38. „Uśmiechnij się wątrobą.”
~Perspektywa Rose~
Obudziłam się dość
wcześnie, od razu przetarłam oczy. Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.
Półżywa zrzuciłam z siebie kołdrę. Luna już nie spała, a w
ręku trzymała gazetę. Nic niezwykłego jak na pannę Lovegood, że
była "do góry nogami".
- Już nie śpisz? -
zapytałam.
- Od jakieś godziny – opowiedziała radosna.
- Teraz pomyśleć, ja i
pobudka o 6 rano... niewykonalne. Ledwo co na 7 wstałam.
- Wstawanie wcześnie ma
swoje zalety – oznajmiła zamyślonym głosem.
- Jakie?
- Widzisz to, co się
dzieje za oknem. Kiedy słońce wstaję i spoczywa na swoim miejscu.
Śnieg, tak bardzo puchaty okrywający całą powierzchnie. Pięknie
lśniący na biało. Czasem przypomina mi to lody śmietankowe.
Czasem nawet chce zejść i po prostu zacząć się bawić. Bez
czapki, rękawiczek, kurtki... Wyjść i znowu poczuć się jak
dziecko. Spojrzeć na zaśnieżony zamek oczami, które jeszcze nie
straciły młodzieńczego blasku i podziwiać.
- Rozumiem. Obudź mnie
jutro. Razem popatrzymy przez okno.
- A kto powiedział, że
oglądam to z mojego dormitorium? Zamek kryje wiele tajemnic. Zwykle
po godzinie wracam. Tak jak dzisiaj. Abyśmy mogły razem pójść
na śniadanie. A teraz leniu idź się ubierać. I nie zapomnij, za
2 dni oficjalne spotkanie. Ciekawe dlaczego ominęłaś większość w Dziurawym Kotle. Podobno
nazwę już mają i będziemy się zapisywać na jakiś pergamin.
Ale nie wszyscy chcą...
- Za 2 dni? - przerwałam jej.
- Tak, Hermiona ma coś
nam dać. Takie jakby zaczarowane monety.
- Dzięki za informację.
Właśnie miałam się kogoś zapytać. - Uśmiechnęłam się
promiennie, chwyciłam rzeczy i poszłam do łazienki, zostawiając
Lunę samą z myślami.
Gdy wróciłam Lovegood, wciąż siedziała na łóżku, trzymając w ręce magazyn.
Jako jedna z nielicznych osób, które znam potrafiła czytać od tyłu.
I bardzo dobrze jej to wychodziło. Przez cały czas nie uraczyła mnie nawet jednym
spojrzeniem. Ubrana była w swój mundurek. Przecież dzisiaj
wtorek. Momentalnie przypomniałam sobie, jak niemal zasnęłam nad pracą z Eliksirów. Zazwyczaj lekcje
odrabiałam po nocy i takie były tego rezultaty. W sumie nie wiedziałam nawet dlaczego. Na szczęście Lisa
mnie obudziła, być może niespecjalnie, ale byłam w stanie
dokończyć esej. Ale wciąż wpatrując się w blondynkę, zauważyłam, że tradycyjnej spódnicy w kratkę, swetra
i krawata, czyli zestawu Lovegood, postanowiłam założyć bluzkę ze
smokiem wyrysowanym na jej środku i jeansy. Do tego wszystkiego
nałożyłam szatę i zaścieliłam łóżko. Dopiero wtedy Luna odezwała się do mnie.
- Pokłóciłaś się z
Carmen?
- Nie. A czemu pytasz?
- Sama nie wiem. Chyba,
przez... - urwała. - Nie ważne, lepiej żebyście pogadały.
Po minie młodszej Krukonki,
już wiedziałam, że nie mam co dyskutować. Oczy jak zawsze miała
niebieskie i rozmarzone, ale jej mina przybrała nienaturalną
powagę. Nigdy jeszcze jej takiej nie widziałam. Jedynie co wstała
i chwyciła mnie za rękę. Ten znak można było zrozumieć, żebyśmy
poszły na śniadanie. Po drodze spotkałyśmy Granger. Która dała nam
obiecane dwa galeony. Wytłumaczyła przy tym, jak działają.
