27. „Jeśli to sen, proszę nie budźcie mnie.”
~ Perspektywa George'a ~
Stałem tak nie wiedząc
jakich słów użyć. Ale widząc jej zdenerwowanie kontynuowałem.
- Wiem, że masz... ten...
no problemy z odnalezieniem się w Hogwarcie. Więc może... chciałabyś... a zresztą na pewno nie... - wiedziałem,
że odmówi, więc zacząłem się jąkać.
- No to może najpierw powiesz mi o co chodzi ? A o Carmen i Fredzie będzie czas pogadać.
Może usiądę z wami przy stole i powiesz mi wszystko ?
Uśmiechnąłem się na tą
myśl.
„Tak to dobry pomysł. Tylko dlaczego ja teraz o tym myślę, a nie mówię tego?!”
„Tak to dobry pomysł. Tylko dlaczego ja teraz o tym myślę, a nie mówię tego?!”
- Dobrze, ale przechodząc
do sedna. MożechciałabyśabymCięoprowadziłpozamku ? - oznajmiłem
najszybciej jak potrafiłem.
- Czekaj co? Powoli –
uśmiechnęła się.
- Chciałabyś abym
oprowadził Cię po Hogwarcie?
- Z miłą chęcią –
przytuliła mnie i chwyciła za rękę, ciągnąc ku Wielkiej Sali.
Gdy już tam byliśmy,
skierowaliśmy się do stołu gryfonów. Rose nie zważając na
szepty usiadła koło mnie i Harry'ego.
- Hej ! - przywitała
się.
- Cześć. A ty
przypadkiem nie pomyliłaś domów ? - zapytał wybraniec.
- Nie chcecie mnie tu ?
No to idę – uśmiechnęła się łobuzersko i wstała.
Nie zdążyła nawet zrobić
kroku, bo Potter chwycił ją za rękę.
- Przecież, że chcemy.
Siadaj i nie marudź.
- Oczywiście szefie.
Po czym zabrzmiał głos
dyrektora, a zaraz po tym na stole pojawiły się przeróżne dania.
Zabawnych historii nie było końca. Ale trzeba było obgadać sprawę
mojego brata i Black'ówny.
- Rose ? - zagadałem.
- Tak ? - odpowiedziała
udowadniają, że słucha.
- W sprawie naszych
gołąbeczków. Kiedy Fred poszedł Cię odprowadzić, a reszta
rozeszła się zostałem sam na sam z Carmen. Wtedy zacząłem ją dyskretnie wypytywać. Nie łatwo było, ale w
końcu coś tak wydukała jaki to zabawny... bla, bla, bla -
zachichotała – skończyła zdaniem, że to nie jest mój interes.
A tobie jak poszło ?
- Nie najgorzej. W prost
się nie przyznał, ale czytaj między wierszami.
Obiad dobiegł końca, a w
naszą stronę zaczęła iść opiekunka gryfonów.
- Dzień dobry – przywitaliśmy się grzecznie.
- Dzień dobry –
odpowiedziała.
A gdy już wzrokiem znalazła
Rose podeszła do niej.
- Mimo że brałaś
udział w jakimś konkursie to i tak prawie opuściłaś lekcje. A w
szczególności nie powiedziałaś nikomu, aby mi przekazał.
Dlatego nie będę Ci odejmować punktów, ale przyjdziesz do mojego
gabinetu w sobotę o 19.00.
Psorka nie czekając na
odpowiedź odeszła. Carmen szybko podbiegła do blondynki i szepnęła
jej coś do ucha.
- Naprawdę ? -
powiedziała mocno rozbawiona i zdziwiona.
- Chodź – ponagliła
ją szatynka.
- George przejdziemy się
jutro i tak mamy mało lekcji. A teraz wybacz, muszę iść –
oznajmiła i lekko pocałowała mnie w policzek.
Dobrze, że już poszła, bo
zauważyłaby mój delikatny rumieniec.
- Ciekawe co knują –
zagadał nowo przybyły Fred.
