33. „Zawsze, wszędzie i o każdej porze.”
Wszystko co dobre musi się kiedyś
skończyć. Taki i było tym razem. Kiedy oderwaliśmy się od
siebie, nawzajem spojrzeliśmy głęboko w swoje oczy. W sumie i w
moich, i w jego źrenicach można było dostrzec iskierki szczęścia.
Nie wiem ile to wszystko trwało godzinę, minutę, a może tylko
sekundę. Szczerze? Nie interesowało mnie to. Gdy otrząsnęliśmy
się jakby z transu, dotarło do mnie, co się właściwie stało.
- Prze... przepraszam –
wyszeptałam.
Wyraz jego twarzy diametralnie się
zmienił, z momentem kiedy powiedziałam to zdanie. Teraz patrzył na
mnie jakby moje włosy się paliły, a mi by to nie przeszkadzało.
- A masz za co? - zapytał w końcu.
- Nie powinnam...
- Wręcz przeciwnie. Sam chciałem
to zrobić, ale... Widzisz zawsze jest ale. Ja się bałem, a ty
nie. Nie masz zielonego pojęcia, ile razy miałem ochotę podejść
do ciebie, złapać Cię w tali i pocałować. Tak wiele, że sam
nie wiem...
- Nie lituj się... proszę. Powiedz
w prost, nie chce żałować, ani ośmieszać się.
- Nigdy przez myśl mi nie przeszło,
aby Cię skrzywdzić. Przenigdy, wierzysz mi?
- Tak.
- Ufasz?
- Tak. A ty?
- Zawsze, wszędzie i o każdej
porze.
~ Przejdę do 8 września.
Pewnie się zastanawiacie co się stało przez te 2 dni?
Rose i Carmen skończyły
pracę w kuchni. Kiepsko się to skończyło. Kucharkami w każdym
bądź razie nie zostaną. Teraz pomagają Hagridowi, czyli tak jakby
są gajowymi. ~
Wstałam dzisiaj w bardzo
dobrym humorze. Jak ci z filmów. Uśmiechnięta i pełna szczęścia.
W sumie nie mam powodu do zmartwień. George jest słodki i kochany,
ale wciąż nie poprosił mnie o bycie razem.
"Czemu dla nich to takie
oczywiste?"
A w sumie dla niego, bo Fred przecież poprosił Carmen.
Ale co ja się będę dzisiaj tym przejmować? Są moje urodziny.
Blackówna pewnie za niedługo przyleci śpiewając „sto lat!”.
Hermiona i Gin też. Miło
mieć takich przyjaciół. Oderwałam się od mojego świata, po czym tylko chwyciłam fioletowe jeansy, pomarańczową bluzkę i tego
samego koloru trampki. Nie czekając już ani sekundy dłużej, poszłam do łazienki,
a po wykonaniu porannych czynności, ubrałam się i pomalowałam. Chwilę później założyłam jeszcze szatę i torbę z podręcznikami. Gdy byłam
już zwarta i gotowa, zeszłam do Pokoju Wspólnego. Kiedy
rozejrzałam się po pomieszczeniu, oprócz Olivera ujrzałam jeszcze
kilku krukonów. Ale tylko jego widok, przyciągnął moją uwagę.
Kiedy tylko mnie zobaczył, pomachał mi, ale nie krzyknął żadnego
„najlepszego”, czy coś w ten deseń. Zrobiło się coraz
ciekawiej... Holins stał i gadał z Michaelem. Totalna ignorancja!
Prócz głupiego cześć.
Chyba nie zapomniał o o tym szczególnym dla mnie dniu... nie
mógłby.
- Zapowiada
się długi dzień – westchnęłam cicho.
Dobra...
złudzenie optyczne lub nieśmieszny żart? Spodziewałam się
raczej, że każdy będzie się na mnie rzucać... i robić to co w
urodziny zawsze dostawałam. Życzenia i radość... ale skoro nikt
nie pamięta, to niczego warta nie jestem.
- Dlaczego?
Jest coś dzisiaj niezwykłego? - zapytał blondyn.
Nie
no... teraz przesadził. Mój najlepszy przyjaciel...
- N..nie.
Zresztą idę na śniadanie – wydukałam.