Podstawową różnicą, miedzy zwyczajnymi monetami, jest fakt, że te galeony pokazują datę spotkania.
Jeśli nas nie będzie
musimy przekręcić nimi 3 razy w prawą stronę.
Natomiast, aby potwierdzić
swoją obecność, należy 2 razy obrócić monetę w lewo.
Poznałyśmy też nazwę
grupy.
Gwardia Dumbledore'a.
Brzmi ciekawie. O dziwo nie
dopytywałam się dlaczego akurat tak. Szczerze? Mało mnie to
interesowało. Uśmiechnięty „ranny ptaszek” szybko nas minęła,
dając nam przejście do Wielkiej Sali. Pewnie zauważyła kolejnego
członka...
Ku naszemu zaskoczeniu tuż
przed Wielkimi Wrotami, Filch przywieszał kolejną tabliczkę.
„Niniejszym
rozwiązuje się wszystkie uczniowskie organizacje, stowarzyszenia,
drużyny, grupy i kluby. Za organizację, stowarzyszenie, drużynę,
grupę lub klub uważa się regularne spotkania trojga lub większej
liczby uczniów. O pozwolenia na założenie nowej organizacji,
stowarzyszenia, drużyny, grupy lub klubu można się starać u
Wielkiego Inkwizytora Hogwartu (Profesor Umbridge).Żadna uczniowska
organizacja, stowarzyszenie, drużyna, grupa lub klub nie mogą
istnieć bez wiedzy i zezwolenia Wielkiego Inkwizytora. Każdy uczeń,
który samowolnie utworzy organizację, stowarzyszenie, drużynę,
grupę czy klub lub wstąpi do jakiejś organizacji, stowarzyszenia,
drużyny, grupy czy klubu, nie posiadających zezwolenia Wielkiego
Inkwizytora, zostanie wydalony ze szkoły.”
Z
małym dopiskiem: Dekret 24.
Zadziorny
uśmiech woźnego, jakim obrzucali mnie niegdyś bracia, kiedy wiadome było,
że mają rację, prześladował mnie, przez całe śniadanie. Denerwował mnie nie sam fakt, że organizacje są odwołane, zepsuł mi humor, ale to, że Umbrigde, za niedługo może stać się Dyrektorem Hogwartu. Sama się nim uważa, bo podczas posiłku siedziała na miejscu Albusa. Dodatkowo zjedzenia marnej owsianki, którą Oliver napakował mi na talerz i
wpychał do ust, jednak nic nie dało. Nie poddał się nawet po
solidnym opieprzu ode mnie. Przecież, kto by widział takie coś.
Wiedziałem, że robi to dla mojego dobra, więc zjadłam to... COŚ. Nie
żebym narzekała, ale owsianka, nigdy nie była moim ulubionym
daniem.
~~♥~~
Słowa
przyjaciół, jak i nauczycieli, wlatywały jednym uchem i wylatywały
drugim.
- Wiesz,
a Fred zerwał z Carmen, bo ta okazała się mężczyzną. - Podczas
jednej z przerw odezwał się Ron.
- Ciekawe.
- Zbyłam go machnięciem ręki.
- Ty
mnie w ogóle nie słuchasz! Jak mówiłem o Quiddichu i meczu,
który będzie w sobotę między Ślizgonami i Krukonami, też nic.
Omijasz treningi. A Carmen nie jest mężczyzną i wciąż
jest z Fredem – dodał marszcząc brwiami, na widok wściekłej
brunetki.
- Wiem
przecież – odpowiedziałam. - A o treningach nie wiedziałam.
- W
czwartek przed Spotkaniem, nastepny – oznajmił Olie.
- Ostatnio
nie jesteś sobą – rzekła Hermiona.
- Przepraszam.
W
tym momencie zabrzmiał dzwon informujący o ostatniej lekcji.
Zaklęcia. Kiedy weszliśmy do sali nauczyciel, szybko kazał nam
siadać.
- Każdy
z was pewnie zna zaklęcie takie jak Accio czy Depulso. A może
spotkaliście się z Obliviate? Służy do zapomnienia. Nie mogę was uczyć obrony, ale to może się przydać w walce z wrogiem. Pamiętajcie jedynie, jeśli ktoś je pierwszy raz użył,
jest niedoświadczony, pamięć może zostać całkowicie usunięta,
rzecz jasna przez przypadek lub usunie się to czego nie powinno.