Nic nie odpowiedziałem
tylko pokiwałem głową.
~ Perspektywa Rose ~
- A może zrobimy to w
sobotę ? - zagadała.
- Nie. Mam szlaban, a wcześniej obiecałam coś George'owi.
- No to chodź. A nie
boisz się, że Snape będzie strasznie zły? W końcu jesteś
najlepsza i ma już o tobie jakieś zdanie.
- Nie. Przecież ja nie
chcę opinii kujona, tylko dlatego, że lubię ten przedmiot. No
dobra straciłabym to miano już po pierwszej lekcji wróżbiarstwa,
ale to szczegół.
Zaśmiałyśmy się.
- No faktycznie. Kiedyś
wywróżyłaś, że w szkole będą kosmici i to jeszcze dwa dni po
„przepowiedni”.
- Byłam blisko !
- Bal przebierańców,
gdzie Laura i Gloria przebrały się za kosmitki to nie to samo.
- Trzymajmy się tego, że
byłam blisko – zachichotałyśmy.
Gdy doszłyśmy już do
„jaskini potwora”, sprawdziłyśmy czy nikogo tam nie ma. Na
nasze szczęście sala była pusta.
- Gotowa ? - zapytałam.
- Zawsze – uśmiechnęła
się łobuzersko.
Wyciągnęłyśmy różdżki
i wyczarowałyśmy setki pluszowych nietoperzy, które wypełniły klasę. Aby nikt nie zauważył szybko wyszłyśmy z pomieszczenia,
dokładnie minutę później w sali znalazł się Snape. Gdy
rozejrzał się po korytarzu, trudno było nie zauważyć, dwóch
wariatek turlających się ze śmiechu na podłodze. Wstałam jak
gdyby nigdy nic, a koło nas zeszła się już nie mała liczba
uczniów.
- Psorze, ma pan coś na
głowie – powiedziałam chichocząc.
Strzepał sobie „zwierzę”
ze swoich tłustych włosów, a zaklęciem sprawił, że zniknęły.
- Martin i Black u mnie w
jutro po lekcjach ! Dodatkowo Ravenclaw i Gryffindor tracą po 20
punktów.
Powiedział tym swoim pełnym
pogardy głosem i odszedł.
- No co ? Nietoperz nie
polubi swoich braci ?! - szepnęła panna Black.
- Chyba nie –
odpowiedziałam.
No cóż dwa szlabany
zarobione w jeden dzień, rekord.
- Jeszcze mam u profesor od transumtacji – westchnęła ciężko Carmen.
- Ty też ? A kiedy ? -
zaczęłam pytać zaciekawiona.
- Sobota o 19. A
ty ?
- Tak samo. Co zrobiłaś
?
- Można powiedzieć, że... McGonagall nie lubi, jak ktoś się śmieje. Z tego, że inny uczeń
zamienił ją w ropuchę.
- A kto taki ?
- Ron – zachichotała.
Kółko ludzi, które
jeszcze przed chwilą nas otaczało po prostu się rozeszło. A
bliźniaki podeszli do nas i lekko się ukłonili.
- Oddajemy wam hołd –
oznajmili równocześnie.
- Wiesz co, jak tak robią
to czuję się wysoka – powiedziałam.
- Ja też.
- No to będziecie
jeszcze wyższe – dodali.
Po czym wzięli nas na ręce
i zaczęli biec.
- Może nas postawicie ?
- zapytałyśmy.
Spojrzeli po sobie i gestem
głowy odmówili. Zatrzymali się jedynie przed portretem Grubej
Damy, a gdy już byliśmy w pokoju wspólnym postawili nas na
kanapach.
- Bo nie mogłyśmy same
przyjść – westchnęła z uśmiechem na ustach panna Black.
Po chwili zauważyłam
Potter'a i przeprosiłam towarzystwo.
- Harry ! Właśnie
ciebie szukam – przytuliłam go. – Chodź na chwilę.
