40. „Zbliża się dzień, w którym nasi wrogowie, stają się naszymi najlepszymi przyjaciółmi.”
Po krótkiej chwili, Carmen dostała
olśnienia.
- Mówiłaś, że dostałaś jakieś
dziwne pudełko od Jessici. Możesz je wykorzystać. Powiedzieć,
kto jest Wybrany i mieć to z głowy. Zostawią cię w spokoju.
- Pudełko zniknęło z momentem
śmierci Tratona, tak samo jak pakt. Ale zawiadomienie ich, to nie
głupi pomysł. Łatwo wyczarować pergamin z paktem.
- Co? - zapytała.
- Nie słyszałaś? - Uśmiechnęłam
się i położyłam centralnie koło niej. - Przecież jest koło
ciebie. Słuch ci pada?
Zaczęłam się śmiać, a Carmen
zrzuciła mnie z łóżka.
- Wróciłaś – oznajmiła z błyskiem szczęścia w oku.
- Nigdzie nie odeszłam. A pergamin
z paktem, to wymysł Tratonów. Nauczył mnie go Rafael. Polega na zapisywaniu, połowy listu widocznego dla wszystkich. Kolejną część, widzi się, gdy wyrazi się zgodę... na tak jakby żądania.
- To na co czekasz?
- To na co czekasz?
Pokręciłam głową w geście
politowania i chwyciłam za różdżkę. A kiedy w moich rękach
znalazł się przedmiot, wzięłam jeszcze pióro.
Pierwsza część
Jeśli obiecacie mi
jedną przysługę,
niezależnie od dnia
czy godziny
poznasz imiona.
Zgadzasz się, Kora?
R.
Zagięłam
kartkę i przeciągnęłam po niej różdżką.
Druga
część
Simon, Timon i Jessica.
Nie
potrzebowałam do tego sowy. I to właśnie był urok tych listów.
Wypowiedziałam: Kora Nels, lekko trzy razy dotknęłam list magicznym przedmiotem i podrzuciłam.
Zniknął.
Znowu
siadłam na łóżku i przemówiłam, ignorując to co przed chwilą
się stało.
- Gdzie
są dziewczyny?
- Można
powiedzieć, że wiszę przysługę Scottowi. - Uśmiechnęła się
łobuzersko.
Już
otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, ale na moich kolanach
pojawiła się odpowiedź.
Jesteśmy ci wdzięczni.
Simon w to nie
wierzył.
A powiedziałam mu to
zaraz po twojej ucieczce.
Uznał, że
zwariowałam!
Twój list będzie
dowodem.
Jeszcze jeden dzień i
wszyscy by się pozabijali.
Trzymaj się. Mam
przeczucie, że za niedługo się spotkamy.
K.
- Co
napisała? - Dociekała się Black.
- W
skrócie? Zbliża się dzień, w którym nasi wrogowie, stają się
naszymi najlepszymi przyjaciółmi.
- Wierszokleta
się znalazł. - Dostałam kuksańca mnie w żebra.
- Talent.
- Oddałam sobie.
- A
tym Obliviate się nie przejmuj się. Raz go użyłaś i zadziałało.
- Na
szczurze! - Oburzyłam się.
Usiadła
po turecku i wyciągnęła dłoń, pokazując palec wskazujący i
kiwając głową, jak idiota. Do tego, towarzyszyła jej bliżej nie
określona mina.
- Ej!
Szczur był piękny, bo ja go stworzyłam... I mówił.
- Z
wrażenia, aż zapomniał wszystko. - Zaśmiałam się.
- Nawet
mówić! - Aż podskoczyła.
Zaczęłyśmy
się śmiać jak debile, opadając na poduszki. Wtedy usłyszałyśmy
wrzaski za drzwi.
- Jak
ja go nienawidzę! Co za człowiek. - Wszystkie współlokatorki
Carmen, wrzasnęły równocześnie. Ciekawe czy już to ćwiczyły...
Potem
drzwi się otworzyły. Angelina chwilę przystanęła na mój widok,
ale wzruszyła ramionami i padła na swoje łóżko. Wszystkie były
w piżamie i całe czerwone na twarzy, do tego zdenerwowane. Zaczęły krótki
wywód, jak to Farro ich popamięta, ale słowem nie wspomniały, co
im zrobił. Gdy skończyły cicho szepnęłam do Carmen.