Cząstkę dzieciństwa, bądź pewną osobę, ważną lub mniej ważną. Rzadko uzyskuję się
zamierzony efekt. Tylko zdolni czarodzieje to potrafią. Z całym
szacunkiem dla Dyrektora Hogwartu. Którego Dzieci, na wasze
nieszczęście, od niedawna, a dokładnie od godziny, oficjalnie
zajmuję Profesor Umbridge. Nie mam prawa, według tej kobiety,
uczyć was Obrony, niby racja, nie moja działka... Ale coś jednak się przyda. Obliviate, nie
należy do łatwych zaklęć. A nie zdziwcie się, że nie będzie
wam wychodzić. Teraz wstańcie i idźcie po papugi. Są na
zapleczu. Jak wiecie te zwierzęta potrafią mówić, komu się uda
wymazać z niej zdanie, które zostało im zakodowane w mózgu...
Nie, nie bójcie się, nie przy użyciu magii. Wtedy owa osoba
dostanie 40 punktów dla swojego domu. I nie pytajcie, jak szkoła
zdobyła papugi. Nieistotne, w tej chwili. Przestańcie
szeptać i do pracy.
Nikogo
nie zdziwił fakt zmiany dyrektora. Szczególnie, że cała szkoła
mówiła, co stało się Dumbledore'owie. A ja zastanawiałam się,
czyli istniała szansa, że moje zaklęcie było za słabe? Nie...
nie było takiej opcji. Zajęcia minęły szybko. Hermiona zyskała
punkty dla Gryffindoru, a ja się nie mogłam skupić. Dobrze, że to
była ostatnia lekcja.
Po
zabrzmieniu dzwonu, wyszłam z klasy. Może i wszyscy dookoła mieli
rację? Może oddaliłam się od nich? Ale kto by się dziwił,
przecież tyle spraw miałam na głowie. Czasem chciałabym, żeby to
wszystko byłoby głupim żartem bliźniaków, po którym wściekłabym
się, a później mocno przytuliła Weasleya. Tylko życie, nie jest
bańką mydlaną. Nie pęknie i nie zacznie się od nowa. Z momentem
kiedy przestałam rozmyślać, zostałam złapana przez kogoś. To
taki głupi odruch, ale gdy ktoś złapie mnie od tyłu, ja się
bronię. Walnęłam brunetkę w brzuch, po czym strasznie ją
przepraszałam.
- Nic
się nie stało. Przestań już mnie przepraszać. Pomyślałam, że
może porobimy coś wieczorem. Wiem, lekcje, obiad itd. Ale może
taka nocka u mnie w dormitorium? Lub w Pokoju Wspólnym kiedy już
wszyscy będą spać. Zmieniasz się, a ja chce wiedzieć dlaczego.
- Jeszcze
pytasz? Voldemort, zło, wszystko... Świat jest taki niesprawiedliwy, a każda słabość może cię zniszczyć. A ty się
jeszcze pytasz, dlaczego się zmieniam? - Do tego wszystkiego
chciałam jeszcze dodać Tratoni, ale się powstrzymałam. - Jednak masz rację.
Dzisiaj u ciebie? Okej?
Przytuliła
mnie, co uznałam za potwierdzenie i poszła dalej. Ku mojemu
zaskoczeniu, ktoś znowu stanął za mną, ale jedynie wyszeptał:
„Zapowiada się ciekawa noc.”
- George,
to będzie babski wieczór, kochany. Nie dla psa kiełbasa.
- Czy właśnie porównałaś mnie do psa? - zapytał z łobuzerskim
uśmiechem.
- Nie,
znaczy... Mój tato tak mawiał.
On
nie słuchał moich wyjaśnień, przerzucił mnie przez ramię i
zaczął biegać. Wprost na podwórze. Centralnie na śnieg. Często
mnie tak porywał, ale jeszcze nigdy nie rzucił mnie na stertę
śniegu.
- Oszalałeś?!