- No.. no dobrze –
odpowiedział niepewnie.
Postanowiliśmy udać się
do jego dormitorium. Gdy już tam byłam, usiadłam po turecku na jego
łóżku.
- Myślę, że pamiętasz
o czym rozmawialiśmy w pociągu – przytaknął gestem głowy –
przyszykuj potrzebne rzeczy, a ja pójdę po George'a.
Tak też zrobiłam i po 5
minutach przyszłam z rudzielcem.
- Ja piszę do Freda, ty
do Carmen – oznajmiłam do Weaasley'a.
Usiedliśmy przy jakiś
biurkach i zaczęliśmy pisać listy. Kiedy skończyłam podałam wiadomości wybrańcowi, zaraz po mnie, zrobił to George ze swoim pismem.
- Dasz im to dzisiaj po
kolacji. Nie mogą być razem, a nawet blisko siebie. Najlepiej jak
będę sami – uśmiechnęłam się i pocałowałam
chłopca-który-przeżył.
- Wiem, ale co będzie
jak się zorientują przed czasem ?
- Nie bój żaby, tak nie
będzie – powiedziałam i zachichotałam.
Schował pergaminy do
szafki nocnej i wróciliśmy do pokoju wspólnego.
- A wy co ? - zapytał
Ron.
- Musiałam coś
powiedzieć Harry'emu, a George...
- Dobra, dobra siadajcie - powiedziała Carmen.
„I dobrze, bo nie wiem co
bym wymyśliła, w sumie prawda, powiedziałam 'coś' Potter'owi.”
- Gramy w Eksplodującego
Durnia ? - wyrwał mnie z zamyśleń bliznowaty.
- Pewnie – powiedzieliśmy chórkiem.
Tak nam minął czas do
posiłku.
- Ludzie za 5 minut
mamy być w Wielkiej Sali ! - krzyknął najmłodszy Weasley.
- Faktycznie, no to
chodźcie – odpowiedziała Ginny.
Nikt się nie sprzeczał i
szybkim krokiem ruszyliśmy ku Wielkiej Sali. Na czas kolacji pożegnałam się z przyjaciółmi i usiadłam przy stole krukonów.
- Hej – przywitałam
się.
- Cześć –
odpowiedziała rozmarzonym głosem Luna.
Usiadłam na stałym
miejscu, o dziwo nie było przemówienia Dumbledor'a. Wzruszyłam
ramionami i nałożyłam sobie sałatkę. Później wszyscy zaczęli
wychodzić, ale ja zostałam i rozmawiałam z Olie'm.
~ Perspektywa Potter'a ~
Zauważyłem, że Carmen się
oddala, a Fred gada z Lee. Zyskałem okazję, więc czemu jej nie
wykorzystać. Aby nie stracić jej z pola widzenia wstałem i ruszyłem za nią. A kiedy byliśmy na
korytarzu próbowałem ją dogonić.
- Carmen, Carmen !
Zwolnij ! - krzyknąłem – Strasznie szybko chodzisz.
- Dzięki ?
- Nie ważne, to dla
ciebie – podałem jej świstek papieru.
- A co to ? I od kogo ?
- List. Nie widzisz ?
Zresztą, nie musisz dziękować – uśmiechnąłem się
łobuzersko.
- Tak, tak.
- Przeczytaj, ja miałem
Ci to tylko przekazać.
Odszedłem, aby nie zadawała
więcej pytań. Teraz muszę poszukać Freda i moja rola się kończy.
~ Perspektywa Carmen ~
Harry zachowywał się co
najmniej dziwnie, ale cóż taki już jest. Rozwinęłam pergamin i
zaczęłam czytać w myślach.
Carmen, można
powiedzieć, że to staromodne.
No cóż... nie umiem
Ci tego powiedzieć w prost, więc piszę te bazgroły.
Zastanawiasz się pewnie czemu nie osobiście, a Przez Potter'a,
odpowiedź jest prosta, bo ja bym stchórzył.
odpowiedź jest prosta, bo ja bym stchórzył.