- Chodźmy
już spać, za dwa dni trening Gwardii.
- Chciałaś
powiedzieć jutro. Już po północy, słońce. - Uśmiechnęła
się.
Spojrzałam
na zegarek, który pokazywał pierwszą w nocy i przykryłam się
kołdrą. Carmen się do mnie przytuliła i tak zasnęłyśmy. Niemal
nie zaczęłam się śmiać, gdy dziewczyny, na powrót wyzywały
Scotta. Czasem takimi przezwiskami, że nie znałam ich znaczenia.
Mniejsza. Ważne, że w dobrym humorze zasnęłam.
~~♥~~
Obudziła
mnie Blackówna, waląc w czoło budzikiem. Czasem chciałabym ją
wywalić przez okno i patrzeć jak spada. Później przypominałam sobie, że drugiej bym takiej nie znalazła. No chyba, że
sklonować... W tym momencie zdałam sobie sprawę, że przestałam myśleć racjonalnie, więc otworzyłam
oczy.
- Zaraz
spóźnimy się na śniadanie – oznajmiła.
Wstałam
i podeszłam do jej kufra. Wczoraj byłam tak inteligentna, że do
malutkiego plecaka, o którym niemalże zapomniałam, nie spakowałam
nic prócz bielizny, szczoteczki i pomiętej szaty.
„Tak to jest, jak się
pakuje na szybko.”
Pożyczyłam, co w sumie często robiłam, rzeczy od Carmen i poszłam
do łazienki. Wyszłam z niej odświeżona i czystka. Miałam na
sobie jeansowe spodnie i za dużą szarą bluzę. Do tego wszystkiego
spięłam włosy w wysoki kucyk i wyszłam z pomieszczenia, z
szczoteczką w ręce.
- Łaskawie
powiedz, gdzie masz pastę?
- Otwórz
szufladkę i tam ją znajdziesz. Moja jest z takim wielkim C,
zrobionym z czarnego markera – rzekła.
Później
umyłam zęby i byłam gotowa na śniadanie.
~Dzień
był nudny i spokojny.
Przechodząc
do spotkania Gwardii, dzień później.
Rose
jest w Pokoju Wspólnym i zaraz wraz z Oliverem
wychodzi
pod Pokój Życzeń.~
Stałam
na środku pokoju, a Holins leżał na kanapie, wyczerpany porannym
treningiem.
- Jest
czwartek! Mecz w sobotę, a ty zdychasz, po zaledwie 2 godzinach
latania. I TO DOBRE 9 GODZIN TEMU! Spójrz na mnie, też miałam
trening. - Przewrócił oczami i kompletnie mnie zignorował. - Bo
się na ciebie rzucę! Jeśli nie ruszysz swojego szanownego tyłka
na spotkanie! Kurde. Jak Carmen! Zegarki wam się poprzestawiały?
- Nie
zrobisz tego. - Uśmiechnęła się i olał moją wypowiedź,
skupiając się, na fakcie, że się na niego rzucę.
Zmierzyłam
go wzrokiem, a on się zaśmiał. Ale wyczułam nutę niepewności w
jego głosie. Następnie zmarszczyłam brwi, wzruszyłam ramionami i
poszłam w stronę wyjścia. Następnie odwróciłam się na pięcie
i z całym rozpędem wskoczyłam na kanapę, centralnie w blondyna.
Zaczął
się śmiać, kiedy go łaskotałam,przestałam jedynie gdy omal się nie
zapowietrzył.
- Wiesz,
że cię kocham, ale chyba złamałaś mi żebra. - Zachichotał,
łapiąc mnie w tali i przewracając na swoją lewą stronę. Teraz
leżałam koło niego, na jego ramieniu.
- Miłość
pojęciem względnym. Poza tym co cię nie zabije, to cię wzmocni.
Nie udawaj i się rusz, bo już nigdy nie zasmakujesz ciągutek
mojej mamy.
- Twoje
są lepsze. - Uśmiechnął się łobuzersko.
- Mistrz
kuchni, któremu wychodzą naleśniki-giganty, do dyspozycji. -
Zaczęliśmy się śmiać.