- krzyknęłam, ale przez mój śmiech i iskierki w oczach,
straciłam całą powagę.
- Na
twoim punkcie.
Znów
ten uśmiech, któremu po prostu nie mogłam się oprzeć. Jak miłość
zmienia człowieka... Nie do pomyślenia. Kiedy chciałam się
podnieść, rzucił się tuż obok mnie i zaczął robić
„aniołki” na śniegu. Wszystko psuł to, że było mi za zimno, żeby tak się
bawić. Wtedy chwycił mnie za nogę, aż cała wywaliłam się
wprost w jego ramiona.
- Zimno
mi – oznajmiłam.
Zignorował
to i pocałował mnie w usta. Przekręcając mnie w mgnieniu oka.
Teraz to ja byłam pod nim. Pewnie, zrobił to żebym mu nie uciekła.
Kiedy oderwał się ode mnie, po prostu zatonęłam w jego oczach.
Nie liczyło się już zimno, tylko On.
Puch, który okrywał wszystko dookoła, był taki śliczny mieniony w słońcu. Czasem chciałoby się po prostu to zjeść, tak jak mówiła rano Luna. Niestety później przypominamy sobie, jakie to zimne, a dziecińce marzenie, pryskają. Czasem trzeba wyłączyć myślenie, w takich chwilach jak teraz. Piękny widok nie psuły błonia i Zakazany Las, które można było dostrzec w oddali. Jednak zbyt daleko, aby się przyjrzeć. Widziałam tylko Wesleya, który teraz wpatrywał się we mnie i od czasu do czasu, chmury.
Puch, który okrywał wszystko dookoła, był taki śliczny mieniony w słońcu. Czasem chciałoby się po prostu to zjeść, tak jak mówiła rano Luna. Niestety później przypominamy sobie, jakie to zimne, a dziecińce marzenie, pryskają. Czasem trzeba wyłączyć myślenie, w takich chwilach jak teraz. Piękny widok nie psuły błonia i Zakazany Las, które można było dostrzec w oddali. Jednak zbyt daleko, aby się przyjrzeć. Widziałam tylko Wesleya, który teraz wpatrywał się we mnie i od czasu do czasu, chmury.
- Nie
zmieniaj się, proszę – wyszeptał.
- Każdy
się zmienia z biegiem czasu. Dorastamy, dojrzewam, ale mimo to,
chce być sobą. Wiem, że przez ostatni czas byłam trochę...
dziwna... bardziej niż zwykle, ale wszystko wraca do normy. Nie bój
się. Ale i ty zawsze pozostań moim Georgem. Dobrze? - Uśmiechnęłam
się.
- To
akurat będzie łatwe.
Pocałował mnie, a później wstaliśmy. Dostrzegł chyba, że nie
żartowałam i naprawdę jest mi zimno. Każdy by się zorientował. W końcu cała się trzęsłam i byłam przemoczona. Po chwili zdjął swoją szatę, która
była na mnie gigantyczna, ale to szczegół. Później chwycił mnie
za rękę i wpatrzeni w siebie wróciliśmy do zamku.
Zaraz
po tym, jak oddałam ubranie mojemu chłopakowi, poszłam do
dormitorium przebrać się. Za niedługo miał być obiad. Poszłam do
Zachodniej Wieży. Odpowiedziałam na pytanie i ubrałam jakiś
sweter, chyba zapomniałam go kiedyś oddać Carmen, bo miał wielkie
„C” na samym środku. Nie ważne, nie będzie zła. Zmieniłam
jeszcze spodnie i wyszłam. Udałam się na obiad. Chwilę po
nim, przed wszystkimi ropucha, wypowiedziała, że jest Dyrektorem.
Jakby nie kazała nam zaklaskać, nikt by tego nie zrobił.
Po
posiłku, przyszedł czas na lekcje. Nie lubiłam ich odrabiać. Ale
to nic dziwnego. Bo kto lubił pisać 15-nasto stronicowe wypracowania na
temat: Jak zmienić szczura w świecznik. Chwyciłam pergamin i
pióro, a gdy już to miałam udałam się, do biblioteki. Nie byłam
jedyną uczennicą, która lubiła tu przebywać. Nie tylko żeby
odrobić lekcje. Chętnie też pomagałam innym, jeśli tego
potrzebowali. Właśnie w tym miejscu, przy jednym ze stolików
zauważyłam Lunę. Skrobała coś na kartce. A raczej rysowała. W moim przypadku, gdy już się do tego zabierałam, zawsze chowałam przed światem
moje wytwory, ale ona nawet nie była speszona, że to zobaczyłam.