Chyba nie jest dziwne,
że bardzo mi się podobasz.
Spotkajmy się w sobotę
o 12 na błoniach.
Fred
Uśmiechnęłam
się jak głupia do listu i ruszyłam do dormitorium.
~
Perspektywa Potter'a ~
Znalazłem
Freda, ale był przy nim Jordan. Dlatego kiedy ujrzałem George'a, skinąłem
głową, aby odciągnął czarnoskórego. Na szczęście zrozumiał o co chodzi i to zrobił, a ja
podszedłem do bliźniaka.
- Cześć,
mam Ci to przekazać – podałem mu drugi list.
- Od
kogo ? - zapytał zaciekawiony przyglądając się zgrabnemu pismu
Rose.
- Zobaczysz. Ja tylko przekazuję.
Znowu
zrobiłem ten sam trik i się oddaliłem.
~
Perspektywa Freda ~
- Dzięki
– wyszeptałem i rozwinąłem list.
Dlaczego piszę? Bo w
końcu muszę to zrobić.
Zawsze jak chciałam Ci
to powiedzieć to zmieniłam szybko temat
nie pytaj, sama nie
wiem co ze mną nie tak.
Pewnie bym Ci tego
nawet nie przekazała,
ale oczywiście Potter...
Więc podobasz mi
się.
Spotkajmy się w sobotę
o 12 na błoniach.
Carm
„Ja
jej ? Naprawdę ? Jeśli to sen, proszę nie budźcie mnie.”
Nic nie
mówiłem tylko zacząłem iść przed siebie.
~
Perspektywa Rose ~
W końcu
wyszłam z Wielkiej Sali i zaczęłam iść korytarzem.
- Szukałem
Cię – podszedł do mnie Oscar.
- Tak
? A po co ?
- Żeby
Ci to dać – podał mi piękną czerwoną różę.
- Dziękuje
– uśmiechnęła się.
- Nie
jest tak piękna jak ty, ale starałem się wybrać najładniejszą.
Może to
on dał mi wisior. Nie zaszkodzi spytać. Niby prezent mi już dał,
ale to było od Emmy. W końcu... W jak Witers.
- Mam
pytanie – zaczęłam.
- Mów
śmiało.
- Dałeś
mi to ? – wskazałam na naszyjnik.
Chwilę
nie odpowiadał, aż w końcu się odezwał.
- Tak.
- Jest
śliczny, tym bardziej dziękuję – uśmiechnęłam się,
przytuliłam go i pocałowałam w policzek.
~
Perspektywa George'a ~
Oczom
nie wieżę, słuch mnie chyba zawodzi. Wróciłem po Rose, bo
widziałem, że została w Wielkiej Sali. Gdy tylko zauważyłem pannę Martin gadała z tym całym Oscarem. Usłyszałem jedynie, że ten typek zgadza się kiedy pyta o naszyjnik. Dostała go ode mnie ! Nie od
niego ! Wcześniej gościa nie lubiłem, teraz go nienawidzę ! Gdy
blondynka już odeszła ja niemal podbiegłem do bruneta.
- Co
ty wyrabiasz ? - zapytałem wściekły.
- Ja
? O co Ci chodzi ?
- Mi
? Okłamałeś ją ! To nie ty dałeś jej ten wisior ! Tylko ja - ostatnie zdanie powiedziałem cicho, aby przypadkiem nikt inny tego nie usłyszał.
- Szkoda,
że się wcześniej nie przyznałeś. Była szansa to ją wykorzystałem. A ty
lepiej jej tego nie mów. Znam ją dłużej. Będzie chodziła
nieszczęśliwa i smutna. Znienawidzi ciebie jak i mnie, tego chcesz
?
---------------------------------------------------------------------------------------------
Mwahahah <3 pisałam, że to nie będzie takie łatwe ^^. Przepraszam, że dodaję dopiero teraz, ale brak czasu niestety. Zaległe rozdziały nadrobię, przepraszam za spóźnienia na innych blogach :).