Zła
na niego nie mogłam być... w końcu każdemu się zdarzy.. Prawda?
A jednak zapomniał... nie, jednak mogłam być zła i byłam. A może
zdenerwowana? Nie ważne. Kiedy już byłam w Wielkiej Sali, ujrzałam
Carmen, która biegła na mnie jak oszalała. Przynajmniej ona pamiętała. Kiedy już przybiegła tak
się na mnie rzuciła, że aż się przewróciłam.
- Wiesz
co się stało?! Nie?! To Ci powiem! Fred! Fred! Rozumiesz?!
Zaprosił mnie na pierwszą randkę. Pierwszą nie zorganizowaną
przez was. Tak spontanicznie, romantycznie...
- Uwierz,
naprawdę. Pojmuję to. Mimo że możesz nie wierzyć. Ale tylko
dlatego mnie przytuliłaś?
- Tak,
a co?
Kolejna,
a moja nadzieja w przyjaciół, prysła jak bańka mydlana.
- A
nic – uśmiechnęłam się smutno.
Po
czym zajęłam swoje stałe miejsce przy stole krukonów. Zwyczajne
śniadanie w zwyczajny dzień. Później była Numerologia,
Mugoloznastwo i Opieka nad Magicznymi Stworzeniami.
~~♥~~
Po wszystkich
lekcjach razem z szatynką, której uśmiech wciąż nie znikał z
gęby, poszłyśmy do Hagrida.
- Cholibka
spóźniłyście się – odrzekł.
- Przepraszamy,
musiałyśmy się przebrać – powiedziałam słodkim tonem.
- Już
dobrze, ale i ja się spóźnię. Zostawiam pod waszą opieką to
wszystko. Jak wrócę chce jeszcze ujrzeć moją biedną chatkę w
całości – zaśmiał się.
- Tak
jest – zasalutowałyśmy mu.
Gdy
już zniknął z pola widzenia, zabrałyśmy się do roboty.
- No
to zajmijmy się dyniami, czy czym tam... – oznajmiła piwnooka.
Nie
miałam nic przeciwko. Ale po chwili Carmen uznała, że jest za cicho było i musiała coś
powiedzieć.
- Nie
do wiary, że przez tego bałwana Scotta straciliśmy tyle
punktów... Rozumiem wiele, ale on czasem swoje „świetne”
pomysły powinien schować do kieszeni. Znasz wyniki, póki co?
- Oświeć mnie – zaśmiałam
się.
- Na
pierwszym miejscu ślizgoni, potem puchoni, krukoni i gryfoni na
końcu.
- Ale
sami sobie jesteście winni. Farro zdemolował całą bibliotekę.
- A
ja co niby zrobiłam? - zapytała.
- Przypomnieć?
„A to się powinno tak pienić?” - zachichotałam.
- No
co? Ty też miałaś w tym udział.
- Nie,
ja wtedy rozmawiałam z dyrektorem. Pamiętasz? Zostawiłam Cię na
godzinę.
- Przyznałaś się – zaśmiałyśmy się.
Gdy
skończyliśmy tą część naszej pracy, poszliśmy do chatki napić
się herbaty. Kiedy już to zrobiłyśmy, usiadłyśmy spokojnie, żeby
sprawdzić co dalej.
- Może
drewno? - zaproponowała Blackówna.
- Co
to, to nie! Lubie swoje palce w całej okazałości –
powiedziałam, udając powagę.
- Chodź
do Zakazanego Lasu.
~
No i tutaj nie było najgorzej. Konkurs konkursem za swoją pracę
zyskały 30 punktów, ale za wyprawę straciły 15. ~
Było całkiem w porządku. Wracałyśmy do zamku na obiad, a wokół nas
można było obserwować zielone drzewa. Słońce przygrzewało,
kwiatki wspaniale kwitły. Różnokolorowe marzenie. Brakuję tu tylko tęczy. Ale cóż... aparatu pod ręką nie było. Tylko po co robić zdjęcie, skoro tak jest codziennie w
Hogwarcie. Nocą jedynie, zamiast kwiatów, widać cienie rozłożystych
drzew i piękne gwiazdy na niebie. Ale z momentem kiedy przekroczyliśmy próg zamku, ja przestałam rozmyślać o pięknym terenie. A kiedy doszłyśmy do Wielkiej Sali,
zajęłyśmy miejsca, a dyrektor przemówił.