Bez owijania w bawełnę spytała.
- Podoba
Ci się?
Odsłoniła
rękę, abym mogła zobaczyć całe dzieło. Muszę powiedzieć, że
wykonane było z precyzją. Dostrzegłam w tym coś znajomego... Tak,
przecież, to ten sam czarny smok chiński, który miałam na koszulce, dziś rano.
- Bardzo.
Nawet nie wiedziałam, że potrafisz rysować.
- Bo
nie potrafię. Czasem z nudów, postawię kilka kresek, kropek i tak
dalej. To dla ciebie.
Podała
mi 'smoka'.
- Dziękuję.
- Uśmiechnęłam się.
- Nie,
nie tak. – Skarciła mnie.
- Ale o co chodzi?
- O
twój uśmiech. Taki trochę wymuszony. Prawie cały dzień byłaś
w ponurym nastroju, pomyślałam, że może to ci go poprawi.
- To
takie miłe. Szczerze się uśmiechnęłam. Przepraszam. Jak mam się
uśmiechnąć? - Zachichotałam.
- Uśmiechnij
się wątrobą.
Zaśmiałyśmy
się, a dobry humor powrócił na moją twarz.
Dość
długo odrabiałyśmy zadane prace domowe. Ale jeśli Hogwart to nasz
dom, to w takiej sytuacji, można te prace nazwać domowymi? Te moje
głupie przemyślenia, o... właśnie o 19. Zerwałam się szybko z
miejsca żegnając Lunę i pobiegłam do Dormitorium. Zdyszana
dobiegłam do kołatki.
Jeśli
gotowalibyśmy 2 jaja w jednym garnuszku przez 15 minut. To w jakim
czasie ugotowałyby się 4 jajka?
- Takim
samym. – Szybko odpowiedziałam i pobiegłam po moje rzeczy.
W
końcu i dotarłam do Wierzy Gryfonów. Weszłam do dormitorium
Carmen i ujrzałam ją, czytającą książkę.
- Już
myślałam, że nie przyjdziesz. - Zaśmiała się.
- Modne
spóźnienie. - Uśmiechnęłam się.
Usiadłam
na łóżku, a że nie było nikogo oprócz nas, mogłam wprost zadać
jedno pytanie, które korciło mnie od samego rana.
- Co
się dzieje?
- W
jakim sensie?
- Luna
coś wspominała...
- Powiem
Ci, jeśli Ty opowiesz mi, o wszystkim. Trochę się pozmieniało u ciebie. A ja chce wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.
- Dobrze,
ale ty pierwsza.
Podeszła
do szufladki i wyciągnęła popcorn. Szukała jeszcze czegoś, ale
zrezygnowana w końcu usiadła.
- Ognista?
- zapytałam.
- Tak.
Ale jeśli chodzi o mnie. Pamiętasz tą przysługę: Ron i Hermiona?
No to zadziałało. Tak jakby. Hermiona się teraz na mnie uwzięła. Muszę
poprosić bliźniaków, o pomoc. Mam już plan. Przecież już wolę,
aby Ronaldzik i Granger byli razem, aniżeli ona ma mi coś
narzucać... Szczególnie, że mam Freda. Ty i te twoje "genialne" plany. Teraz ty.
- Dobrze,
że przyniosłaś popcorn. To będzie długa historia.
Poprawiłam
się na łóżku i zaczęłam snuć swą opowieść. Od początku.