Rozdział dedykuję Herminji.
Komentujcie to dla was minuta, a dla mnie wiele znaczy.
Pozdrawiam !
Ahh. Mój analfabeta *w*
OdpowiedzUsuńFreddie i Carmi... No i Potter... Wiesz, że za nim nie przepadam (żeby tylko). Ehh. No to kochanie czyli to spotkanie zapewne będzie 17. Ciekawe czemu *w* Kocham cię. Dalej Oscar... Czemu niby on "dał" jej ten wisior. Nie rozumiem czemu się nie przyznał. A co do mojej perspektywy... Trochę dziwna, ale list rządzi. A co do "zgrabnego pisma Rose". Skarbie... Wiem, że to jednak ja piszę hieroglifami, ale zgrabnego pisma to ty nie masz. Ahh. No i to zdenerwowanie George'a. *w*
Kocham, pozdrawiam i wracam do filmu. :**
O wy nie śpicie *.* ale się zdziwiłam gdy zobaczyłam 3 komentarze xD. CŚŚ nie sprawdzałam dodałam, aby zdążyć na film. Słowo się, rzekło, ale na urodzinowy prezencik se poczekasz jeszcze. Jeszcze 10 dni, więc między czasie będzie jeden ;D. Ejj mówiłam, że mam plan co do Oscara xD. Nie przyznał się no bo się w niej zabujał ^^. dlatego dał jej różę ;D. Słoneczko ja nie lubię u cb czytać mojej (Rose) perspektywy, a ty u mnie twojej (Carmen). Ale wiesz... tyle jej było ^^. Normalnie rozdział xD no chyba Oliwii ^^. Ej ! Jak chce to umiem nie czepiaj się słońce... ty i hieroglify... a żeby tylko xD. Póki co reklama to odpowiadam ;D. Tak, tak ja cb też i również pozdrawiam.
UsuńPierwsza ! ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedyk :*
No trochę namieszane, ale co tam. I tak jest cudowny *.*
Snape i nietoperze, o Boże już sobie wyobrażam jego minę ;D
Dwa szlabany w jeden dzień, to chyba naprawdę rekord ;D
I w końcu plan Georga i Rose. No powiem ci, że coś tak przeczuwałam, ale i tak słodko, że tak zrobiłaś, już nie mogę się doczekać ich reakcji ;>
Potter jako kurier.
Na każdą porę dnia i nocy
Potter przyjdzie ci do pomocy xd
Awwwww Georgie <3 NIEŚMIAŁY Georgie to jeszcze lepiej *___*
Zaczynam nie lubić tego Oscara. Nie dość, że gnida, kłamczuch to jeszcze myśli, że robi dla dobra Rosie, a jak ona się poczuje gdy dowie się, że ją oszukał ?
I jeszcze z niego taki lizus -.-
No i cholerna KANALIA !
Och wkurzyłam się na niego -.-
I Weasley biedaczek teraz będzie załamany, a tak się wysilił ;(
Czekam na kolejną notkę z niecierpliwością, mam nadzieję, że szybko dodasz ;*
Weny życzę *.*
Pozdrawiam
~Hermionija <3
Ps. Mam nadzieję, że do mnie wpadniesz na nową notkę ;>
Kurde jednak nie pierwsza -.- ;D
UsuńAle godzina dodania mojego i Black komentarza mnie rozwaliła xd
Heh no nieźle. W tym samym czasie, różnica sekund ;). Dzięki. A namieszałam, bo pisałam, że nie będzie tak łatwo ^^. W skrócie: odkrycie co wymyślili Rose i George, dostarczenie listów, dowiedzenie się kto dał wisior i Oscar ... xD. No trochę tego było, ale pisałam na szybkiego, bo wczoraj (no fakt już po północy) robiłam razem z Black projekt na plastykę, a mianowicie miałam dzień z Arturem Grottger'em.
UsuńHeh no wiesz... Snape jak zawsze poker face ;D.