- Dobrze,
wszyscy są na miejscach. Jak mogliście zauważyć nie było zajęć
z Obrony Przed Czarną Magią, proszę się już nie dopytywać. Za
niedługo odbędą się takowe zajęcia. To wszystko. Smacznego!
Na
stołach pojawiły się potrawy przygotowane przez Tatię i Ninę.
Dlaczego jak my gotowałyśmy to wyglądało paskudnie, a o smaku nie
wspomnę, a to było znośne. Nawet całkiem dobre. Po skończonym
posiłku mieliśmy czas wolny. Postanowiłam przejść się po
Hogwarcie, przecież nikt się nie będzie fatygował. To tylko moje
urodziny. Nawet George, a co się będzie...
Gdy
tak szłam szturchnął mnie czarnowłosy.
- Oscar!
Czy do jasnej ciasnej, ja muszę Cię na każdym kroku spotykać?!
- Ciebie
też miło widzieć – odpowiedział całkiem spokojnie.
- Mów
co chcesz, byle szybko – ponagliłam go.
- Chce
Ci życzyć wszystkiego najlepszego. A skoro mam zacząć zasługiwać
na twoją przyjaźń, muszę w końcu to powiedzieć. Pamiętasz ten
naszyjnik? Wiem, że tak. Nawet nie odpowiadaj. Ja wyjawiłem, że
to ode mnie. Ale to kolejne kłamstwo. Tak naprawdę jest od
Weasleya. Wybacz.
Normalnie
byłabym wściekła, ale przecież jako jedyny pamiętał.
- Za
pamięć tym razem Ci odpuszczę, ale przestań mnie nachodzić.
Chciał
coś powiedzieć, ale mu nie pozwoliłam. Poszłam dalej,nie
zwracając uwagi na to co do mnie mówi.
Wyszłam na dziedziniec, ale
samotnością się nie nacieszyłam, bo znalazłam mnie Carmen.
- Chodź!
Szybko! - krzyknęła.
- Na
początek... stoję metr od ciebie, nie jestem głucha. A tak poza
tym gdzie?
- Zobaczysz.
Dalej
z nią nie dyskutowałam, bo wystrojona w sukienkę zaczęła mnie
ciągnąć chyba do Pokoju Wspólnego Gryffingoru. Chwila...
moment... SUKIENKĘ?! Od kiedy jest zwolenniczką takich strojów. No
cóż... nie myliłam się i kiedy byliśmy przed obrazem Grubej
Damy, Carmen puściła moją rękę i coraz szerzej się uśmiechnęła. Już
miałam coś powiedzieć, ale ona wypowiedziała hasło i dosłownie
wepchnęła mnie przez dziurę w portrecie. Radykalne sposoby. Gdy już tam byłam, odwrócona plecami do Pokoju, wciąż nie wiedziałam
o co chodzi. Ale wszystko się zmieniło kiedy się zwróciłam się ku środku pomieszczenie.
Wszyscy moi przyjaciele, którzy myślałam, ze zapomnieli i Ci
których dzisiaj nie spotkałam, krzyknęli.
-
NIESPODZIANKA!
Szok,
miałam ich opierdzielić, że zapomnieli o mnie, a tu takie buty.
- Dziękuję,
jesteście kochani. Myślałam, że zapomnieliście. - Tylko
tyle zdążyłam wydukać.
- Nigdy! - krzyknęli rozbawieni.
Zabrzmiała muzyka, a ja zaczęłam
ściskać się z każdymi. Kiedy zorientowałam się, że tylko
jestem nie wystrojona spłonęłam delikatnym rumieńcem.
- Chyba
chcesz się przebrać – wyszeptała Carmelita.
Tak,
to prawda. Poszłam z nią na górę do jej dormitorium i ubrałam
się w jakąś sukienkę koloru beżowego. A gdy zeszłam, Ginny już
zapalała świeczki na torcie. Szybko je zdmuchnęłam, życząc sobie...
A niech to zostanie moją tajemnicą. Później zaczęto dawać mi prezenty, moja ulubiona część przyjęć.