- Nie
są, aż takie złe. – Mrugnął do mnie.
- LIZUS!
Kto ostatni na spotkaniu, ten zgniłe jajo! - krzyknęłam.
Szybko
stanęłam na równe nogi i zaczęłam biec. Po drodze się jeszcze
wywaliłam, ale mniejsza...
Oliver miał to do siebie, że uważał,
iż to kobieta powinna wygrywać. Tylko nie w grach planszowych, wtedy
dostaje manię wygrywania. Mruga na jedno oko, jakby miał tiki. Zawsze lepiej być z nim w drużynie.
Mały wariat. Odwieczny żart moich rodziców, gdy do nas przychodził.
Błysk się obudził.
Chować się, kto może.
Zawsze
się z tego śmieją, a dodatkowo buraczana twarz Oliego sprawia, że
ja też nie mogę powstrzymać się od śmiechu.
Nawet
jakby chciał, byłby drugi. Nigdy mi nie dorównywał pod względem
szybkości. Niedługo jednak znalazł się koło mnie i razem weszliśmy do Pokoju Życzeń. Spojrzałam na zegarek i o dziwo
zostało 5 minut. Wpisaliśmy się pod podstawiony nam przed nos, pergamin, a później podeszłam do George'a. Mocno go pocałowałam i
przytuliłam. Na co Oliver prychnął.
- Sprawiacie,
że jestem smutny. - Zrobił udawany foch.
- Prawie
ci współczuję. - Uśmiechnęłam się łobuzersko.
- Śmieszne.
Pociesza mnie jednak fakt, że to ja pierwszy miałem zaszczyt cię
pocałować. - Na te słowa oboje wybuchliśmy śmiechem, a Weasley
przybrał nienaturalną minę.
- Że
co proszę? Wy byliście parą? Mam być zazdrosny? - Niby miał
uśmiech na twarzy, ale ton jego głosu się zmienił.
Co mnie
i blondyna jeszcze bardziej rozśmieszyło.
- Nie,
słońce. Nigdy nie byliśmy i nie będziemy razem. Kocham go, ale
jak brata. Pocałowaliśmy się, na moich urodzinach. Chyba 3.
Rodzice zawsze nam to wypominają, nawet kiedyś bawili się w
swatki. Nie ważne. Podszedł do mnie, możliwe, że tylko się przywitać. A pani i pan Holins wraz
z moją rodziną zaczęli krzyczeć: pocałuj ją. Tak też zrobił.
Nie zapominajmy, że miałam gębę pełną tortu i wyglądałam jak balon... a później oboli byliśmy słodcy...
dosłownie. Od incydentu z tortem, zaczęła się nasza
przyjaźń. - Opowiadając to, nie mogłam powstrzymać się od
śmiechu.
George z
powrotem się rozpromienił.
- Ale
tak, czy siak. Pocałowałem najładniejszą dziewczynę na
przyjęciu. - Oliver dziwnie poruszał brwiami.
- Chyba
jedyną. - Mrugnęłam do niego okiem.
- Czepiasz
się – oznajmił.
Pożegnałam
się z rudzielcem pocałunkiem w policzek. Zaraz po tym, jak
zobaczyłam Carmen i Hermione, idące w moją stronę. Kiedy szatynka
się zatrzymała, brunetka była krok za nią. W dobrej odległości,
żeby kiwać mi głową i mieć dziwnym wyraz twarzy.
- Mamy
się dobrać w pary. To prawda, że umówiłaś się z Black? -
spytała prosto z mostu Granger.
- Cześć.
Ciebie też miło widzieć.
- Nieistotne.
To jak? To prawda? - dopytywała się.
- Hym...
Carmen, przypominasz sobie, że jesteś mi dłużna 10 galeonów? -
zapytałam, uśmiechając się szeroko.
- Nie – odparła.
- Ciekawe.
Przepraszam was. Nie miejcie mi tego za złe, Oliver chciał być ze
mną w parze.
Gdy
odchodziłam spojrzałam na Blackówne, która wypowiadała
bezgłośnie: nienawidzę cię. Można mi wierzyć, opanowała to do
perfekcji. Ja za to, zaczęłam się śmiać. Oczywiście bezgłośnie,
wyglądało to nawet żałośnie. Tak złowrogo, jak na kreskówkach.
