na tak długo robisz sobie przerwę, no ale będziemy czekać :*

    Pozdrawiam
    ~Hermionija<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie za słodko, ale no wiesz... dla Black :D.
      Kolorowy gajerek zawsze spoko ;D.
      Heh pocałunek musiał być xD. Taaak zakochani wszędzie *w*. Czekolada jak czekolada, one zawsze są dooobre :D. Chodź lodów czekoladowych nie lubię osobiście. To to tylko tydzień, w tym wizyta u lekarza i w Warszawie. Taak i mam zamiar przeczytać "Upadłych". Ale postaram się dodać długi rozdział ;).
      Również pozdrawiam ;D.

      Usuń
  3. Co do rozdziału to słodziuutki *w*
    Normalnie rzygam tęcza i sram Nutellą *u* Heheheh. Freddie w garniaku... Hahahahha. Zajebiście musiał wyglądać. Człowieku. A co do tego garniaka z Żorżem to nie ogarnęłam po chuj on jest Molly i czemu po niego wyjca wysłała... I TO 2 RAZY ?! Ale ja nie lubię wiechci ! ja nawet aktusem nie potrafię się zaopiekować ! KAKTUSEM !!! Co do monologu... D'aww. Widać, że to Fred. Hehehe. A róże to ładniejsze są takie białe ! Odtwarzach (jak już wspominałam kilka razy) wrzuciłabym do stawu ! Ohh. Moje spóźnienia są takie spektakularne. :3 Szpilki... Czy ty mnie sobie wyobrażasz w tym mugolskim szajsie ?! Ale potem krwistoczerwone trampki. *w* Ehh. To zdezorientowanie spowodowane listem. Ja to bym cię Sectumsempra potraktowała, a nie ulgowo Aquamenti szujo. I ZNOWU POTTER ! Głupia cholera ! =,=' Czekoladowe oczy Freda zawsze spoko. *u* Ka-kanapka z zie-zieloną czekoladą. Czy Freddie jest jakims chińskim kosmitą ? I JESZCZE DAŁAŚ TO MI. Chcę zobaczyć (przeczytać) o "kłótni" Freda i Carmen i zażenowaną Rose. DO JEZIORA !! WOO HOO !! D'aww. Pocałunek. W końcu. Braciak ma doświadczenie w związkach. Tyle osób zraniłam i tyle osób zraniło mnie". So cute. Zawsze głodna Carmi... Omomomomom... Tak, to cała ja. :** Ahh. Przedstawienie siebie i od razu walnięcie wszystkich braci. Rudolf, Romulus, Regulus, Syriusz i Bachus. Ponad to matka Walburgia i ojciec Orion. *w* Teleportaja nauczona przez Rud'a. *w* Najskromniejszy... Z pewnością. :3 Ognista i Rose... Nie za dobre połączenie, ale ważne, że można się pośmiać. :3 Pamięta każdy element z pierwszego spotkania... ALE SCHIZA. Ehh... Bo nie ma to jak nazwać Rose & George'a "oddziałem specjalnym do spraw nagłych". Lew, skorpion, róża, SMOK i HIENA. Ciekawe... Corner psuje całą zabawę... Ale i tak go kocham. I żeby w takim momencie skończyć głupia szujo !
    ***
    Ohh. Stahp it U. Wiem, że jestem cudowna i piękna... No i skromna. :3 Za życzenia dziękuję deklu. A spóxnienia to od tatusia. Co do telefonu w środku nocy to najpierw:
    -Spierdalaj, odczep się, JA ŚPIĘ ! Ughh...
    -Skończyłaś ??
    -Tak. O co chodzi ?
    Nie śmieszność to moja cecha wrodzona. Z tego co ogarnęłam i mi życzyli to dożyję 1500 lat. :3 Nawet jak piszesz piosenkę to szujo nie dokończysz.
    P.S. Masz u mnie w łeb za pytanie : Który jest dzisiaj ?
    ***
    Kocham, pozdrawiam, kocham, życzę wney, kocham i czekam na NN. Zapomniałam dodać, iż kocham. :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Długi komentarz, gratuluję :D To doobrze :D. Tak słodki, że aż przesłodzony. Ale to przez ciebie :P.
      Co do George, no to omal oczywiste ! Przecież gajer trzeba wyprać itp. itd. żeby miał na jakąś ważną okazję. Przecież ty nie wystąpiłabyś w jakieś zniszczonej sukience.
      Wiechci, kto tak mówi ? Jakby nie można było napisać kwiatków. Biedny KAKTUS :D No w sumie rybki też się u ciebie nie uchowały i zjadły SIEBIE NAWZAJEM :D. Hhahaha ty to masz przygody ^^. Ale co trudnego jest w podlewaniu roślinek ? xD. Taaak może i białe, ale do ślubu nie idziesz. A czerwony to kolor miłości. Jak już miałam słodzić to na maxa xD.
      Hahah a jakby wciąż grał ? Wodna muzyka <3 hahah.