---------------------------------------------------------------------------
W końcu jest. Czy mi się podoba? Nie. Ale musiał być jakiś wstęp, do historii. Nie bójcie się już mam co nie co zaplanowane xd. A więc tak, no to tak telefon mam zablokowany, a laptop idzie do naprawy. Więc musiałam rozdział szybko napisać i dodać, abyście długo nie czekali. Mam plan i to dużo. Widzę, że wiele osób się gubi, więc następny rozdział, będzie szczegółową opowieścią jak to się wszystko zaczęło. Jeśli chodzi o Rose i Tratonów. Niektóre tajemnice, które zna nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego. Ale o tym dowiecie się w następnym rozdziale, który btw. nie wiem kiedy będzie. Rozdział dedykuję mojej kochanek Korneli, dzięki której ten rozdział powstał szybciej. A i pro po tytułu. To był cytat z filmu, który mi się spodobał. "Jedz, módl się, kochaj."
A przy okazji zapraszam do mojego krótkiego opowiadania (nie związanego z blogiem), tych którzy jeszcze nie przeczytali w odpowiedniej zakładce (W krzywym zwierciadle - One Shot).
Czytasz = komentujesz.
Pozdrawiam i do przeczytania.
OMOM :D Mam dedykację :3 Super! <3
OdpowiedzUsuńZabiję Cię Klaudienito! :O
Przez Ciebie, gdy czytam tą miłość, pomiędzy Georgiem a Rose, robi mi się słabo! :D Ja też tak chcę!!:D
Co do rozdziału, to bardzo mi się podobał. Nie lubię tej wrednej, różowej Damulki -.- Głupia tabliczka! Też musieli ją wywiesić ;p I tak pewnie będzie istniał ;p
Mam nadzieję, że szybko naprawią Ci ten zacny telefonik :P
Pozdrawiam i weny życzę!Dziękowałam już za dedykacje? Nie ważne. DZIĘKUJĘ ;p
Czyżbym napisała pierwsza? XD
Nelson ponosi cię XD.
UsuńTobie też? :D Znaleźć takiego George'a *.*
Będzie, będzie :).
Też mam taką nadzieję ;_;
Również pozdrawiam i dziękuję heheh nie ma za co :D.
Nie żyjesz :O Zabije za Nelsona.XD
UsuńJeszcze pytasz? Chcę takiego faceta *_*
Z tego co wiem, żyję i mam się dobrze. Gorzej mój telefon. Nelson, no co chcesz, przepiękne :3.
UsuńGeorge jest mój :3. Wybacz, zajęty XD.
Także żyję i mam się doskonale! :D Jak ja Cię dorwę to ubiję Klaudienito złotko :* Telefon się naprawi... Kiedyś XD Ty masz George'a, a ja Jace'a :3 Xd
UsuńNie bij ;_; XDD. Telefon się naprawi, ale nie będzie na nim nic... AHhaha no mamy :3.
UsuńHahahaa. No to zacznijmy od mojej ulubionej Krukonki, czyli.... Luny. Onajak zawsze przeurocza. Poza tym Dekret kochanie, a nie Dyskret, czy jak ty to tM napisałaś. Od razu skojarzył mi się dystrykt z Igrzysk. Mimo wsztystko ja chętnie posłucham tej historii, ale w pokoju mam prędzej Ognistą niz popcorn.... Pomyśł skąd w Hogwarcie MUGOLSKI popcorn. A teraz i to mi wypominasz szujo, ze za słodko z Fredem i Carmen, a sama co robisz? Phh.
OdpowiedzUsuńKocham, pozdrawiam i czekam na NN.
Luny =.=
UsuńSpadaj na drzewo, odwróć prawa grawitacji :P.
NIE NAPISAŁAM DYSKRET :P -.-
A myślisz, że co Carmen szukała i nie znalazła? :P
Popcorn jest WSZĘDZIE XD.
Wieeesz, u cb cały czas buziaki i mdłe pocałunki, które powtarzają się co rozdział, a kiedy ostatnio Rose i George się pocałowali? Hym. Pierwszym założeniem, było jeszcze kłótnia, ale nie chciałoby mi się ich później godzić XD.
Ta, ta właśnie widać ZDRAJCO ;_;
Tak, tak wiesz o co chodzi.
Również pozdrawiam.
Fajny rozdział! I tak słoooodkooooo... <3 Rose&George-----ten best parring :D zawsze wszędzie jest Fred....Fred....i Fred a ty dałaś George'a. Sweet!
OdpowiedzUsuńCzekam na nową słodką noteczkę!