Chwilę potem się ogarnęłam i poszłam w stronę niebieskookiego.
Zaledwie zrobiłam kilka kroków, a ten kiwnął głową jakby czytał
mi w myślach.
Bezczynnie
jednak stałam dość krótko. Ponieważ Gwardia oficjalnie się rozpoczęła.
Potter na początku chciał sprawdzić nasze umiejętności. Dlatego wszyscy mieli pojedynkować się z Harrym. Jako pierwszy odważny poszedł Neville. Za bardzo mnie to nie interesowało i gdy zauważyłam jedynie, że Olie siada po turecku, na podłodze, pomyślałam.
„Co się będę...”
I usiadłam mu na kolanach. A że się nie wyspałam, prawie zasnęłam. Jedynie, przez zamknięte oczy słyszałam jak Longbottom przegrywa. Później Lavender, Padma, Carmen, Scott, Fred, Parvati... straciłam rachubę, ale technika Pottera była niezawodna... chyba.
Później już niczego nie pamiętałam, bo zasnęłam.
„Co się będę...”
I usiadłam mu na kolanach. A że się nie wyspałam, prawie zasnęłam. Jedynie, przez zamknięte oczy słyszałam jak Longbottom przegrywa. Później Lavender, Padma, Carmen, Scott, Fred, Parvati... straciłam rachubę, ale technika Pottera była niezawodna... chyba.
Później już niczego nie pamiętałam, bo zasnęłam.
Brutalnie
obudzono mnie zaklęciem Aquamenti. Wyczarował je nie kto inny, jak
Wybraniec.
- Twoja
kolej. - Wyszczerzył się.
- Obudziłeś
mnie. Sprawiłeś, że jestem zła. Jesteś pewien, że tego chcesz? Nie będzie taryfy ulgowej. -
Obdarzyłam go pogardliwym spojrzeniem i zajęłam swoje miejsce.
Ukłoniłam
się, jak na pojedynek przystało. Pozwoliłam, aby zaczął.
Petrificus Totalus... serio? Tylko na tyle go stać. Zgrabnie odbiłam
atak.
- Czuję
się, jakbym pojedynkowała się z Billem. Tak, to obelga.
Postanowiłam
wykorzystać trik, którego nauczył mnie Xavier. Odbiłam zaklęcie
Drętwotę, później Błyskation i kilka innych zaklęć. Zaskoczony
moim brakiem ataku Chłopiec-Który-Przeżył, po prostu atakował
dalej. Po chwili się jednak zmęczył. Wykorzystałam tą okazję. Zaklęcie Avis, odwróciło
jego uwagę. Następnie użyłam 3 zaklęć podanych celnie, pod
rząd. 2 razy Drętwotę i raz Experialliarmus. Był rozbrojony, a ja
jeszcze się wysuszyłam i ukłoniłam. Podałam mu różdżkę i bez
słowa wróciłam na wcześniejsze miejsce.
- Dobra
jesteś – przyznał kruczoczarny.
- Dzięki,
a następnym razem, nie wkurzaj mnie przed pojedynkiem. -
Uśmiechnęłam się słodko.
- Będziesz
mi pomagać. Coś wyjaśnisz, zaprezentujesz i tak dalej.
- Czekaj.
To był konkurs? Trzeba było mi powiedzieć, żebym przegrała...
W sali
zabrzmiał śmiech, a Potter kontynuował sprawdzanie pozostałych. Przewróciłam
oczami, ale już nie zasnęłam. Patrzyłam się jakie błędy robili pozostali.
„Jednak te próby Tratonów coś dały...”
„Jednak te próby Tratonów coś dały...”
Po
skończonym testowaniu, wszyscy na polecenie Pottera stanęli
naprzeciwko siebie.
Ja i
Oliver również.
Wyciągnęliśmy
różdżki i zaczęliśmy ćwiczyć zaklęcie Expelliarmus. Żadna
dla mnie nowość, ale wiele osób miało z tym problemy. Patrząc
chociażby na Holinsa.
- Człowieku!
Jak w szermierce. Stopy lekko, jedna do przodu, siła na piętach.
Zasada nie konieczna, ale lepsza w pojedynkach. Jeden płynny ruch.
