26. „Sensu można nie mieć, za to nadzieja jest zawsze.”
Tą osobą był nie kto inny jak jakiś pierwszoroczny gryfon. W ręce trzymał jakieś pudełeczko w kształcie serca. - Nocne schadzki ? - zapytałam rozbawiona sytuacją. - Nie – szybko zaprzeczył – szukam Rose Martin znasz? - Zależy kto pyta – uśmiechnęłam się łobuzersko. - A tak, jestem Felix Radli, a ty? – odwzajemnił uśmiech. - Rose Martin, miło mi. Zdziwił się, ale po chwili przekazał mi to co trzymał w ręce. - Dla ciebie – powiedział i chciał odejść, ale złapałam go za rękę. - Od kogo ? Nic nie odpowiedział tylko uciekł. „No wiecie co. To taka tajemnica?”. Zapytałam sama siebie, ale wiadome, że w takim przypadku nikt mi nie odpowie. Zapomniałam o tym, że w moich zamiarach było odwiedzenie Weasley'a i poinformowanie go, że póki nie dowiemy się o co chodzi Dumbledore'owi to plan odwołany. Cały czas przyglądałam się opakowaniu z coraz większą ciekawością. Niestety musiałam już wracać do dormitorium. Szybkim krokiem znalazłam się przed drzwiami,