Lena
No właśnie, bo Fred to Fred, a ja i tak wolę George'a ;3.
UsuńNastępna to taka słodka nie będzie xd.
Dziękuję i pozdrawiam.
Niby w rozdziale nic się nie działo ale on dopełnia całość. :) George i Rose są słodcy i kochani
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że z Rose będzie wszystko ok i że zaklęcie oblivate rzuciła poprawnie :)nie mogę się doczekać nowego rozdziału bo tam dowiem się całej prawdy :) ciekawe jak zareaguje Carmen. Życzę weny i tego by telefon i laptop znów były sprawne .
Pozdrawiam
Wiem, nic się nie działo. To było takie nudne ;-;
UsuńJednak, czasem potrzebne są rozdziały, które dopełniają całość :).
Mogę napisać, że Carmen będzie w giga szoku. Nie tego się spodziewała.
Telefon już sprawny, a laptop idzie do naprawy i nie chce pójść ;_; Nawet go tam nie chcą XD (czyt. zadzwoni kiedy będzie, można go oddać).
Również pozdrawiam.
Przepraszam, że tak długo mnie nie było.
OdpowiedzUsuńA teraz bez żadnych innych wstępów skomentujemy rozdzialik.
Nie chce mi się już pisać, że rozdział super, bo to jest oczywiste.
Mogę napisać, że jest krótki, ale to nawet lepiej.
Trochę słodko.
Jak dla mnie za słodko.
No kurde, ryczeć mi się chce, że ja tak nie mam :(
Ale i tak kocham Rose i George'a.
I moja siostraa teraz mówi, że masz fajnego bloga xD
To tak dodatkowo.
Luna *.*
Kolejna bohaterka,którą kocham.
Dekret Umbridge.
Zła, podła, różowa i strasznie przesłodzona jędza. -.-
Czekam na NN .
;333
Spoko, ważne, że jesteś :).
UsuńNie lubię słodzić, ale w końcu są parą XD. Miałam ich pokłócić, ale se myślę, nie jedzcie mnie XD.
Witaj w klubie: forever alone :D.
Ooo pozdrów siostrę, miło mi to słyszeć :).
Bo kto nie kocha Luny.
Umbridge to Umbridge -.-
Dzięki, pozdrawiam :).
Przepraszam,że tak późno komentuje ale byłam we Francji :))
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, znowu nie moge sie doczekac na nastepny!
Nie bede sie rozpisywac bo zaraz musze leciec! :((
Pozdrowienia,Zuza.
Francja *.*
UsuńZawsze chciałam tam pojechać, tudzież polecieć XD.
Nic się nie stało. Mam nadzieję, że wakacje się udały.
Dzięki i również pozdrawiam.
Haha,udały :D
UsuńKiedy nowy rozdział? Juuuż się nie moge doczekać :(
Jakoś cienko miałam z netem. A pewien NATRĘT tak o tobie mówię Nelson (Kornelia) mi tu rozdział kazał pisać. Jest skończony i bardzo długi. Bowiem pisałam go dość długo. Muszę go jeszcze sprawdzić, będzie dziś albo jutro :).
UsuńTy mała, niedobra istoto XDD Mnie śmiesz nazywać NATRĘTEM? XD Foch Forever xDD
UsuńUgh. Muszę się w końcu zabrać za twojego bloga... Ale widząc ilość czekającego na mnie tekstu widzę, że będę to czytać do usranej śmierci....
OdpowiedzUsuńDobra. Bla bla wiesz, że ładnie dziś wyglądasz? bla bla nominuję cię do nagrody Verstaile Blogger bla bla wiesz, że cię kocham? :>
Informacje na moim blogu ;**
http://draco-malfoy-tatia-salvador.blogspot.ch/
Pozdrawiam :3
~T
W imieniu Klaudii :)
OdpowiedzUsuńNastępny rozdział, ma już prawie gotowy, lecz krucho u niej z internetem. Drobne problemy. Rozdział doda, w najbliższym czasie :)
Nie musiałaś mnie dosłownie cytować XD.
UsuńNie dość, że za Ciebie napisałam to się czepiasz XDD Cicho xDD
Usuń