Nie szarpnięcie! I postaraj się mówić wyraźnie, a nie bełkotać
– odezwałam się.
O dziwo
posłuchał. Lavender i Lisa, które stały za mną, też. Przez co
dostały pochwały. Na co ja jedynie przewróciłam oczami. Ważne,
by się nauczyły. Później oswajaliśmy sobie zaklęcie Drętwota.
Tutaj też tłumaczyłam niektórym co i jak. Na koniec Potter
pokazał nam nowe zaklęcie. To był jedyny moment, kiedy naprawdę
się zainteresowałam spotkaniem.
Z momentem kiedy zajęcia dobiegły do końca, tylko nieliczni zostali. Scott, Oliver,
Harry, George, Luna i Ginny. Postanowiliśmy pójść na piwo
kremowe. Mimo że wszędzie byli Dementorzy, odrobiny przyjemności nie mogli nam zabronić. Wymknęliśmy się z Hogwartu. Przy okazji
mogłam podpytać Farro, co takiego zrobił dziewczyną. Nie
przyjaźnimy się, aż nadto, więc nie miałam kiedy porozmawiać.
Szczególnie, że na co dzień spotykał się z Tatią i świata prócz
niej nie widział.
- Co
ty w ogóle zrobiłeś dziewczyną? No wiesz, Angeline, Kate i
reszcie – zagadałam.
- Black
nie mówiła? Po prostu, pożyczyłem sobie ich różdżki. Nie miej
pretensji... Na szybko myślałem i tylko to wpadło mi do głowy.
Przy okazji było kilka zniszczeń... - Wyszczerzył swoje zęby, a
ja o nic więcej nie pytałam.
Gdy
byliśmy już na miejscu, zamówiliśmy Piwo Kremowe. Potter wypił
ich zdecydowanie za dużo. Bo... jak można upić się Piwem
Kremowym? Trzeba mieć talent, którego nie zabrakło Harryemu.
Atmosfera była przyjazna, dopóki nie odezwał się Wybraniec.
Mówił
przez śmiech, łykając co chwila kolejną porcję napoju.
- Wiecie,
że miałem takie zajęcia z Dumbledorem? - Przywalił głowa o
stół, ale wciąż się śmiał. - Wyznał mi kiedyś, że ta cała
zamiana ról, na początku roku szkolnego... - Znowu upił łyk. -
Było sprawdzianem Ministerstwa. Wypadliśmy tak źle, że potrzeba
było Umbrigde. - Zaczął się panicznie śmiać i usnął na
stole.
Nie
ukrywałam, że czułam się trochę winna. Ale zaraz wyczuli to moi
przyjaciele i szybko wybili mi to z głowy. Przynajmniej tak im się
wydawało. Ze względu na to, że Złote Dziecko, chrapało na stole
wróciliśmy do Hogwartu. Po drodze George, złapał mnie i posadził
mnie na swoich ramionach. Czułam się jak dziecko. Jak mała
dziewczynka, którą ojciec podnosił wyżej, żeby widziała
wszystko ze sceny. Przyznam, że mam lęk wysokości. Nie! Ja mam lęk
przed spadaniem. A Weasley mierzący około 180 cm i ja siedząca na
jego ramionach, powinnam się bać. To było naprawdę wysoko.
Przynajmniej dla mnie. Jednak z jakiegoś powodu czułam się
bezpiecznie i szczęśliwie.
~~♥~~
W Zamku
zbliżała się pora kolacji. Poszłam do dormitorium się przebrać,
a chłopcy odprowadzili Pottera. Który jak dostał porządnie
zaklęciem, którym sam mnie ostatnio potraktował, trochę się
otrząsnął. Kiedy przyszłam na posiłek, nauczyciele zasiadali już
na swoich miejscach. Umbridge czekała jednak na wszystkich uczniów.
Gdy się zjawili, podeszła do mównicy.
- Minister
Magii ze względu na... pewne okoliczności z przyjemnością
poinformował mnie, że do Hogwartu dojdzie trójka utalentowanych
uczniów. A i moi mili w tym roku odbędzie się Bal
Bożonarodzeniowy, tak jak w zeszłym. Będzie trochę inny, ale
myślę, że wam się spodoba. Reszty dowiecie się jutro na śniadaniu. Osoby, które spóźnią się choćby sekundę, zostaną wyproszone z sali. Punktualność! - Przez cały czas uśmiechała się, tak sztucznie... A wypowiedź zakończyła jednym słowem. - Smacznego.