Żyć nie umierać. Paskudny dzień, zamienił się w piękny. I
Ognistej nie mogło zabraknąć, bo jakże inaczej. Kiedy wszyscy
porwali partnerki do tańca, poprosił mnie o to Ron. Liczyłam na innego
Weasleya, ale cóż... zgodziłam się. Ledwo co potańczyliśmy minutę, a
pewien bardzo uroczy bliźniak, powiedział.
- Odbijany.
Byliśmy
przytuleni w rytm wolnej melodii. Kiedy piosenka się skończyła, George zapytał się mnie coś na co bardzo długo czekałam.
- Zostaniesz
moją dziewczyną?
- Tak
– odpowiedziałam bez najmniejszego wahania.
A
gdy pocałował mnie na oczach wszystkich zabrzmiały oklaski i
gwizdy. Najlepsze urodziny na zawsze. Po wszystkim rozeszliśmy się,
a ja usnęłam w objęciach ukochanego.
~~♥~~
Rano pośpiesznie pognałam
do swojego dormitorium, przebrałam się i odświeżyłam. Na
śniadaniu dowiedziałam się, że współpracować teraz będę z
Draco. A mogłabym przysiąc, że w oczach George'a widziałam cień
zazdrości. I dobrze, to oznaka, że mu zależy. Nauczyciele od
eliksirów powiadacie? Może być ciekawie. A kiedy szłam na zajęcia
dogonił mnie Oliver. Nawet się nie przywitał, a co się będzie. Przeszedł od razu do sedna.
- Pani
Hooch, kazała przekazać wszystkim, że przesunięte zostanie wybór
drużyn w Quiddicha o 2 tygodnie. Ale powodu nie podała. Wiem, że chciałaś się zgłosić.
~
Tydzień później, może trochę więcej. W każdym bądź razie poniedziałek. ~
W
końcu nadszedł ten dzień. Nie wiem czy tylko mi się tak wydawało, czy Dumbledore faktycznie był wolniejszy niż
zwykle. 2 tygodnie robienia wszystkiego i niczego. Opłacało się? A
może stracimy punkty?
- Uczniowie,
nadeszła oczekiwana przez was chwila. Najlepszą drużyną okazał
się Ravenclaw i ten dom zyskuję 100 punktów. Następnie
Hufflepuff 70 punktów, Slytherin 50 punktów i 30 pkunktów
Gryffindor. Gryfoni zdobyli najwięcej ujemnych punktów i dlatego
są na ostatnim miejscu. Jeśli miałbym odejmować punkty,
musiałbym to zrobić wszystkim zespołom. Wszyscy się staraliście. I mimo że coś nie wychodziło to nie poddawaliście się, dlatego nie będzie -50 punktów. Mam nadzieję uczniowie,
że się czegoś nauczyliście. Doceńcie pracę każdej jednostki w
zamku...
Przemowę
dyrektora przerwał jednak huk w otwierających się drzwi. A stała
w nich jakaś kobieta. Zapewne profesor Umbridge.
---------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest kolejny. Wybaczcie, że musieliście tyle czekać.
Czytasz = komentujesz!
Rozdział dedykuję osobie, która jednym opowiadaniem zryła mi psychę. Tak tobie Black.
I przepraszam, że taki krótki... ale ma powyżej 3 str. A4... Ale mniejsza, dziękuje również za ponad 9100 wyświetleń *.* !
Pozdrawiam.
EDIT:
A i opublikowałam mojego 1S w nowej zakładce, więc zapraszam do przeczytania i skomentowania.
EDIT:
A i opublikowałam mojego 1S w nowej zakładce, więc zapraszam do przeczytania i skomentowania.
1komentarz :D Ehhh,jak zwykle wspaniały.No nic dodać nic ująć!c: Czekam na następny,mam nadzieję,że bedzie szybkooo :*** Świetnie,że Rose jest już z Georgiem :* to byłoo taaakieee słoooodkieeeee :***
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zuza.
Nie wiem kiedy będzie następny xD. Tak kiedyś siadłam i pomyślałam: "cholera jest ponad 30 rozdziałów, a oni nawet się nie pocałowali". Ale to wszystko przez to, że najbardziej w opowiadaniach lubię okres tej nie wiedzy xD. Dziękuje i również pozdrawiam.