      Spóźnienie taaa... spóźnienie to ja tak z realu wzięłam, kiedy ty to prawie zawsze się spóźniasz, a jak mówisz 'będę za 20 minut' może minąć i 40 jak dobrze pójdzie xD. Haaalo miało być elegancko :3 Ale wiesz... trza było jednak wywalić szpile xD.
      A spadaj z Sectumsempra :P.
      JAK MOŻNA NIE LUBIĆ GŁÓWNEGO BOHATERA ?!
      To saga o HARRYM POTTERZE, a ty go NIE LUBISZ -,-'.
      Z kim ja żyję...
      Hahaah no przecież, że Ci dałam. No wiesz... każdy go widzi inaczej. Jeśli w Fredzie widzisz chińskiego kosmitę to już twoja sprawa xD.
      Jak ją wymyślę to pogadamy :D.
      Zostaw 'woo hoo', woo hoo jest moje :D. Każdy pisze wo hu :P.
      Jakby nie było pocałunku, to nie dałabyś mi żyć. Kiedyś rzucałaś się, że Fred (na ten bal z okazji urodzin mamy Mc), zaprosił Carmen tak nie romantycznie.
      Heh jak kończysz cytat to go może zacznij xD. Ale wie o co chodzi xD.
      Taaak ty to byś stała przy lodówce i to twoje ulubione zajęcie. No może jeszcze laptop i raj na ziemi *w*.
      CZŁOWIEKU jeszcze zapamiętać tych twoich braci xD. Z reguły pamiętam tylko Rudolfa i Syriusza :D.
      Duuużo Ognistej i Rose ! Hah no wiesz kwestia nowego przeżycia :3 Od razu na maxa :D Carmen nie żałuję xD.
      Ecie pecie mały Potta. Dla ciebie ważne, że się pośmiejesz. Taaa ja to mam pełno iście dziwnych przeżyć :P. Najgorsze jest to, że są zdjęcia o.O, to moje "szczęście".
      To się nazywa miłość, ale jak kto woli. Schiza też ładnie xD.
      A co nie podoba się nazwa ? "Oddział specjalny do spraw nagłych" *w*.
      Jaraj się smokiem i hieną *przewrót oczami* :D.
      Corner... ten to wie jak popsuć klimacik ^^.
      Ja zawsze kończę w dziwnych momentach, ale jak to tyczy się Carmen i Freda to ciebie to najbardziej interesuję. Ludzie ! xD
      (Szczele sobie to co ty :D.) ***
      Taa skromność przede wszystkim xD. A proszę bardzo :3. A co mnie obchodzi od kogo, spóźniasz się to fakt xD.
      Taaak rozmowa żywcem wzięta *u* <3.
      Czasem Ci się udaję :D. Ale jak przyjdzie opowiedzieć kawał to siedzisz (per stoisz) i gapisz się na mnie jak głupia ^^. 1500 lat taaa nieeeźle, a ja ? No wiesz nie chce być trzecim (zaraz po tobie) Dumbledore'm :D. Oj masz teraz:
      "Niech Ci gwiazda pomyślności nigdy nieee zagaśnie, nigdy nieee zagaśnie, a kto z nami nie zaśpiewa niech się pod stół skryje". Per "Niech Ci gwiazda pomyślności nigdy nieee zagaśnie, nigdy nieee zagaśnie, a kto z nami nie wypije, niech się pod stół skryje" xD.
      Hahah no wiesz dostałam szafką w szyję, ale to chyba (!) niechcący. No wiesz... każdemu się mogło zdarzyć xD.
      ***
      Się powtarzasz xD. Tak, tak, tak. Ja też kocham i pozdrawiam.

      Usuń
  4. zapraszam na nowy rozdział na hermione-fred.blogspot.com

    daff.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego jesteś taka okrutna? Tydzień minął a rozdziału nie ma;// przez ciebie się potnę mydłem.W płynie. :(((

    Pozdrawiam i życzę weny!
    Zuzka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh spoooko xD. A bo zajęłam się książką "Upadli" *.* i zaczęłam poprawiać staaare rozdziały (błędy które nowa czytelniczka wyłapała xD). Ale jak już się potniesz mydłem w płynie to prześlij zdjęcie xD. Nie no żartuję :D. Rozdział mam zamiar dodać w niedzielę lub sobotę. Zależy czy się wyrobie, teraz jestem u przyjaciółki, więc czasu nie mam xD. Dziękuję i również pozdrawiam.

      Usuń
  6. Super, uwielbiam. <3 Czekam na kolejny.

    Zapraszam na prolog mojego nowego bloga, Twój komentarz był by dla mnie ważny 8) http://hogwart-moj-drugi-dom.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Epilog.

47. „W tym świecie nawet ściany mają uszy.”

50. „Uratowana przed demonem, który wysysał resztki sił życiowych z otoczenia.”