Idealnie
kiedy skończyła mówić, usiadła na miejscu i klasnęła w dłonie,
na stołach pojawiło się jedzenie. Nie wiele później wrota w
Wielkiej Sali otworzyły się. Spojrzałam na nowych uczniów, stojących w progu i wyszczerzyłam oczy na jednego z nich. Jedynie przez myśl, przeszło mi zdanie.
„Nie śmieszny żart.”
„Nie śmieszny żart.”
--------------------------------------------------------------------------------
Okej. Nie za szybko dodaję? Po prostu wróciłam z Bałtowa, a że przespałam drogę zasypiając na ramieniu brata, siadłam i skończyłam rozdział, od razu jak wróciłam (TAK, OGŁASZAM WSZEM I WOBEC. Po mrożonej kawie mi odbija, a co wypiłam jak przyjechałam? Mrożoną kawę. Hahah).
Czytasz = komentujesz
Nawet anonimy.
A pro po 10 galeonów, Patrycja ja nie zapominałam, że mi wisisz 10 zł ;D. Tak tylko przypominam.
I pytania do was:
Co wy na to, żeby powoli kończyć blog?
A i macie moje gg. Chętnie z kimś popiszę: 47239645. Śmiało, pisać.
Bla, bla, bla. Nie przedłużam.
A i macie moje gg. Chętnie z kimś popiszę: 47239645. Śmiało, pisać.
Bla, bla, bla. Nie przedłużam.
Pozdrawiam.
Hm, nigdy,nigdy,nigdy,nigdy nie pisz o kończeniu bloga bo spotka cię mój gniew..... dobra to nei jest argument,ale lepiej nie pisz! A i rozdział jest wystarczająco szybko,następny też tak może być :DDDD Ciekawe co to za uczniowie, czyżby ktoś z Tratonów?Nie mogę sie doczekać, pisz szybko! :D
OdpowiedzUsuńPs.: Jeee,pierwsza.
Pzodrawiam Zuza.
Hehe. Jakoś mi się odpowiedź moja nie spodobała, to się poprawiam xd. No nie wiem, kiedyś skończę pisać bloga to pewniak xd. Tak pierwsza :). Również pozdrawiam.
Usuńhaahahah Zuza, zabiję cię :* Ukradłaś mój pierwszy komentarz!! <3 ;p
OdpowiedzUsuńKochany Klajdzie !
Rozdział świetny, nie będę się to rozpisywać i bla, bla, bla...
Scena Rose i George <33
hahahaha a końcówka najlepsza!! :D
Normalnie, coś czuję że wiem, kto tam stoi! Jestem wręcz przekonana :3 Ale nikomu nie zdradzę ;pp
A no i najważniejsze! Jeżeli jeszcze raz mi powiesz, aby zawiesić bloga, to wiedz... FOCH DO KOŃCA ŻYCIA I JESZCZE DALEJ! W ogóle skąd ty bierzesz takie pomysły?! :O
Tylko spróbuj, a Cię odwiedzę i własnoręcznie przytrzymam, przy laptopie abyś pisała dalej ;D
Kocham > mimo żartu,o zawieszeniu bloga < WENY ŻYCZĘ,A NO I KONIECZNIE ROZDZIAŁ DODAJ SZYBKO! ALBO CHOCIAŻ MNIE ;)
KOCHAM,NELS :D
Zapomniałam dodać XD
UsuńKA BUUM :3
*napisała 26 minut po pierwszym komentarz* XD
UsuńJeszcze raz nazwiesz mnie Klajd, a Kora zginie, szybciej niż się pojawiła :P.
Ale dużo tej sceny XD. Mi się tam bardziej podobało Olivera i Rose. Lepiej mi się pisało, o tym pocałunku w wieku 3 lat xd.
Nie do końca wiesz :*
JA O ZAWIESZENIE BYM NIE PYTAŁA, SŁOŃCE :*
Moje pomysły wychodzą z mojego mózgu :>
Czekaj. Czyli mam teraz zakończyć bloga, żebyś do mnie przyjechała? Najwyżej zabarykaduję się i star na balkonie, żebyś mnie nie mogła udusić XD. No problem <3.