UsuńEhh,kiedy zamierzasz zamieścić nową notkę?Nie mogę się doczeeekać! :D :(
UsuńPozdrawiam Zuza.
Szczerze? Zastanawiałam się kiedy napiszesz xD. Miałam wenę twórczą i ją wykorzystałam, tyle, że na 1S. Jak chcesz poczytać coś mojego (ale nie związanego z blogiem) zapraszam do podstrony - "W krzywym zwierciadle - One Shot".
UsuńCo do rozdziału, to jak się ogarnę xD. Słońce świeci, szkoda tracić dzień, a w nocy trzeba się uczyć :D. Postaram się napisać coś na niedzielę bądź poniedziałek. Bo jutro jadę do koleżanki... trochę tam posiedzę, bo robimy projekt. W sobotę piknik rodzinny. Niedziela następny projekt. Także tę... xD. Ale coś napiszę ;D. Pomysł jest, a to najważniejsze ^^. No i humor, bo jak jestem w dołku to mam ochotę wszystkich powybijać (raz nawet stworzyłam wersję, gdzie Voldemort opanowuje świat jako koniec bloga xD), a z reguły nie lubię zabijać... Boże jak to brzmi xD.
Również pozdrawiam.
No właśnie widze,że późno napisałam o: Pewnie,że przeczytam <3 No to szybko się ogarnij,nie no żartuje,rozumiem cie,w ogóle nie chce się siedzieć na kompie w taką pogode a i trzeba się uczyć ;/// TY!NIE ZABIJAJ MI GEORGIEGO !
UsuńPozdrawiam Zuza.
Wszystkich pozabijałam, oprócz Voldemorta xD mwahaha :3. Ale to nie wejdzie w życie. A co Rose mogę? ;P Phy xD. O to się cieszę, że przeczytasz ;D.
UsuńNiestety, koniec roku się zbliża... nic dzisiaj do nowego rozdziału nie napisałam o.0 Ale nie miałam kiedy :'(. Jutro dentysta, we wtorek okulista... tsaa nie obiecuję, że będzie jutro rozdział xD.
Również pozdrawiam ;).
Ty bidulo,nie możesz iść do pani Pomfrey? No dobra,Rose możesz oszczędzić i Freda <3 Oh no i Draco ;_; Wiem,te głupie oceny,dali by sobie spokój ;///
UsuńNo to życzę powodzenia u dentysty i okulisty i weny!
Nie zmieściłam się w skrzydle, całe zapełnione xD. Heh ja tu zdecyduję kogo oszczędzić ^^. Noo, ma w tym tygodniu 5 spr. a i jeszcze poprawa.
UsuńOkulisty się boję, nie mam nic do okularów, ale ja nawet w przeciwsłonecznych wyglądam źle xD.
Ee tam,nie może być tak źle.Okulista nie gryzie...Chyba.
UsuńNo dobra,dobra już sobie rób co chcesz z tym opowiadaniem tylko,żeby nadal było takie świetne jak jest teraz! :D
Znam to,też mam strasznie dużos prawdzianów ;//
Tragedia.
No nie gryzie, ale mam kolejną wizytę :P Bo coś się nie dogadali etc.
UsuńNom, wynagrodzę to wam długaśnym rozdziałem, już go zaczęłam pisać. Dziękuję i powodzenia na sprawdzianach :).
Ooo,już się nie mogę doczekać tego rozdziału ;_; Ah,dziękuję i nawzajem :D
UsuńMiałam się wziąć za rozdział w piątek, ale zdrzemnęłam się i obudziłam następnego dnia z tekstem: "kiedy zasnęłam? dlaczego się nie przebrałam?" XD. Ahh życie :D.
UsuńTylko ja potrafię tak zryć ci banie. I to opowiadaniem o milości George'a i Freda, które osobiscie uwielbiam. My tu picu picu, a rozdział nie skomentowany. Jakaż ja urocza. W sumie ja się nie rzucam... Tak mocno. Mimo wszystko to było urocze, a co do wyników to spodziewałam się ostatniego miejsca po mnie i Farro, czyli moim ukochanym przyjacielu. Niespodzianka jak widzę udana. :3
OdpowiedzUsuńKocham, pozdrawiam i ponaglam
Taaa...bo to miał być komplement... -,- xD. Nie ma, jak wysłać mi coś takiego centralnie przed zaczęciem pisania rozdziału. Gratulacje. Ale faktycznie, dobrze napisany.