No bo to Rose i Carmen ^^.
Jakbym coś wymyśliła innego Black by się zemściła. No niestety siedzę z nią w ławce, wiec byłoby kiepsko ^^. Bo to Georgie ;D. Zaczynasz ? Chyba już nie lubisz xD. Nie dla dobra Rose tylko swojego (egoista phy... :D). Zauważyłam, że się na niego wkurzasz ^^. heh. Jak mnie wena najdzie to będzie szybko ;).
Tak jak film się skończy i poprawie błędy to na pewno przeczytam twój rozdział.
Również pozdrawiam !
Świetne !Oh ten George,niech sie stara! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następne rozdziały.
Pozdrawiam Zuza.
Dzięki :) George ma się starać ? Myśli, że jest na przegranej pozycji, ach Ci zakochani ;D Również pozdrawiam.
UsuńW końcu napisała .!
OdpowiedzUsuńAlleluja .!
No więc rozdział oczywiście super ;D
George i Rose *.*
Fed i Carmen *.*
I Porter jako posłaniec .
Oscar ma ode mnie z liścia.
Jak on w ogóle śmiał tak skłamać .?
Ja się pytam !
Loch forever dla Oscara ode mnie.
Biedny George :(
Tak się starał, a tu taki Oscar się pojawia -.-
Kocham, pozdrawiam i życzę duuuuuuużo weny ;***
PS Zapraszam do mnie ;)
Kurde foch forever, a nie loch XD
UsuńGłupi tablet xd
Hah wyjechałaś z Alleluja <3
UsuńJak wspomniałaś o posłańcach to mi się film przypomniał ^^
Nie bój żaby będzie brnął w to dalej :D (że Oscar)
Loch zawsze spoko ;D.
I ta szara rzeczywistość :P.
Heh twój już przeczytałam ^^
Tak, tak i również pozdrawiam ;D.
I pomyśleć, że lubiłam Oliego, a teraz zaczyna mnie typ wkurzać :/
OdpowiedzUsuńNo ale cóż... Jestem ciekawa jak zareagują Carmen i Fred jak dowiedzą się o tym co zrobili Rose i Georgie :) gdyby mi przyjaciółki zrobiły tak dając mnie i chłopakowi który mi się podoba takie karteczki to z jednaj strony chciałabym je zabić, a z drugiej strony dosłownie wycałować haha <3
Więc nie jestem pewna reakcji Carmen i Freda, no ale było to słodkie :)
Rozdział świetny, nic dodać nic ująć :)
Pozdrawiam i życzę weny.
Czekaj co ?! Olie to Oliver, chodzi do Ravenclaw itp itd słodziak *w*, najlepszy przyjaciel z podwórka . Oscar skłamał ! Zostaw Olie'go w spokoju ;D. Pomyliłaś się.
UsuńA pro po Rose i George'a no to heh zobaczysz niebawem co wyniknie z ich planu ;D.
Dziękuje i również pozdrawiam.
Rose i George moje słodziaku :D Nowa rola Harrego - podoba mi się XD A co do Oscara to się okazał dupkiem. Niech spada na drzewo ;P Dodawaj kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepluutko! :D
Rola Harry'ego zawsze spoko ;D. Na Oscara to miałam plan od początku ^^ Nie ma to jak odwrócić prawa grawitacji i spadać na drzewo ^^. Również pozdrawiam !
UsuńKiedy nowy rozdział?Nie mogę się już doczekać :DDDD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zuza :P
Heh dzięki :) Gdzieś w piątek lub sobotę ;).
UsuńSuper!Czekam! :D
UsuńPozdrawiam Zuza.
Powiem szczerze, że bardzo mi się spodobało:) pochłonęłam wszystkie rozdziały w kilka minut;D
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie na Fremione
http://tworcakremowki-namieszlgranger.blogspot.com
To jest 27 rozdziałów :)
UsuńOpinia wydała mi się nie szczera, ale cóż... w wolnej chwili zajrzę na twój blog.