Ja nie jestę komikiem. Mi żarty nie wychodzą xd.
Hahah jak rozdział wyślę tobie, to będziesz chciała następny, jak to ostatnio było. Mimo BRAKU publikacji na blogu XD.
P.S. Ty nie jesteś Nels, tylko Nelson ;).
Również pozdrawiam... czekaj ty mnie nie pozdrowiłaś, więc pozdrawiam ;3.
KA BUM :> Niech się dzieci raduję :3.
hahaha ćśśś!
OdpowiedzUsuńTy mnie zabijesz, a u mnie też zginiesz Klajd :3
Tag ;3 Scena Rose&Olivier również pierwszorzędna *_*
Lepiej nie chccesz, abym cię odwiedziła! Źle się to by dla Cb skończyło :*
Nie masz prawa ZAWIESZAĆ/KOŃCZYC bloga, bo serio uduszę. ;D
Tag, twe żarty są najlepsze XDD
Fiem ;3 Cóż, taka już jestem . ;D Napisz rozdział i szybciutko do mnie XD Postaram się nie narzekać, w oczekiwaniu na kolejny xDD
hahah Skoro ty na mnie mówisz Nelson, to ja mogę Klajd ;D
Pozdrawiam Klajd :D Nels.
KA BUUM :D
Zaryzykuję ;_;
UsuńOlie *.* Mieć takiego w mieście <3
Po raz kolejny zaryzykuję XD.
Już nie nalegasz na rozdział, co mnie zdezorientowało :o
Btw. na rozdział, to ja mam pomysł tylko na początek XD.
Ale Nelson ładniej ;P. Klajd mi się z kowbojem kojarzy, a to SUKIENKA ;_;
Hhaha. JA również pozdrawiam :*
KA BUM :3. Rico naj ;D.
ahh wcale Nelson nie jest ładnie. Klajd :(ryzykuj ryzykuj xd weny życzę :* Pozdrawiam i KA BUUM xd
OdpowiedzUsuńJestę zajebista, a moje pomysły są błyskotliwe i nie podpisuję swojej pasty ciołku, a za budzik juz dostałaś. :) Wracając do listu, to w chuj nie rozumiem po co ona pisała te imiona, ale to tak już na marginesie. Kreativ teknolodżi. No to Potter upije się nawet sokiem dyniowym, bo to taka ciota, soł... Nie żebym go nie lubiła, ale go nie lubię. Tak, tak, Żorż i Rose, how cute?! :) Poza tym całus małych gówniarzy zawsze spoko. :) Znam to w własnego doświadczenia. XD
OdpowiedzUsuńTo tak, kasę oddam ci w najblizszym terminie, lub jak akurat będę miała 10 zł na zbyciu.
Kocham, pozdrawiam i czekam na NN. :*
Przede wszystkim skromna.
UsuńOd dzisiaj podpisujesz XD. Co dostałam za budzik? xd Twoja mama często mnie prawie do zawalu doprowadza, sprawdzając, czy żyjesz :o
Napisała imiona, żeby miała spokój. Bo mi się nie chciało tego ciągnąć w nieskończoność, a i tak prędzej czy później by to powiedziała. Po dobroci lub nie. To już wolałam prędzej.
No ale Pottera kiedyś lubiłaś XD.
KURDE ŻORŻ I ROSE to było kilka zdań, a wszyscy się tym jarają XD.
Ta całusy są słodkie, kiedy rodzinka nad tobą wrzeszczy: całuj! XD.
Ja też, również pozdrawiam etc. :*
CHCE WIĘCEJ *-*
OdpowiedzUsuńJak możesz tak rozdział świetnie napisać i zrobić tak żeby on miał koniec .;/ To jest w twoim wypadku przestępstwo ;*
Rose i Ollie ♥ To było zajebistę wręcz *o*
Chce już nowy rozdział no proszę no !
A tymaczasem zapraszam cie do siebie na nowego bloga -> www.two-worlds-one-heart.blogspot.com
Buziaki Rexi ♥
Heheh końcówka, jak końcówka xd.