UsuńCzasem się zdarzy, że się tak rzucisz xD. Hah no w sumie bardziej do wyniku przyczynił się Farro i jego "arcygenialne" pomysły, anieżeli sama Black. No ba, sama bym skakała z radości z takiej niespodanki, ale jeszcze przyjęcia niespodzianki mi nie urządziłaś ;P.
Tak, tak ja ciebie też.
Również pozdrawiam i dzięki :* .
Przepraszam, że ostatnio nie komentowałam, ale remont nadal trwa xd
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to oczywiście świetnie.
Bardzo się cieszę, że Rose i George razem i w ogóle.
Kocham ich <3
Zaraz idę przeczytać co tam w twojej nowej zakładce ;p
Pozdrawiam i całuję ;**
Patrycja .
PS Zapraszam do siebie, bo nowy rozdział ;D
dwie-historie.blogspot.com
Spoko. Ważne, że skomentowałaś :).
UsuńTakie tam 33 rozdziały, a oni dopiero razem *.* xD.
Dziękuję i oczywiście, że zajrzę.
A i również pozdrawiam.
Aaaa, super x3 Rose i Georgie, nareszcie razem <3 Wcześniej nie komentowałam, ale chyba nadeszła w końcu pora :D Wpadnij do mnie. Nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńfremione-probujac-uciec-od-milosci.blogspot.com
Heh tak, no nadeszła :D. Cieszę się, że już zaczęłaś komentować. Zapraszając mnie wspomniałaś o nowym rozdziale i wtedy ja zaczęłam się zastanawiać, czy to czytałam xD. Dziękuję, może kiedyś wpadnę :).
UsuńHej!
OdpowiedzUsuńNominowałyśmy Twojego bloga do Libster Award :)
Więcej informacji na: http://mag-hogwarckie-zycie.blogspot.com/p/libster-award.html
Heh kolejna nominacja :). Ciekawe ile już ich miałam xD.
UsuńNa samym początku powiem Ci, że nazwa skojarzyła mi się z "Zawsze i wszędzie, o każdej porze super detektyw Ci dopomoże." XD Zaraz pójdę i będę tym męczyć mojego młodszego brata xd A co do rozdziału nie ma za co przepraszać. Ważna jest jakość, a nie długość jak mawia moja stara wychowawczyni z podstawówki :D Ojej, znam ten ból kiedy ktoś robi cię w konia i nikt nie składa życzeń, a ty myślisz, że o tobie zapomnieli. Tak samo raz było u mnie. No, ale koniec końców nie zapomnieli tylko urządzili po cichaczu imprezkę! Sama bym chętnie w niej uczestniczyła. :c Mogłabym zatańczyć nawet z Ronem, a co tam xd Oczywiście finał wspaniały. Wreszcie, wreszcie, wreszcie są razem. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!! Tańczmy i radujmy się ich szczęściem. Słodziaki moje, no. <3 Ą :c Gryfoni ostatni, a niech to ;c Dobrze, że jednak nie odjął tych 50 punktów bo to byłaby tragedia xd No i końcówka. Aż mnie ciary przeszły bo mnie na sam dźwięk imienia tej starej, różowej, obślizgłej, grubej, ropuchy robi się niedobrze. I pomyśleć, że ja kiedyś kochałam kolor różowy. XD Życzę kochana Ci mnóstwa weny ;* I przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale ostatnio miałam urwanie głowy i kłopoty z internetem także wybacz. ;) Ściskam!
OdpowiedzUsuńHahah niezłe xD.
UsuńJa o sobie nie dam zapomnieć, na cały dom 8 września jest zdanie: "mam urodziny" xD.
Z Ronem ^^.
Widzę, że się cieszysz, że Rose i George są razem xD.
Dałaś mi synonimy do słowa Umbridge xD. Dzięki ;* hah :3. Oj tobie wszystko wybaczyć <3. Dziękuję Emulsjo ;). Ja też, ja też :D.
No nareszcie chłopak się kapnął, że ma się Rose zapytać *_*
OdpowiedzUsuńHahah ano to chłopak, tego nie ogarniesz xD.
Usuń