UsuńTaak ja tam uwielbiam Olivera *.*
Dziękuje i pozdrawiam.
Zajebisty rozdzial! !!!!!!!!!! CO?! TY NIBY CHCESZ KONCZYC BLOGA? WYBIJ TO SOBIE Z GLOWY! JEZELI DALEJ BEDZIESZ CHCIALA ZakONCZYC BLOGA POPROSZE CIE O TWOJ DRES I DO CB PRZYJADE WLASNORECZNIE WYBIC TEN POMYSL Z GLOWY! !!!!!!!!!! No.... koniec mego niesienoa. Rozdzial tak jk mowilam zajebisty! Nie ma to jak calus z przymusu ale Oli pewnie nie żałuję. .... bo po co! ? Dobrze ze zakonczyla te sprawe z tratonami. Aj potter nie m to jak upic sie kremowym piwem............ slodko tak George&Rose..... tak 180.... mysle ze on by jej nie upuscil co to za uczniowei jakis traton? Rafael? Nie we
OdpowiedzUsuńIem nie wiem...... kurde.... czemu nie moge cie zlapac na gg? Mniejsza z tym. Wgl.... jak jeszcze raz cos wspomnisz o konczeniu bloga to wiesz co cie czzeka... jak i nie powiesz adresu to sama sie dowiem od kogos.... heheh :) Tsa
...ja i moje genialne pomysly.....
Jakie ja glupoty pisze? Moze powinnam sc juz spac? Xd
No... to doooobraaaanoooocc :) swietny rozdzial weny pozdro i wgl tego ten.... no wiwsz xP pozdrawiam i z wiwlkim zniecierpliwieniem czekam na nn ;D
Trochu z tego co wiem, masz do mnie daleko XD.
UsuńPisz po polskiemu xD.
Haha Oliver sweet *.*
Tratoni, to jeszcze nie do końca zamknięty rozdział :D.
Jak mi szajba odbija po mrożonej kawie, to Potter po Piwie Kremowym XD. Hahah :>.
Co 180? XD.
Rafael nie jest Tratonem ;).
Na gg? Bo ja tak kocham ten wyłączający się laptop, a na komórce nie mam gg.
Ano kolejna osoba, co się będzie chciała do mnie przejechać ZAPRASZAM XD. Ale jak ja skończę tego bloga, to rozpocznę drugiego, nie bój żaby :D.
Tsa to taki zespół ;D.
Geniusz zua powiadam xD.
Branoc, branoc ;). Również pozdrawiam i dziękuję.
To ten tego... Błędy ci wytknęłam i ty o nich wiesz. Stylistyki łapać nie będę, bo sama z niej nie jestem najlepsza. Więc rozdział zdawał mi się krótki, podobał mi się opis pojedynku. Ciężko się zazwyczaj opisuje walkę, ale tobie to wyszło dobrze. I nie waż mi się nawet kończyć bloga, przynajmniej jeszcze nie teraz. Kontynuuj go długo, długo byś miała co wspominać na maturach, ot co :D
OdpowiedzUsuńWiatru w żaglach weny 8D
Całe 2, jestem dumna xd.
UsuńOh słodzisz ;3. Pojedynkujcie się wy moje małe marionetki xd. O lol, odbija mi :D.
Taa wnukach będziesz wspominać, takie tam 10000 rozdziałów i tekst: "Ja to czytałam, jak było mniej. Teraz wy się męczcie, dla cioci Klaudii." XD. Hahah marzenia :D.
No cóż jakoś 50/60 i kończę xd.
Kinga szalej dalej i dodawaj komentarze. Duma mnie rozpiera ;).
Dzięki :).
Zostałaś nominowana do L.B.A.! Szczegóły na moim blogu:
OdpowiedzUsuńoczami-astorii.blogspot.com
"Nominacja do L.B.A. jest przyznawana przez blogerów początkującym blogom w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Otrzymują ją blogi o mniejszej ilości obserwujących, przez co daje możliwość rozpowszechnienia się. Po otrzymaniu nominacji należy odpowiedzieć na 11 pytań, które ułożył jej autor. Następnie układasz 11 pytań, które zadajesz 11 nominowanym przez Ciebie osobom.Nie wolno nominować bloga, który nominował ciebie do L.B.A.!"